10 Fleshback

33 4 0
                                    

Po rozmowie razem z Rafaelem udaliśmy się do swojego pokoju, zasiedliśmy na dużym łóżku. Przeczesałem dłonią moje czarne, kręcone, gęste włosy i westchnąłem.

- Nie boisz się jutrzejszego dnia Rafi?

- Nie, wierzę, że damy radę Juan. - Odparł spokojnym tonem.

Popatrzyłem na niego. Siedział w tych swoich ulubionych szarych dresach z koszulką od lacosty i full capem. Był taki spokojny, nie trzęsły mu się ręce ani nogi, zachowywał się tak dojrzale. Podziwiałem go, był dla mnie jak starszy brat mimo iż byliśmy w tym samym wieku. Odetchnąłem z ulgą i stałem się spokojniejszy.

Następnego dnia ruszyliśmy w drogę, zabraliśmy potrzebne rzeczy i pojechaliśmy na srebnych rowerach do swoich klientów. O dziwo dostarczenie pizzy z małą niespodzianką wydawała się łatwiejsza niż myślałem, tak rozpoczęła się nasza przygoda z używkami. Robiliśmy to dość często, co prawda dostawaliśmy 30% zysku, ale dla takich gówniarzy jak my było to sporo.
Przez ten czas oczywiście spotykałem się z Isabel, powinienem wtedy się od niej odciąć.

Zaczęliśmy wciągać nasz towar, bo przecież co to za diler skoro sam nie bierze. Stałem się agresywny, nie mogłem poradzić sobie z własnymi emocjami, nie ukrywam uzależniłem się. Zarobione pieniądze potrafiliśmy przetrwonić w dwa tygodnie, na imprezy, alkohol i panienki. Kiedy w końcu osiągnęliśmy pełnoletność. Rafael wpadł na pomysł, aby okraść Benito z towaru i żebyśmy cały zysk zaczęli zgarniać dla siebie.

- Ale co ty do mnie mówisz Rafaello. - Spojrzałem na niego po czym wciągnąłem kreskę ze szklanego stolika.
Pokój w którym się znajdowaliśmy był nieskazitelnie czysty, urządzony w eleganckim stylu. Najbardziej w nim imponował mi kryształowy żyrandol. Było tak przestrzennie, że czułem się w nim swobodnie.

- No normalnie okradniemy starego. Gdyby nie zaczął lecieć w ciula to bym może i jeszcze dla niego pracował. On ma tam tyle tego w piwnicy, że do końca życia nam starczy. - Oparł się o skórzany fotel.

- Może, w sumie ostatnio dostaję mniej niż powinienem, a jak się zapytałem dlaczego to powiedział 'że to za karę'. - Włączyłem tv i zacząłem przeglądać programy.

- Chyba ogarnął, że zaczęliśmy podkradać. Chuj z nim. Jak tam z Isabell? - Machnął ręką i usiadł po turecku na bawełnianym dywanie.

- Szczerze mówiąc średnio. - Wzruszyłem ramionami.

Podszedł do szafy i zaczął w niej szukać outfitu na wieczór.
- Może wezmę tą? -Zaczął wymachiwać mi przed oczami białą koszulą w groszki.

- Myślę, że lepiej będzie jak ubierzemy się po prostu w polówki. Ja ubiorę czarną, a ty białą. - Podszedłem do szafy wyciągając z niej rzeczy. - Masz. - Rzuciłem bluzkę w jego stronę. - Czekaj, ale Isabell zapewne nie ma co na siebie włożyć. - Dodałem zaniepokojony.

- Amigo, o tym już pomyślałem. Wysłałem jej paczkę z dopiskiem od ciebie, gdzie i o której mamy się spotkać. - Odrzekł pewny siebie.

Mieliśmy spotkać się kwadrans przed dwudziestą pod klubem flamigo.
Udaliśmy się do klubu czarnym mercedesem wujka. Gdy już dotarliśmy na miejsce kolejka była długa, a pijani ludzie irytujący.

Gwieździsta noc dodawała uroku tej nocy. Biała uliczna latarnia za wiele nie oświetlała. Więcej światła użyczał różowo neonowy napis klubu w kształcie flaminga.

- Będziemy stali tu chyba ze 2 godziny. - Rzuciłem w stronę Rafaela.

Bez uprzedzenia ktoś zasłonił mi oczy.
Po cieplutkich dłoniach oraz śmiechu od razu poznałem, że to Isabell. Odwróciłem się w międzyczasie zdjęła dłonie. Chwyciłem ją za biodra unosząc do góry.

- Aj ty niegrzeczna!- Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. - Nie mogłem się doczekać. - Musnąłem ją delikatnie w usta odstawiając ją na ziemię.
Ubrana była w czerwoną miniówkę. Długie czarne falowane włosy opadały jej na łopatki.
Pierwszy raz widziałem ją tak odstrojoną. Wyglądała obłędnie.

- Dobra gołąbeczki, idziemy. - Złapał mnie i dziewczynę za ramiona prowadząc w stronę bramki.

- Nie czekamy? - Zapytałem zdziwiony.

- A na co? Mamy przecież znajomości.- Na jego twarzy pojawił się jokerski uśmiech.

Muzyka głośno uderzała o uszy, światła migały na różne barwy. Po parkiecie przeplatała się sztuczna, gęsta mgła dodająca klimatu dla tego miejsca.
W centrum umiejscowiony był pokaźny bar, podświetlony różowym światłem komponującym się z czernią.
Podeszliśmy do lady złożyć zamówienie.

- Poprosimy trzy shoty teuqili na rozgrzanie. - Rzuciłem do eleganckiego barmana.

Podziwiałem jego ubiór, czarne szelki przypasowane do białej koszuli nadawały szarmanckiego wyglądu. Byłem pasjonatem takiego stylu. Dostojnie nalał nam po kieliszku dodając ząbek cytryny wraz z solą. Uregulowałem rachunek następnie wziąłem swój trunek wypijając za jednym zamachem. Rafael i Isabel powtórzyli moje ruchy.
Raptownie spostrzegłem wuja znajdującego się na loży vip.
Szturchnąłem Rafaela łokciem i powiedziałem.

- Patrz na wprost.

Rafael przez chwilę dziwnie na mnie się spojrzał po chwili ujrzał to samo co ja.

- Wiesz co jest najlepsze na takie akcje? - Zrobił cwaniacką minę.

Zmarszczyłem brwi ze zdziwienia.

- Co takiego?

Chwycił mnie za ramię i zaprowadził w stronę ubikacji. W środku akurat były pustki. Znienacka poczułem mocny chwyt z tyłu głowy, nim się obejrzałem runąłem twarzą w kant blatu w którym znajdowały się umywalki.

- Co do kurwy..- Ledwo wydukałem trzymając się za nos z którego zaczęła się lać krew niczym z fontanny.

Nic nie dostrzegałem, ponieważ moje oczy dosłownie tonęły w łzach. Przez rozmazany obraz ujrzałem szczerzącego się Rafaela. Nim zdążyłem w jakikolwiek sposób zareagować dostałem tubę w twarz, mimowolnie upadłem na zimne kafelki. Wtedy już nic nie widziałem. Nie byłem w stanie nic zrobić. Była już tylko ciemność i potworny ból.
Zemdlałem, kiedy się obudziłem leżałem w domu wuja na podłodze w piwnicy. Pomieszczenie wydawało się większe ponieważ cały towar zniknął, złapałem się za miejsce uderzenia. Zakręt w głowie nie dawał mi spokoju do tego te piszczenie w uszach.
Niespodziewanie usłyszałem jak ktoś wchodzi do mieszkania.

- Rafael! - Krzyczał.

Po głosie rozpoznałem, że to był Benito.

Kurwa. Czyżby Rafael mnie wrobił? Nie, to niemożliwe, ostatnio co pamiętam to jak mnie uderzył.

Uruchomiłem instynkt przetrwania i schowałem się do łazienki, która była w pobliżu.

Mężczyzna do towarzystwa Where stories live. Discover now