rozdział 15 kłamstwa

35 3 6
                                    

Siedzieliśmy w ciszy. Nic. Zero szelestu, dosłownie niczego. Było tak zanim wparowała tu reszta grupy. Gadali o wczorajszej nocy którą najchętniej usunełabym z pamięci.

-Całowałam się z takim jednym facetem. Był przystojny, ale jego niewielki zarost drapał mnie w górną wargę. Było warto trochę się pomęczyć bo całował nieziemsko. A i jeszcze była blondynka. Wyższa ode mnie o głowę. Zielone oczy, okulary i małe piegi wkoło nosa. Jeśli mam być szczery pocałunek z nią był sześć i pół na dziesięć.

Ken. Czy coś więcej muszę mówić?

Lucas przypatrywał się mu w milczeniu. Co chwilę jednak marszczył brwi i wydymał usta.

-Żeby życie miało smaczek raz dziewczynka raz chłopaczek.

Nie powiem rozśmieszył mnie tym. Ale wszystko co robił Ken było zabawne i miłe. Potem temat zmienił się na coś innego a ja przestałam słuchać. Zastanawiałam się tylko co powiedzieć Cameronowi. "hej ten wczorajszy pocałunek był błędem zapomnijmy o tym" albo poprostu wyprowadzę się na Antarktydę i zaprzyjaźnienie z pingwinami.

Gdy drzwi otworzyły się do środka wpadli bracia Ambler. Dopiero teraz mogłam zobaczyć jak bardzo podobni do siebie są. Obaj byli brunetami jednak włosy Willa podchodziły bardziej pod czarny. Obaj byli krótko obcięci ale włosy Camerona były kręcone. Małe loczki. A włosy Willa przypominały ułożone fale.

Siedli do stołu. Wyłapałam że Cameron rozmawia z Julią jakim chlebem jest więc spróbowałam się z nim skomunikować. Zajęło mi to dobre pięć minut. Gdy w końcu zwróciłam na siebie jego uwagę przechyliłam lekko głowę by wskazać na drzwi. Ten bezgłośnie zapytał czy boli mnie kark na co ja tylko przymknęłam powieki. W końcu -do teraz nie wiem jak- udało nam się dogadać. Cameron wstał pod pretekstem pójścia do łazienki po czym wyszedł z jadalni. By nie wzbudzać podejrzeń odczekałam kilka minut i dopiero wtedy niezauważona wymknęłam się z kuchni. Krocząc po schodach obserwowałam dokładnie wystrój całej rezydencji. Była ogromna i piękna. Przypomniała prawdziwy zamek.

Gdy stanęłam już pod drzwiami od pokoju Camerona lekko je uchyliłam. Stał tam oczywiście Cameron uderzając nogą o ziemię. On się... stresował?
Weszłam do pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi. Odchrząknęłam zwracając na siebie całą uwagę.

-Cameron...-zaczęłam nie do końca wiedząc co chcę powiedzieć.

-Przepraszam za wczoraj Char. To nie powinno się wydarzyć. Byliśmy pijani i nie myśleliśmy racjonalnie.

Okej, poszło szybciej niż myślałam. Jednak gdy przeanalizowałam dokładnie jego słowa oraz wydarzenia z dzisiejszego dnia coś mi nie pasował.

-Kłamiesz.

-Co?

-Kłamiesz. Nie byłeś pijany. Na zdjęciu wystawionym przy Kena prowadziłeś samochód. Poza tym gdybyś był pijany nie wyniósłbyś mnie do swojego pokoju. Więc zapytam tylko: dlaczego kłamiesz?

Wyglądał jakby zobaczył ducha.

-Nie chcę byś poznała powód dla którego cię pocałowałem...

-Nie chcę znać. To nigdy nie powinno mieć miejsca, okej? Zapomnijmy o tym i nie wracajmy do tego.

Wyszłam z pokoju zostawiając go tam samego.

Hejka miśki! Jak się podoba rozdział? Miałam wcześniej napisany ale wattpad mi cały usunął:/ zachęcam do komentowania i głosowania! Przepraszam jeśli wkradły się jakieś błędy.

Miłego dnia/nocy ♡

Love between partiesWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu