Mężczyzna zaoferował jej swoje ramię, popatrzył na nią pytająco.
- Używałaś kiedyś aportacji? - zapytał oschle, zupelnie jakby moja odpowiedź i tak go nie obchodziła.
Pokręciłam przecząco głową.
Snape westchnął ciężko i przewrócił oczami.
- Bedziesz czuła, jakby rozrywało cię na wszystkie strony. To nie będzie przyjemne.
- Rozumiem - stwierdziłam i złapałam za jego ramię.
Nagle obraz przed nami zaczął się wyginać, poczułam przenikający ból w każdej częsci ciała. Żołądek podskoczył mi wprost do gardła. Z moich ust wyrwał się niekontrolowany głuchy krzyk. Kiedy obraz zaczał się rysować na nowo, a ziemia przestawała się kołysać, odetchnęłam z ulgą. Jednak nie na długo, odeszłam kilka kroków w przód i zwymiotowałam. Miałam wrażenie jakby moja głowa miała zaraz wybuchnąć.
Snape stał tuż za mną, obserwując mnie bez słowa.
- Ja... przepraszam - mruknęłam zażenowana.
Czarodziej zignorował moją uwagę i ruszył pierwszy.
- Chodźmy.
Znajdowaliśmy się na jakimś odludnym wybrzeżu. Mglisty klif, silne fale głośno uderzały o kamienisty brzeg. Podążaliśmy niemal niewidoczną pod mgłą ścieżką w głuchym milczeniu. W końcu dotarliśmy do niewielkiego drewnianego domku. Kiedy stanęliśmy u progu drzwi, mężczyzna zapukał w nie w określonym rytmie.
W drzwiach po chwili stanęła znajoma kobieta w obszernych granatowych szatach, obszytych kwiecistą koronką. Wciąż tryskało z niej uderzające piękno, jednak teraz jej twarz zdobiło już także kilka nieznacznych zmarszczeń. Na widok mężczyzny, uniosła pytająco brew, jednak gdy dostrzegła rownież mnie, jej oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu.
- To... ty - powiedziała oniemiała.
- Witaj ciociu - uśmiechnęłam się pogodnie, wpadając jej w ramiona. Następnie pochyliłam się bliżej i szepnęłam wprost do jej ucha. - Powiedziałam mu, że nazywam się Clarie i jestem twoją córką twojej kuzynki.
Kobieta pokiwała głowa i uśmiechnęła się ciepło, dobrze grając swoją rolę kochającej ciotki.
- Dziękuję Severusie, że ją tu przyprowadziłeś, przez to wszystko kompletnie wyleciała mi z głowy. Wpadniesz do nas na chwilę? - zapytała uprzejmie, uchylając drzwi szerzej.
- Czy on jest w domu?
- Tak - odparła szczerze.
- W takim razie sobie odpuszczę - prychnął i odwrócił się w moją stronę.Zmierzył mnie wzrokiem i uniósł jedną brew ku górze. - Uważaj na swoją ciotkę. Śmiem twierdzić, że jest jeszcze bardziej nieróważona od ciebie.
Dziewczyna zachichotała, a kobieta prychnęła oburzona pod nosem.
- Do zobaczenia, panie Snape - powiedziałam szybko, obserwując jego oddalająca się sylwetkę.
Kiedy mężczyzna zniknął za horyzontem, Ofelia zaprosiła mnie do środka.
Moim oczom ukazała się dwupiętrowa drewniana rezydencja z ręcznie rzeźbionymi meblami. Wnętrze wyglądało zjawiskowo, zdobiło je mnóstwo zaczarowanych obrazów, zapewne namalowanych właśnie przez kobietę.
- Ładnie się tu urządziłaś - stwierdziłam podziwiając jej dom.
- Po ucieczce Syriusza z Azkabanu, Dumbledore znalazł dla nas to miejsce. Jest całkiem przytulne.
YOU ARE READING
Our bond | Fred Weasley, HGSS |
同人小說Od zawsze miała tylko jedno marzenie - aby mieć normalną, pełną rodzinę. Każdego dnia była porównywana do kogoś, kogo nigdy nie poznała. Pozbawiona ojca jeszcze przed urodzeniem, Edith przybiera swoje drugie imię i buduje zmieniacz czasu i cofa się...