Rozdział 13

283 19 0
                                    


POV Aslan 

 W całym swoim życiu wiele razy zastanawiałem się nad różnymi tematami. Nad produkcją narkotyków, nad powstawaniem nowych gangów. Rozmyślałem o konkurencji. Myślałem o kwestiach psychologicznych, takich jak odwaga, czy ogniska smutku. Nad traumami. Skąd się brały, jak się rozwijały. Na świcie istniało wiele powodów do główkowania, nadmiernego rozmyślania.

 Czasami zawieszałem się nad raportami. Rozkładałem je na czynniki pierwsze. Analizowałem, szukałem luk bądź haczyków. W każdym zdaniu, czy zdjęciu potrafiły być ukryte informacje. Dlatego je tak przeglądałem. By nic mi nie umknęło. Bym niczego nie przegapił. Jako władca nie mogłem pozwalać sobie na najmniejsze błędy. Powinienem być nieomylny, nieustępliwy i dokładny w swoich działaniach. I taki też byłem. W końcu to ja byłem władcą Kalifornii. Nikt inny.

 To samo tyczyło się moich ludzi. Podwładnych władających głównymi miastami i najniebezpieczniejszych jednostek. Handlarzy towarem, handlarzem informacjami, płatnych zabójców. Trzymałem ich przy sobie. Kontrolowałem, sprawdzałem i pilnowałem. Śledziłem ich poczynania by nie zrobili nic, co by mogłoby mi zaszkodzić albo zaszkodzić moim interesom.

 Odkąd Stormie Blake Henderson stała się wybitną jednostką potrafiącą bezwzględnie wybić cały ród, stała się głównym obiektem mojego zainteresowania. Takich jak ona było zasadniczo niewiele, co zrobiło z nich cenny towar. Potrzebowałem mieć ją blisko. Jako broń. Była cudownym asem w rękawie, który bez zbędnych dyskusji był gotowy do wygrania całego rozdania.

 Ale z biegiem czasu i dokładnym analizowaniem kobiety i studiowaniem jej profilu psychologicznego, dostrzegłem w niej coś więcej niż maszynę do zabijania. Nieskrycie mi imponowała. Jej zawziętość, upartość, dążenie do celu. Znałem jej historię od podszewki. Prześledziłem wszystkie aspekty jej dorastania. Sprawdziłem jej rodzinę, historię rodziców. Nakazałem staruszkowi, który wyszkolił dwie legendy mojego Stanu, oddanie mi wszystkich raportów z jej szkolenia i pierwszych zleceń poprowadzonych pod jego czujnym i bystrym okiem.

 Stormie miała w sobie coś co przyciągało mnie do niej jak magnes. Nie potrafiłem spędzić dnia bez śledzenia jej poczynań i kroków. W głębi duszy śmiałem się, że byłem jej upadłym aniołem stróżem. Pilnowałem Stormie podczas każdego zlecenia. Kazałem moim ludziom pilnować by nikt nie odnalazł zwłok. Jeśli policja była pierwsza to korumpowałem ich i kazałem zapomnieć o całej sytuacji. Pilnując jej, pilnowałem swojego dobrego imienia. Nie mogłem pozwolić by w Kalifornii doszło do większych skandali.

 Oczywiście, nie wchodziłem jej w drogę. Nie ingerowałem w zabójstwa. Gdybym to zrobił domyśliłaby się, że coś było nie tak. To byłby niewybaczalny błąd, gdybym pozwolił sobie w ingerencję i tym samym bym siebie zdemaskował. Choćby miała ciężkie zlecenie, z którego ledwo uszłaby z życiem nie mogłem nic zrobić. Znając jej umiejętności wiedziałem, że poradzi sobie z każdą przeciwnością i każdym zagrożeniem. Co do tego nie było żadnych wątpliwości. Była najlepsza wśród najlepszych.

 Dlatego tak bardzo rozdrażnił mnie jej wyjazd. Nie mogłem jej powstrzymać i nie bardzo znałem sposób by z powrotem ją sprowadzić. Była niezależna. Nie obowiązywały jej żadne umowy, co skracało mi pole do działania. Zaś ona czuła się, jakby dostała nowe życie. Choć nie, ona w oczach rynsztoku stworzyła siebie na nowo. Wiele ludzi zaczęło nazywać ją Rozpruwaczką. Psycholką podrzynającą gardła zwłokom.

 Te kilka tygodni nieobecności w San Francisco sprawiło, że podziemie zawrzało.

 Ale czas było to zakończyć. Nie mogłem pozwolić jej by nosiła takie spustoszenie. Tyle zabójstw w niekrótkim okresie wzbudzało podejrzenia. Wiele osób się do mnie zgłaszało ze skargami. Wiele osób chciało wszcząć bunt. Wiele osób chciało jej śmierci, ryzykując własne życie i mój gniew. Musiałem założyć jej kaganiec. Nawet jeśli nie obowiązywały nas żadne umowy, to ona wciąż żyła i pracowała na moim terenie. To ja byłem jej panem. To przede mną odpowiadała.

Na Drodze Wyboru +18Onde histórias criam vida. Descubra agora