Siedzieliśmy przy stole, jedząc przepyszną jajecznicę. Boże. Kucharki tutaj zasługiwały na solidną podwyżkę, bo ich żarcie zawsze było idealne.
— Jesz tą jajecznicę jakbyś rok nie jadł — skomentowała błękitnooka brunetka, która wpatrywała się we mnie z wielkim uśmiechem.
— No głodny byłem przez tą naukę... — próbowałem się bronić, ale i tak w końcu wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
— Thomas tu idzie — szepnął mi do ucha blondyn, więc od razu spojrzałem w kierunku, w którym on patrzył.
Poczułem się dziwnie. Tak jakbym nie do końca wiedział jak powinien się zachować. Thomas był bucem i to cholernym, ale gdy się tak we mnie wtulił, to poczułem, że gdzieś za dolinami i lasami była ta lepsza wersja Thomasa.
— Napisałem Ci wiersz — oznajmi Sangster, gdy tylko stanął tuż obok mnie. Zdziwiony, nic nie odpowiedziałem, a w zamian zabrałem list od chłopaka. Widziałem zdziwione i rozbawione miny moich przyjaciół. Byłem w cholerę skołowany, ale schowałem kartkę do moich spodni. — To właściwie tyle. Pójdę już.
Odwrócił się i ruszył parę kroków przed siebie, wiec poszedłem za nim.
— Thomas? — zawołałem go, na co chłopak spojrzał na mnie niepewnie. — Nie chciałbyś może pouczyć mnie dziś historii magii?
— A nie będę Ci zatruwać życia? — zapytał, a jego głos był tak dobity, że aż mi się kurwa głupio zrobiło. Boże. Dlaczego on musiał być tak miły i delikatny po tej amortencji? Przecież on był zupełnie innym człowiekiem. Wydawał się bardziej człowieczy, znaczy uczuciowy. I nawet mógłbym się z nim przyjaźnić, gdyby taki był na co dzień.
— Nie, i sorka za tamto... — oznajmiłem, na co na jego ustach pojawił się uśmiech. — I dziękuję za list. Przeczytam go w samotności potem.
— Dobra, to bądź za dziesięć minut u mnie w pokoju, okey? — zaproponował, po czym pożegnał się, a ja przez chwilę stałem w osłupieniu.
Czy ja naprawdę o to zapytałem? I naprawdę miałem zamiar uczyć się z chłopakiem?
Nie wracałem już do przyjaciół, którzy mi machali, ale wyszedłem na korytarz, by przeczytać wiersz od blondyna. Jakoś zaciekawiło mnie, co mogłem tam znaleźć.
I w Twoich oczach znów tonę,
Choć wiem, że nie chcę, nie mogę,
Ale bez Ciebie nie widzę nic,
A gdy jesteś obok nabieram sił,
Nie chcę byś mnie nienawidził,
Nie chcę by powstały nowe blizny
Jesteś dla mnie słońcem i niebem,
Ale życie bez Ciebie, Dylanie jest piekłem.
I mimo, że wiersz był napisany pod wpływem amortencji, to zrobiło mi się jakoś ciepło no sercu. Blondyn, z którym od pierwszej klasy toczyłem wojnę, napisał te parę wersów, które wywołały uśmiech ba mojej twarzy. Może wcale nie był takim złem, jakim wszyscy go rysowaliśmy?
W każdym razie schowałem karteczkę do spodni ponownie i udałem się do sektora B, gdzie mieszkał blondyn. Dłuższą chwilę zajęło mi znalezienie odpowiedniego pokoju. Najgorszy był jednak wzrok Azjaty, który również mnie nie tolerował. Obserwował mój każdy ruch i być może, dlatego nie dowierzał, gdy zobaczył gdzie pukam.
Po chwili w progu stanął blondyn, który zaprosił mnie do środka. Usiadł koło biurka i pokazał mi, żebym znalazł się tuż obok niego. W sumie nie mówił o niczym innym niż o historii zapisanej w podręczniku. Opowiadał o czarnoksiężniku w taki sposób, że z łatwością przyswajałem jego wiedzę. Nie minęły dwie godziny, a ja potrafiłem powiedzieć kim był Albus Dumbledore i jak wyglądał jego początek.
BẠN ĐANG ĐỌC
Magiczna więź • Eliksir Miłości [Dylmas/Zakończone]
FanfictionThomas i Dylan nienawidzą się od dawna. Są stałymi wrogami i ciągle konkurują ze sobą w konkursach magicznych. Dylan tak naprawdę ma dość aroganckiego oraz wrednego stylu życia chłopaka, który nałogowo wyzywa młodsze roczniki, a także i jego. Wszyst...