ROZDZIAŁ 40 [THOMAS]

88 11 69
                                    


ROZDZIAŁ DLA mentiss27  LOVKI
Spojrzałem w jej oczy. Od razu chciałem jej wyrzucić, jak bardzo ją nienawidzę. Szczególnie, że chciała oddać mnie do adopcji po śmierci ojca. Jednak gdy ona wstała pierwsza i zaprosiła mnie do stolika, postanowiłem jej wysłuchać. Skoro tego wieczoru i tak miałem wszystko gdzieś, to czemu nie? Usiadłem naprzeciw niej, a dyrektor zaproponował, że zrobi nam herbatę. Liam zaś udał się na górę w nieznanym mi celu. Pewnie chciał odpocząć po wigilijnej kolacji.

    – Co ty tu robisz? – spytałem matki, która patrzyła na mnie ze smutnym uśmiechem. – Myślałem, że nasze ostatnie spotkanie, uświadomiło Ci jak bardzo nie mam zamiaru Ci wybaczać tego, że mnie zostawiłaś.

    – Tommy... – zaczęła, ale chamsko jej przerwałem. No cóż takie życie bywało. Chamskie i brutalne.

    – Zostawiłaś mnie na tyle cholernych lat, mimo że byłem chory! – wrzasnąłem, czując jak narasta we mnie gniew. – I nagle myślisz, że tak łatwo wszystko odbudujesz?! Wiesz jak bardzo ja nie potrafię teraz zaufać innym? Wiesz jak bardzo skrzywdziłem dobre osoby, tylko dlatego, że to ja nie chciałem być skrzywdzony? Nie masz nawet o tym pojęcia...

    – Przepraszam Cię synku – Kobieta powiedziała, próbując złapać mnie za dłoń. Jednak uniemożliwiłem jej to. Nie chciałem by mnie dotykała. Czułem do niej zbyt wielką urazę. – Jak Twój ojciec jeszcze żył, to wiedziałam, jak mam o Ciebie dbać. Byłeś moim światem. Możesz nawet zapytać Scorbusa, jeśli mi nie wierzysz? – Dłonią pokazała na mojego wujka, który do tej pory nie odezwał się ani słowem. Po prostu czekał, aż woda w czajniku się zagotuje.

    – Tak było – potwierdził, wyjmując szklanki z szafki. – Pamiętam nawet, jak pewnego razu wzięłą Cię na mecz quditcha, bo bardzo chciałeś, mimo że Twoja matka nie znosiła ich oglądać.

    Nie odezwałem się ani słowem, tylko czekałem na dalsze wyjaśnienia matki. Owszem, może miałem jakieś stare wspomnienia, gdzie było między mną, mamą i moim biologicznym ojcem dobrze, ale były one naprawdę wyblakłe. Szczególnie, że po śmierci ojca, już znudziła się jej opieka nad własnym dzieckiem.

    – Po tym jak ktoś zabił Twojego ojca, nie umiałam sobie poradzić z czymkolwiek – zaczęła, a co jakiś czas robiła przerwy, łapiąc większy wdech. – Złapała mnie depresja. Chciałam odciąć się od świata, mając nadzieję, że to przejdzie, ale nie przechodziło. Twój ojciec zawsze był dla mnie ogromnym wsparciem, nawet, gdy dowiedział się, że jesteś chory. Mówił, że go to nie obchodzi i Cię kocha z całego serca, więc jak go straciłam, to tak jakbym zgubiła nadzieję. Nie mogłam się z tego otrząsnąć. Nie miałam sił by żyć. I nie chciałam być dla Ciebie złą matką, więc adopcja była najlepszym rozwiązaniem.

    – Wolałaś mnie oddać bez słowa niż ze mną pogadać... – stwierdziłem z żalem. Może gdyby wtedy mi to powiedziała, to wcale nie czułbym się taki niechciany. Byłem na tyle duży, by to zrozumieć, a tak to miałem wrażenie, że własna matka przestała mnie kochać. A to jedno z najgorszych uczuć, jakich można doświadczyć. – Może gdybyś to zrobiła, to nie musiałabyś mi się teraz tłumaczyć.

    – Wiem, że popełniłam błąd – krzyknęła, a w jej miodowych oczach, zobaczyłem swoje. Były dokładnie takie same. – Ale chciałam zapytać, czy dasz mi drugą szansę, skoro wiesz dlaczego chciałam to zrobić.

    Kiedy mnie o to zapytała, mój wzrok przeniósł się na wujka, który wysłał mi pokrzepiający uśmiech. On zawsze wierzył w drugie szansę. Może ona pomimo tego wszystkiego też na to zasługiwała? W sumie straciła męża, ale to jednak nie tłumaczyło tego, co mi zrobiła. W końcu ja też straciłem ojca.

Magiczna więź • Eliksir Miłości [Dylmas/Zakończone]Where stories live. Discover now