rozdział 12 jak z amerykańskich filmów

29 5 4
                                    

-Wsiadajcie!- usłyszeliśmy nieco piskliwy głos Chloe. Jak powiedziała tak zrobiłyśmy. Gdy już usiadłyśmy na swoich miejscach mogłam dokładnie rozejrzeć się po tylnich siedzeniach których nie widziałam. Cameron prowadził a obok niego siedział Will który właśnie wystukiwał coś bardzo energicznie na telefonie. Za nimi w trójkę siedziałam ja, Chloe i Alice a jeszcze za nami siedzieli Julia, Naomi i Lucas.

-Okej możemy jechać-powiedział Will odkładając urządzenie.

-Chwila, a co z Ken...-nie dokończyłam bo przerwał mi trzask z bagażnika. Wszyscy natychmiast odwrócili głowy by dostrzec osobę wydająca dźwięki.

-Wsadziliście Kena do bagażnika?-zapytała rozbawiona Julia gdy ja lustrowałam Camerona który tylko wzruszył ramionami.

-Wy chyba nie...-znowu nie dane mi było dokończyć bo tym razem przerwał mi brunet. Odpalając auto krzyknął do tyłu:

-Trzymaj się Ken, jeśli przeżyjesz to dostaniesz w nagrodzie pysznego drinka!

***
Weszliśmy do lokalu. Był na tyle wielki że bez problemu można się było przecisnąć. Przy barze dwóch pracowników flirtowało z jakimiś blondynkami. Bar był duży, a ilość szklanych butelek które tam zobaczyłam.... Nie do zaliczenia.

Ale i tak najlepsze wrażenie robiła główna sala. Kolorowe światła, wielkie stanowisko dj-a, drugi bar tym razem nieco mniejszy ale i tak robił wrażenie,
ludzie tańczący i śpiewający z czerwonymi kubeczkami i papierosami za uchem. To wszytko wyglądało jak  wyjęte z amerykańskich filmów. Zanim się obejrzałam wylądowałam obok baru z moją różowo włosą towarzyszką.

Nie słyszałam kompletnie nic co powiedziała barmanowi ale ufałam jej i wiedziałam że nie przesadzi.

-Więc... jak ci się podoba?- zapytała podchodząc do mnie, zarzucając jedną rękę na moje ramię a drugą położyła na swoich biodrach.

-Jest idealnie!- pisnęłam na co Chloe uśmiechnęła się do mnie czule.

-Brakowało mi takiej ciebie

-Jakiej?

-Szczęśliwej. O! Nasze drinki już są, proszę ten dla ciebie -powiedział podając mi szklankę. -A to dla mnie.

Zrobiłam łyka i czułam jakby miało mi wypalić gardło. Zasada numer jeden nie ufaj swoim przyjaciołom w sprawach picia.

Nagle podszedł do nas chłopak. Na oko wyglądał mi na siedemnastolatka. Nie zwracałam na niego uwagi bo myślałam że poprostu chce coś zamówić ale on oparł się o ścianę i patrząc prosto na nas- a właściwie to na nasz biust- powiedział:

-Cześć piękne.

Był dość niski jak na to że wyglądał na siedemnaście lat. Miał rude włosy które ukrył pod czarną bandamą.

-Chcecie się czegoś napić? Mają tu dobre picie. A później możemy się iść zabawić -powiedział ruszając brwiami w taki sposób że od razu wiadomo o jaki rodzaj "zabawy" mu chodzi. Skrzywiłam się na jego obrzydliwe propozycje. Jednak nie wzruszona Chole zmierzyła go wzrokiem po czym odpowiedziała:

-Nie powinieneś z nami gadać.
Lepiej idź sobie.

-A co? Twój wybranek się gdzieś tu kręci?

Chloe przewróciła oczami zakładając ręce na piersi. Nienawidzę jak mężczyznom wszytko trzeba tłumaczyć.

-Tak kręci, to znaczy on nie wie jeszcze że nim jest... ale oprócz niego są tu też moi starsi bracia. I uwierz mi nie chcesz bym poszła do nich na skargę. Więc idź stąd póki jeszcze możesz.

Rudy zagryzł wargę. Widać było że nie wie co powiedzieć więc tym razem głos zabrałam ja:

-Okej widzę że jesteś albo bardzo głupi albo bardzo głuchy więc spróbuję ci to wytłumaczyć w najprostszy sposób:
Spadaj stąd bo jak nas nie zostawiasz jej bracia skopią ci dupę tak bardzo że nie będziesz mógł siedzieć przez tydzień.

Chłopak podniósł ręce w geście poddania i odszedł szepcząc coś pod nosem. Chloe patrzyła na mnie wzrokiem dumnej mamy.

-Co?-zapytałam.

-Nie wiem z czego jest ten drink ale musi być mocny. Nie poznaje cię- zaśmiała się.

Hejka!! Oto 12 rozdział lbp:) jak się podoba? Zachęcam do komentowania i głosowania:33 i przepraszam jeśli wkradły się jakieś błędy:/

Miłego dnia/nocy ♡

Love between partiesWhere stories live. Discover now