pogrzeb

1.8K 59 14
                                    

W dzień pogrzebu padał silny deszcz.
Tak jakby pogoda podpożądkowała się pod samo wydarzenie.

Czułam jak po mojej twarzy spływają krople deszczu, które mieszkały się z łzami, którymi moja twarz od godziny była przyozdobiona.

Jedno z nagorszyć uczuć? To gdy widzisz, że osoba którą kochasz cierpi i nie możesz nic zrobić. Tak miałam ja. Patrzyłam na Adriena, którego oczy były całe czerwone od wysiłku. Widziałam jak powstrzymywał się by nie i robić ani jednej łzy. Dopiero gdy trumne z Egbertem Santanem włożono do ziemi po jego policzku spłynęła pojedyńcza łza. Ja za to płakałam od kiedy zobaczyłam go na tym pogrzebie.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że choć chciałam, nie mogłam nic zrobić. Chciałam podejść do niego, przytulić, dodać kilka słów otuchy, po prostu być przy nim, ale nie mogłam.

Organizacja nie wiedziała jeszcze o związku moim i Adriena. Ani on, ani Vince nie podzielili się z nimi tą rewelacją. Wiedziałam jedynie, że niedługo ma się to zmienić. Byłam z tego powodu trochę przerażona, bo z tego co słyszałam raczej nie będą zadowoleni. Będą czuć się pominięci a tego nie lubią. Miałam nadzieję, że wszystko się ułoży i obędzie się bez wojen.

Gdy pogrzeb się skończył wszyscy podchodzili do Adriena i składali mu kondolencje. Obok niego widziałam Keire, która ledwo się trzymała. Również płakała prawie przez cały pogrzeb. Grace jak to Grace stała obok rodzeństwa w swojej wytrwornej kreacji. Nie sprawiała wrażenie jakby obchodził ją ten pogrzeb. Wiedziałam, że w głębi serca również cierpi ale nie pokazywała tego. Ona już zwyczajnie  taka była. Odgrywała zimną sukę, którą w sumie była. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie.

Do Adriena podeszłam z Vincentem.
-Przyjmij od całej naszej rodziny najszczersze kondolencje.- powiedział do niego Vince poważnym tonem.
-Dziękuję.
Adrien przeniusł swój wzrok na mnie. W jego oczach zobaczyłam smutek. Nic innego. Miałam ochotę rozpłakać się jeszcze raz. Skinął do mnie tylko głową, unosząc prawie niezauważalne kącik ust.

Wiedziałam jak się teraz czuję. Sama straciłam mamę. Pogrzeb to taki moment gdy odcinasz się od wszystkich przeżywając stratę najbliższych. Nie obchodzi Cię co kto do Ciebie mówi lub co mu odpowiadasz, dlatego cieszyłam się na to nikłe skinięcie głową bo wiedziałam, że i to przyszło mu z trudem. Nie naciskałam na niego.
Uśmiechnęłam się jedynie lekko, chcąc przekazać, że ma we mnie wsparcie po czym odeszlam z Vincentem.

Drogę do domu przejechaliśmy w ciszy. Widać chłopcom znudziły się już żarty o kryptach, które mówili na pogrzebie

Gdy byłam już w swoim pokoju postanowiłam zadzwonić do Adriena. Nie odebrał, co trochę mnie zasmuciło ale rozumiałam go. Chciał spędzić czas z rodziną wspominając ojca lub opłakiwać go razem z nimi. Czasem potrzeba trochę czasu by znów ruszyć na przód.

Nazajutrz Santan odebrał już telefon.
Uspokoił mnie mówiąc, że wszystko jest w porządku i ma się dobrze.

Następnego dnia postanowiłam do niego pojechać. Uznałam, że przyda mu się moje wsparcie.

Drzwi otworzyła mi Keira.
-O Hailie, racja?
-Tak, to ja.
-dobrze cie widzieć- powiedziała choć w jej głosie można było dostrzec smutek.
-Ciebie również.
-Pewnie przyszłaś do mojego brata?- spytała uśmiechając się do mnie lekko.
Ktoś musiał jej powiedzieć o naszym związku, zapewne sam Adrien.
-Tak.
-Wejdź.
Przepusciła mnie w drzwiach.

Miałam cichą nadzieję, że Grace nie ma ale się przeliczyłam.
- Co ty tu robisz?- powiedziała chłodnym tonem wychylając się kuchni.
-Nie przyszłam do Ciebie.- odwarknełam jej. Chciałam być dla niej miła bo straciła kogoś bliskiego, ale cóż nie wyszło
Grace prychneła tylko w odpowiedzi po czym zpowrotem skierowała się  do kuchni.
-Adrien jest na górze.- powiedziała Keira, która wyrosła nagle za moimi plecami. Obróciłam się do niej.
-Dziękuję...i przykro mi z powodu waszego ojca.
Potakneła tylko lekko głową zaciskając usta.
Złapałam ją za rękę.
-Wiem, że praktycznie się nie znamy, ale gdybyś chciała pogadać wal śmiało. Jestem dobrym słuchaczem.
-Dziękuję.
Kiwnełam głową po czym skierowałam się schodami na górę.

Wkońcu znalazłam sypialnię Adriena.
Leżał na łóżku w samych spodniach dresowych. Włosy miał rozczochrane a wory pod oczami były praktycznie fioletowe, ale mimo to nadal wyglądał cholernie dobrze.
W pierwszej chwili mnie nie zauważył. Dopiero gdy postukałam o framuge drzwi zwrócił twarz w moją stronę
-Hailie?- spytał szeptem.
-Hej...pomyślałam, że do Ciebie zajrzę. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko...- powiedziałam bawiąc się dłońmi ze stresu.
Milczał chwilę.
-Nie, nie przeszkadzasz- powiedział odkrywając kołdrę po drugiej stronie łóżka.
-Chodź.
Szybko podeszłam do łóżka po czym ułożyłam się obok niego.

Przyciągnął mnie do siebie bliżej tak, że moje plecy stykały się z jego klatką piersiową.
-Cieszę się, że przyszłaś...-szepnał mi we włosy całując delikatnie moją głowę. Uśmiechnęłam się pod nosem.

Chwilę później zasneliśmy.

A mi nigdy nie spało się tak dobrze.

Diament na papierze w październiku. Cieszycie się?


Zakazana Miłość W Świecie Zasad(A.S&H.M)Место, где живут истории. Откройте их для себя