48.

59 3 12
                                    

Monachium

Do miasta wrócili po Nowym Roku. Wydawało się, że wszystko jest dobrze, ale najwidoczniej zima w mieście zaszkodziła Jagnie, bo ta po kilku dniach zaziębiła się. Wilhelm bardzo się przejął i chciał sprowadzić do niej medyka, ale stanowczo odmówiła, tłumacząc, że to nic takiego. Żeby uspokoić męża, jeden dzień odpoczywała w łóżku. Kiedyś ciężej przechodziła choroby, ale po stażu wśród koni nabrała odporności i kończyło się na pociąganiu nosem i kaszlu. Tak też było w tym przypadku. Nie miała jednak zamiaru wylegiwać się całymi dniami.

Pukanie do drzwi bardzo ją zdziwiło. Akurat robiła porządki w swoich kufrach. Westchnęła zirytowana, otarła chustką pod nosem i, ściskając ją w dłoni, poszła zobaczyć, kto ją nachodzi. Poprawiła włosy i kubraczek, który nosiła w zimniejsze dni, i otworzyła drzwi. Wytrzeszczyła oczy na widok gościa.

- Dobrze trafiłem - uśmiechnął się, zdejmując czapę z głowy - Panienka Jagna we własnej osobie. Choć teraz powinienem mówić "pani Jagna".

- Koniuszy Hubert? - upewniła się.

Rozłożył ręce, uśmiechając się.

- To cały czas ja. Choć koniuszym już nie jestem.

- Co za niespodzianka. Proszę - wpuściła mężczyznę do środka - Nie rozumiem tylko...

- Przeklinam w duchu wolno idące wieści. Dopiero niedawno doszły mnie słuchy, że wyszłaś za książęcego rycerza i mieszkasz niedaleko zamku - opowiadał, zdejmując wierzchnie odzienie - Gdy posłałem tu raz pachołka, to okazało się, że wyjechaliście na wieś. Teraz spróbowałem zjawić się osobiście. I trafiłem idealnie. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam?

- Nie, skąd, proszę - zaprosiła Huberta do głównej izby - Tylko przepraszam za moje kichanie. Ta pogoda jest paskudna.

- Znam to - machnął ręką, siadając za stołem - Moje dzieci też ciągle kichają.

Zaśmiała się.

- Greto! - zawołała, stając w progu - Przygotuj proszę trochę grzanego miodu! A dla mnie to co zwykle!

Gdy wydała polecenia, wróciła do gościa i również zasiadła za stołem.

- A więc opowiadaj. Jak ci się tu podoba?

- Jest... Miasto jest naprawdę piękne. Inne, niż Kraków. Ale zamek macie mniejszy.

- Oj, to prawda - przytaknął - Wawel jest dosyć potężny.

- Czemu już nie jesteś koniuszym? Liczyłam, że cię tu spotkam.

- Stary już jestem - westchnął - Do końca życia nie mogłem się tym zajmować. Męczyło mnie to.

Wtedy Greta przyniosła miodu dla Huberta i mleka dla Jagny. Gospodyni podziękowała jej uśmiechem.

- Poznałaś już Borysa, jak mniemam - kontynuował.

- Niestety - wywróciła oczami.

- Nie dogadaliście się?

- Z nim się nie da dogadać. Jest uparty i dumny.

Hubert pokiwał głową.

- Słyszałem o tym co nieco - przyznał - Ale książę obiecał mu tę posadę. Nie mogłem nic zrobić. Gdybym wiedział wcześniej, poleciłbym ciebie. Poczekałbym z odejściem do twojego ślubu i tobie by przypadła moja robota.

Jagna zaśmiała się krótko ze zrezygnowaniem.

- Już z tym skończyłam. Takiej damie jak ja, nie wypada - posłała mu znaczące spojrzenie - Nie mogę splamić honoru rodziny.

Córka KoniuszegoWhere stories live. Discover now