ROZDZIAŁ 48 [THOMAS/LIAM]

97 10 64
                                    

Kiedy przekroczyłem próg drzwi, od razu poczułem powiew zimnego wiatru. Wiedziałem, że Theo może chcieć mnie uratować, dlatego zabarykadowałem drzwi tak szybko, jak tylko umiałem. Oczywiście zaklęcie ACCIO[zaklęcie przywołujące] mi tu dużo pomogło.

Kiedy skończyłem wykonywać robotę, od razu udałem się na krawędź murku. Niepewnie na nim stanąłem i spojrzałem w dół. Byłem chyba na szóstym piętrze. Z wysoka obserwowałem miasto. Było piękne, ale mimo to musiałem się z nim pożegnać. Już nie miałem powodu, by żyć dalej.

Właśnie straciłem rodzinę i kogoś, kogo naprawdę kochałem. Nie widziałem sensu żyć dalej. Po co? I dla kogo? W dodatku w głowie przypomniało mi się wiele wspomnień. Śmierć ojca, który zginał zamordowany, to jak Dylan mnie kilkukrotnie uratował, czy nawet to, że odnowiłem kontakt z matką. Przypomniały mi się wszelkie chwilę z moją rodzinką, szczególnie rozmowy z Liamem, który był dla mnie jak prawdziwy brat. Kochał mnie pomimo tego, jak chujowo się czasem zachowywałem. Wtedy znów zacząłem płakać jak szalony, nawet już nie próbowałem zatrzymać łez.

Potem przypomniał mi Dylan, którym był całym moim światem, pomimo, że nasze stosunki ostatnio były gorsze. Może gdybym mu wtedy powiedział prawdę, to wyglądałoby to inaczej? Może nie czułbym się tak źle jak teraz? Ledwo dałem radę oddychać, a gdy przypominała mi sie każda chwila w jego towarzystwie, robiło się coraz gorzej.

Zrobiłem krok bliżej, ale wtedy usłyszałem wybuch. Odwróciłem się napięcie i zauważyłem Theo, który patrzył na mnie z troską. Potem mój wzrok przeniósł się na drzwi, które były wysadzone. Reaken jak zwykle musi zrobić wejście smoka, pomyślałem.

– Thomas, zejdź tu... – poprosił chłopak. – Oni by tego nie chcieli.

– Ale ja chcę – odparłem święcie przekonany, że taka jest prawda. – Przecież ty też wiesz, że to najlepsze rozwiązanie. Zresztą jak się poczułeś, gdy zobaczyłeś go martwego?

Nic nie odpowiedział, tylko spuścił wzrok.

– No właśnie... – przytaknąłem, zaciskając pięści.

– Liam i Dylan by tego nie chcieli.

Zaśmiałem się pod nosem. Po co ich jeszcze wspominał, skoro oni już dawno nie byli na tym świecie?

– Gdybyś nie zauważył, oni są martwi – oznajmiłem, podnosząc ton.

Reaken zrobił krok do przodu.

– Żyją w naszych sercach. – Theo próbował mnie przekonać, ale nie miałem zamiaru się poddawać. Wiedziałem, że nie dam rady tak żyć. Dlatego udawałem, że się go posłuchałem i poszedłem się do niego przytulić. Wtedy z bolącym sercem wyciągnąłem różdżkę i wyczarowałem w niego zaklęciem. Chłopak bezsilnie upadł na ziemię, a ja wróciłem na krawędź.

– Nie rób tego, Thomas – usłyszałem znajomy głos, więc się odwróciłem. Nagle przede mną pojawił się biały stróż. Jednak nie to mnie najbardziej zdziwiło, ale jego twarz. To był mój biologiczny ojciec, którego zamordowano lata temu.

–  Tata? – zapytałem i obróciłem się w jego kierunku.

– Cześć, synku. – Uśmiechnął się do mnie, a potem posmutniał.

– Co ty tu robisz?

– Jak to co? Wezwałeś mnie zegarkiem, a właściwie własną łzą, która na niego skapła – powiedział, więc od razu spojrzałem na owy prezent od ciotki Dylana. Czyżby ta stara prukwa oddała mi tak cenną broń? Może nie miała pojęcia, czym ona tak naprawdę jest.  – Nie każdy wie, ale to zegarek cudów. Nie tylko przywołuje ludzi w odpowiednich chwilach, ale i cofa czas. – Darren miał rację wtedy.

Magiczna więź • Eliksir Miłości [Dylmas/Zakończone]Where stories live. Discover now