- Rozumiem. Proszę za mną - pielęgniarka wstała i zaprowadziła nas do gabinetu. Luke został na korytarzu.
- Dzień dobry. Proszę usiąść - zrobiłam tak jak kazał mi lekarz - a więc słucham? Co się stało?
- Mój synek uderzył się w szafkę. Ma całą spuchniętą rączkę i nie może ją w ogóle poruszać.
- Rozumiem. Muszę zabrać małego na prześwietlenie.
- Rozumiem.
- Wezmę go od pani, dobrze?
- Tak. Leo posłuchaj mnie skarbie - mały spojrzał na mnie - pójdziesz z panem doktorem a on zrobi ci zdjęcie rączki, dobrze? - Leo pokiwał główką a ja pocałowałam go w czoło i podałam małego lekarzowi a on po chwili zniknął za drzwiami. Po kilkunastu minutach wrócili.- Na szczęście pański synek nie ma złamanej rączki ani też skręconej. Po prostu została mocno stłuczona.
- Rozumiem. Jakie szczęście!
- Ale dobrze, że pani przyszła. Większość matek sądzi, że zwykłe spuchnięcie to błahostka a wcale nie wiedzą czy rzeczywiście nie jest złamana. Dobra z pani matka – uśmiechnęłam się -przepiszę pewną maść i niech pani smaruje synkowi rano i wieczorem.
- Dobrze.
- Proszę o to recepta i gdyby coś się działo z małym zawsze może pani do mnie przyjść.
- Dziękuje panie doktorze i do widzenia.
- Do widzenia.
- Co z Leo? - spytał Luke kiedy wyszłam z gabinetu.
- Na szczęście to tylko zwykłe stłuczenie.
- Mamusiu jestem głodny.
- Już wracamy do domku i dostaniesz coś do zjedzenia.
- Zlobisz mi potfolkowe kanapki?
- Jeśli chcesz - zaśmiałam się i daliśmy sobie z Leo słynnego buziaka w usta, Luke jedynie parsknął śmiechem - chodźmy.
Po dwudziestu minutach byliśmy już w moim mieszkaniu. Po drodze zrobiłam jeszcze małe zakupy...
- Luke mam prośbę. Ubierzesz małego? Bo przez to wszystko zapomniałam go ubrać a w szpitalu nie zdążyłam a przecież nie będzie latał cały dzień w piżamie- Jasne.
- Ja zrobię mu śniadanie.
- Alex?
- Hmm?
- Czy ty przypadkiem dzisiaj nie idziesz do pracy?
- Cholera! No tak przecież dziś jest poniedziałek! Boże! Nie mam z kim zostawić małego! - zaczęłam panikować, tak jak to ja potrafię
- Spokojnie Alex. Jest dopiero dwunasta. Masz jeszcze dwie godziny do wyjścia zdążysz.
- Jasne! Dobra idę robić te kanapki.
- A ja idę ubrać Leo.Pierwsza moja praca jaką dostałam była w jednym ze sklepów w centrum handlowym, marki VANS. Dostałam tę robotę kiedy Leo miał roczek. Musiałam przecież coś znaleźć no bo w końcu pieniądze z nieba nie spadają a ja potrzebowałam pieniędzy na utrzymanie mnie i synka. Może nie są to zbyt duże zarobki ale mi to zupełnie wystarczało...
- Mamusiu jeśtem głodny!
- Już masz gotowe kanapki chodź jeść!
- Siuper!!!
- Tylko się nie wywal!
- A dla mnie też masz? - spytał Luke który podszedł do mnie i złapał mnie znowu za biodra. Przysunął mnie do siebie tak, że nasze twarze były oddalone od siebie tylko o kilka centymetrów.
- A zasłużyłeś? - zaśmiałam się.
- A nie? - uniósł brew.
- Może - zaczęliśmy się śmiać ale po chwili nastała cisza. Luke odgarnął moje włosy z twarzy i delikatnie przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze .Przełknęłam ślinę i rękoma oparłam się o blat. Przygryzłam z zdenerwowania wargę a wtedy Luke chwycił ją w swoje zęby i złączył nasze usta w pocałunku.
Nie wiedząc dlaczego zaczęłam oddawać pocałunek a z każdą sekundą pogłębialiśmy go coraz bardziej. Luke złapał mnie za pośladki a ja zarzuciłam mu ręce na szyję i wplotłam palce w jego włosy. Nasze języki złączyły się ze sobą i plątały zacięta walkę...
- Hihi a mamusia się ciałuje z wujkiem Lukiem - usłyszeliśmy głos Leo który w ręku trzymał telefon, od razu się od siebie oderwaliśmy.
- Leo oddaj mamie telefon.
- Plosię - zabrałam od synka telefon i odeszłam do salonu. Od razu po drugiej stronie usłyszałam piski Maggie.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteś z Lukiem?!
- W zasadzie to nie jestem – szepnęłam.
- No ale Leo mówił, że się z nim całowałaś!
- No tak ale to była taka chwila iii...
- Dobra, rozumiem.
- Chciałaś coś konkretnego?
- Tak chciałam powiedzieć, że za tydzień będę w Nowym Jorku i będę chciała się z tobą spotkać.
- Naprawdę? To świetna wiadomość!
- Ja też się cieszę.! Pogadamy później bo teraz muszę kończyć. Pa.
- No pa.
- Coś się stało?
- Maggie za tydzień będzie w Nowym Jorku.
- To super!
- Wiem też się cieszę. Muszę już iść się szykować do pracy.
- Jasne idź. Ja go popilnuje.
- Dzięki – odpowiedziałam i poszłam do swojej sypialni. Zaczęłam się szykować. Szybki prysznic, lekki makijaż i byłam gotowa. Zdążę jeszcze coś zjeść. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie szybką sałatkę ,Luke z małym siedział w salonie i oglądał bajki.
- To ja już wychodzę!
- Wrócisz tak jak zawsze?
- Tak.
- W porządku. Nie musisz się o nic martwić. Poradzimy sobie.
- Wiem. Pa!
- Powiedz papa mamie.
- Papa mamo.
- Papa synku - zaśmiałam się po czym wzięłam kluczę i wyszłam z mieszkania.
Złapałam pierwszą lepszą taksówkę po czym do niej wsiadłam i poprosiłam o podwózkę do centrum.
Po około dwudziestu minutach byłam na miejscu. Kiedy weszłam do sklepu nie było wcale tak dużo ludzi, więc poszłam się przebrać w 'robocze' ciuchy i zaczęłam swoją zmianę.
Po około półtorej godziny do sklepu przyszedł jakiś młody mężczyzna. Nie zobaczyłam kto to, b rozpakowywałam nowy towar. Zamarłam dopiero wtedy kiedy usłyszałam głos tego mężczyzny...
- Dzień dobry. Szukam jakiś czarnych najzwyklejszych Vans'ów.
- Oczywiście! Alex? Pomożesz panu?
- Oczywiście – odpowiedziałam zirytowana. Zabiję Megan!- Alex – powiedział i stanął jak wryty...
- Louis.
YOU ARE READING
My little Tomlinson ✔ (ZAKOŃCZONE - DO KOREKTY)
FanfictionDalsza część historii miłosnej Louisa i Alex :). Jeśli nie czytałeś My Brother - My First True Love nie czytaj tego ;) Po tym jak Alex przeprowadziła się do Nowego Jorku jej życie się całkiem zmieniło. W jej życiu pojawił się mężczyzna którego pokoc...
Rozdział 1
Start from the beginning