Rozdział 35

27 4 0
                                    

W poniedziałek rano przyszedł Sebastian, aby mi pomóc z plecakiem.

- Witam, gotowa do wyjścia? - zapytał, gdy tylko otworzyłam drzwi

- Powiedzmy, że tak. Tu jest mój plecak i możemy wychodzić. - powiedziałam, po czym ruszyliśmy w kierunku szkoły

- Długo będziesz chodzić na kulach? - zapytał po paru minutach

- Nie wiem. Ale doktor mówił, że na około dwa tygodnie chyba jak dobrze pamiętam. A co przeszkadza ci noszenie mojego plecaka, hmm? - odpowiedziałam brunetowi

- Okej. Nie, nie przeszkadza mi to. Jak mogłaś tak pomyśleć. - powiedział Seba

- A po co byś o to pytał? - zapytałam

- Martwię się o ciebie poprostu. Jak się czujesz?

- Dobrze, tylko noga mnie swędzi w tym gipsie. - powiedziałam

- Mogę ci jakoś pomóc? - zapytał

- Bardzo mi już pomagasz z plecakiem. I dziękuję tobie za to, Sebuś.

- Nie ma za co, Olivcia. - po czym dodał - Jak tam zaległości? Nadrobione i przyswojone?

- W miarę tak. Muszę jeszcze umówić się z nauczycielami na napisanie zaległych kartkówek i sprawdzianów, które były gdy mnie nie było.

- To dobrze.

Podczas pozostałej drogi do szkoły, kontynuowaliśmy grę z soboty. Czyli zadawanie pytań nawzajem. Ponownie paru rzeczy się dowiedziałam o Sebastianie między innymi, że jak jego rodzice mają go dość jego wybryków to wysyłają go do dziadków na farmę zazwyczaj na tydzień. Jeśli jest taka możliwość.

- Olivcia? - powiedział, gdy dochodziliśmy do bramy szkoły

- Tak?

- Będę musiał wchodzić z tobą do toalety damskiej? Bo wiesz... to dziwne, że chłopak jest w łazience dla dziewczyn. Mogę czekać przed łazienką, ale nie przed kabiną jak ostatnio. - powiedział zawstydzony

- Tak, tak. Spokojnie, nie będziesz musiał. Tak to dziewczyny będą brać mój plecak na tą chwilę, okej? - powiedziałam, a ja w środku się śmiałam z niego i z piątkowej sytuacji w toalecie damskiej. Ale dzięki Bogu udało mi się skryć ten śmiech przed Sebą

- Uff... to dobrze. - powiedział, lecz chciał tego nie mówić na głos - Japierdole powiedziałem to na głos. Okej niech twoje koleżanki przejmują twój plecak na czas twojego pobytu w łazience. - dodał po chwili

- Aż tak ci ulżyło, że nie musisz wchodzić ze mną do łazienki? - powiedziałam, po czym się zaśmiałam już na głos. Gdyż dłużej śmiechu bym nie powstrzymała

- Nie śmiej się. Ciekawe co ty byś zrobiła, gdyby ty musiała ze mną wejść do kibla męskiego. Gdzie by było mnóstwo chłopaków. Hmm? - powiedział ze swoim uśmieszkiem

- No dobra. Już się nie śmieje, pasi? Pewnie też bym tak zareagowała jak ty. - potwierdziłam jego słowa

- Tak. - po czym jeszcze szerzej się uśmiechnął - Ej gdzie my mamy pierwszą lekcję? - zadał po chwili, gdy przekroczyliśmy bramę szkoły

- Hiszpański w sali 201.

- Super, że chodzimy na ten sam język obcy. Dzisiaj nic nie piszemy, prawda?- powiedział zmartwiony

- Tak, ale parę tygodni temu, tak nie myślałam. Piszemy kartkówkę. - powiedziałam i już wiedziałam, że nic nie umie

- Pierdolisz? Z czego?

High School Kiss [ZAKOŃCZONE]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant