Po spędzeniu czasu u boku brata, z którym buszowała po najdroższych butikach, poprosiła szofera o podwiezienie ich pod adres zamieszkania Lei.
Sama nie odważyłaby się udać w tę niezbyt ciekawą dzielnicę, jednak u boku Christiana niczego się nie bała. Wiedziała, że brat nie pozwoliłby jej skrzywdzić.
– Carlitos, do diabła – jęknął Christian, z obrzydzeniem stawiając kroki na brudnych schodach, które wyglądały, jakby mogły rozpaść się w każdej chwili. – Gdy mówiłaś, że masz przyjaciółkę, przez myśl mi nie przeszło, iż przygarnęłaś jakiegoś biednego kundla.
Carla odwróciła się, obdarzając brata karcącym spojrzeniem.
Zarówno budynek, jak i dzielnica nie należały do najprzyjemniejszych, jednak nazywanie Lei kundlem było grubą przesadą. Dawniej miała podobne podejście do ludzi żyjących w gorszych warunkach od niej. Poniekąd nadal tak było, jednak gdy w grę wchodziła Lea, momentalnie włączała się w niej chęć bronienia jej dobrego imienia.
– Brzmisz jak Ander – stwierdziła niezadowolona.
W końcu znaleźli się na pierwszym piętrze. Pozostało teraz odnaleźć odpowiednie mieszkanie, co nie było łatwe, zważywszy na brak numerów na drzwiach.
Carla wróciła wspomnieniami do rozmów z przyjaciółką. Być może dała jej wskazówkę w postaci koloru drzwi lub coś w tym stylu.
– Cóż, nie bez powodu od zawsze go lubiłem. – Christian wzruszył beztrosko ramionami. – Musimy zorganizować jakąś imprezkę na moją część. Christian Granch powrócił do Barcelony! Będę prawdziwą, pieprzoną gwiazdą, Carlitos. – Uśmiechał się promiennie, na moment zapominając o obskurnym miejscu, w jakim się znaleźli.
Carla podskoczyła przerażona przez nagłe otwarcie drzwi, z których chwiejnym krokiem wyszedł niski, szczupły mężczyzna o przetłuszczonych, ciemnobrązowych włosach, upiętych w kucyk.
Przypatrywała się jego dosyć przystojnej, zaniedbanej twarzy, podczas gdy on zmierzył ją od stóp do głów i uśmiechnął się w obleśny sposób.
– Panienko, czyżbyś się zgubiła? – zagaił, a nieprzyjemna woń jego oddechu wywołała w niej mdłości.
– Nie zgubiła się. – Christian zakrył siostrę własnym ciałem, hardo wpatrując się w pijaczka, któremu zadowolona mina momentalnie zrzedła. – Szukamy przyjaciółki. Podobno gdzieś tu mieszka.
– Ma na imię Lea – dodała pospiesznie Carla.
– Ach, ta mała, podła suka! – Mężczyzna splunął w bok. Imię Lei wzbudziło w nim wiele negatywnych emocji, co dało się odczytać z jego spiętej twarzy. – Mieszka tam. – Wskazał na pomarańcze drzwi, z których schodziła farba. – Ale jej nie ma. Suka nie potrafi cieszyć się życiem i ma problem z tym że jej matka jest bardziej wyluzowana. Gdyby była moim dzieckiem, prałbym ją dzień i noc. Słowo daję.
YOU ARE READING
Take A Chance ✓
RomanceŻycie Carli Granch było niemal idealne do momentu, gdy została porwana. Od tamtej pory pomimo otaczającego ją luksusu, nie potrafi być w pełni szczęśliwa. Nie czuję się też bezpiecznie. Za to nabrała wprawy w zakładaniu masek, które pomagają jej jak...