26.

90 6 7
                                    

Wieś pod Krakowem

Odkąd przyjechała, nie wychodziła ze swojej izby. Zamknęła się w niej i płakała. Tak płakała, że Hance łamało się serce i próbowała przemówić panu Maciejowi do rozsądku.

- Przecież to tylko dziecko.

- Dorosłe.

- I jak każdy dorosły popełnia błędy. Czyż ty, panie, nie popełniałeś błędów w młodości?

- Mogła stać jej się krzywda. Poważna krzywda. Skąd może wiedzieć, że ten człowiek ma poważne zamiary?

- Czy gdyby nie miał, prosiłby o jej rękę?

- Zna go parę dni.

- A panicza Jana? Też ledwo go zna, a już ma za niego wychodzić. I to panu nie przeszkadza.

Tyle zdołała usłyszeć, gdy zorientowała się, że ojciec jest jeszcze w domu. Potem znów zaniosła się płaczem, aż w końcu zasnęła. Obudziła się pod wieczór, gdy do jej izby zajrzała Hanka. Usiadła na łożu i pogłaskała ją po głowie. Obraz znów jej się zamazał, bo ten gest tak bardzo przypominał jej matkę. Podniosła się i wtuliła w gosposię. Hanka objęła ją czule, jakby była jej rodzoną córką.

- Co mówił ojciec?

- Nie zawracaj sobie teraz tym głowy.

- Był bardzo zły?

Hanka westchnęła.

- Wystraszył się. Dlatego tak się zezłościł.

- Ja nie chciałam... - mruknęła płaczliwie.

- I on o tym wie. Daj mu chwilę, żeby sobie to wszystko przemyślał. Przejdzie mu.

- Na pewno?

- Na pewno - zapewniła.

- Tęsknię za matką...

Na to gospodyni już nie miała rady. Po prostu mocniej przytuliła podopieczną.

***

Następnego dnia

Cały dzień włóczyła się po domu. Nawet słoneczna pogoda nie wyciągnęła jej na zewnątrz. Początkowo zamierzała spędzić go w swoim pokoju, ale w końcu odpuściła i siedziała z Hanką w głównej izbie, gdy ta szykowała posiłki. Unikała tematu ojca, za co była jej bardzo wdzięczna, jednak atmosferę po wczorajszej rozmowie dało się wyraźnie odczuć. Dała się nawet namówić na chwilę haftu i musiała przyznać, że ozdabiana przez nią chusteczka ma przed sobą przyszłość. Gdy jednak zapadł wieczór, na nowo zamknęła się w swojej samotni.

Ojciec ją tu przywiózł, by sobie przemyślała, ale co? Rozmowa z nim wystarczająco uświadomiła jej jak bardzo się na niej zawiódł i jak okropną córką się okazała. Nigdy nie dawała mu powodów do wstydu i żalu. Czemu więc teraz stało się inaczej? Bo znalazła sobie przyjaciela? Nowego przyjaciela? Jak miała otwierać się na ludzi, gdy każdego mężczyznę w jej pobliżu uważał za okrutnika? Jak więc z takim nastawieniem chciał oddać jej rękę Janowi? Skąd mógł mieć pewność, że jest dobry? Andrzej mógł zachwalać swojego syna, byleby ten się zgodził. Na tę myśl zapłakała gorzko, chowając twarz w poduszce.

Dziwne stukanie w szybę okna przerwało jej smutek. Pociągnęła nosem i podniosła się z posłania. Spojrzała w okno - ktoś rzucał w nie kamyczkami. Zmarszczyła czoło. Rozejrzała się za bronią, ale nie dostrzegła w pobliżu niczego pożytecznego. Oblał ją zimny pot. W domu była tylko ona i Hanka.

Córka KoniuszegoTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon