Rozdział 7

50 5 0
                                    

Kolejnego dnia tak jak ustaliłyśmy przyszła do mnie Sylvia.

- Hej kochana. - przytuliła mnie na powitanie

- Cześć Sylvia, chodź do mojego pokoju. Chcesz coś do picia? - oddałam ten gest

- Okej. Tak poproszę wodę.

- Dobra, to chodźmy na chwilę do kuchni po wodę i szklanki.

- Spoko.

Po kilku minutach weszłyśmy do mojego pokoju i usiadłyśmy na łóżku.

- Więc to prawda, że za nie całe dwa tygodnie wyprowadzasz? - zapytała Sylvia, aby się upewnić, że to jej się nie śniło

- No niestety tak. - odpowiedziałam z smutkiem w oczach

- Okej. Ale obowiązkowo musimy relacjonować co się u nas działo oraz w miarę możliwości gadać na kamerce.

- No pewnie. Jestem ciekawa jak szybko się zaklimatyzuje w nowym miejscu. I kogo tam poznam. Oraz jak mnie przyjmą w nowej klasie. Bo jednak dojdę do nich w 2 klasie. Pewnie czują się swobodnie w swoim towarzystwie, a ja tak z dupy do nich dołączę.

- Nie przejmuj się tak tym. Co będzie to będzie. A po drugie jesteś zajebistą osóbką, którą znam na tym świecie.

- Ohh dziękuję za komplement. - następnie się uśmiechnęłam do przyjaciółki - ty też jesteś super osóbką. - dodałam po chwili

- Ohh dziękuję, dziękuję - również się uśmiechnęła do mnie

- Jezu Syla. Będziesz sama, bo ja cię opuszczę. Nie będziemy już siedziały razem w ławce i ogólnie. - zmartwiłam się

- Dam radę. Może do nas ktoś się dołączy? A jak nie to spróbuję dołączyć do Camili i Rose. Bo w sumie je lubię i mam z nimi w miarę dobry kontakt. Musiałam z kimś gadać jak byłaś chora, co nie?

- No racja Cama (Camila) i Rose są spoko osoby.

- Dam radę Olivia i ty dasz radę beze mnie w nowym miejscu. Jesteś silną dziewczyną. - pocieszyła mnie trochę Syla

- Dobra, może coś porobimy? Może planszówki jakieś? - zapytałam przyjaciółki

- W sumie, czemu nie. - odpowiedziała

Następnie zaczęłyśmy szukać jakiejś gry. Wybrałyśmy szachy i zaczęłyśmy grać. Po pewnym czasie wygrała Sylvia. Ona jest mistrzem w szachy. Nie ma szans, żebym ja kiedykolwiek z nią wygrała.

Ostatni czas spędziłam dużo z Sylvią póki mam na to szansę. Bo już jutro o 11:00 jest rozwód, a za parę dni wylatuje z tego kraju. Przykro mi jest, że moi rodzice się rozwodzą i za parę dni muszę wylecieć z kraju, w którym spędziłam całe dotychczasowe życie. Ale no cóż taki jest mój los. Najbardziej mnie boli to, że nie będę miała przy sobie obu rodziców i przyjaciółki.

O Justinie prawie zapomniałam i ten ból również prawie minął. Lecz, gdy byłam dzisiaj z Sylą na lodach spotkałam ich - Justina i Paulę. Ale tym razem nie dałam im satysfakcji, że płaczę. Tylko z głową podniesioną w górę ustawiłam się za nimi do kolejki do budki z lodami.

- O hej Olivia, dawno się nie widzieliśmy. Co u ciebie słychać? - powiedział Justin, gdy mnie zauważył przy budce z lodami

- Cześć Justin. Ty masz śmie jeszcze do mnie mówić?! Nie jest ci wstyd?! - powiedziałam wściekła

- Okej. Spokojnie, ja się tylko pytam jak kolega koleżance co u ciebie słychać. Tylko tyle. A ty od razu się wściekasz. Chcę być miły. - tłumaczył się

- Jeszcze ci nie wybaczyłam. To jak ja mam zareagować, gdy się do mnie odzywasz. Przecież ja jasno powiedziałam, żebyś nie wchodził mi w drogę. - powiedziałam

- No dobrze spokojnie. Ale co słyszałem to podobno twoi rodzice się rozwodzą i ty się wyprowadzasz do Los Angeles. I nie będziesz z nami już chodziła do klasy. - powiedział Justin

- Co?! Skąd wiesz?! - zapytałam jeszcze bardziej wściekła

- Mam swoje sposoby. Ale jak chcesz wiedzieć to usłyszał jakąś waszą rozmowę przypadkowo Harry i mi powiedział. Stąd wiem. - kiedy to powiedział, rozszerzyłam zszokowane oczy

- Aha? Kto jeszcze o tym wie? - zapytałam

- Szczerze nie wiem, ale chyba wszyscy moi kumple i Paula. - odpowiedział i w tym momencie spojrzałam na Paulę, a ona pokiwała głową, że to co mówi Justin jest prawdą

- Okej. - odpowiedziałam i dalej nie kontynuowaliśmy rozmowy, bo przyszła ich kolej do kupienia lodów, a potem nasza. Po czym się rozeszliśmy w swoje strony.

Kiedy usiadłyśmy na ławce niedaleko budki z lodami.

- Jezu! Oni wiedzą, że moi rodzice się rozwodzą i o mojej wyprowadzce. - powiedziałam lekko zmartwiona

- Nie martw się takimi błahostkami. Tak czy później by się dowiedzieli o tym. Cała klasa się dowie, że się wyprowadziłaś już we wrześniu. Kiedy ciebie tu już nie będzie. - ostatnie słowa powiedziała ze smutkiem w oczach

- No masz rację. Ale lepiej bym się czuła jakby się dowiedział Justin we wrześniu. Pewnie za plecami się śmieje z mojego trudnego okresu w życiu. - posmutniałam

- Może tak, może nie. Ale to tylko kretyn i dupek. Nie przejmuj się tym, co on myśli i robi. - pocieszała mnie moja najlepsza przyjaciółka pod słońcem

- Dziękuję, że jesteś. - po tych słowach, ją przytuliłam

~~~
Witajcie kochani!
Mamy kolejny rozdział „High School Kiss”, dajcie znać jak wam się podoba. Mam nadzieję, że zostawicie po sobie ślad w komentarzach💬 lub gwiazdkach⭐. Serdecznie zachęcam do obserwacji mojego konta na wattpadzie jak i na innych społecznościach😉.

Pozdrawiam i do zobaczenia już za tydzień 🫶🏻

High School Kiss [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now