najpiękniejszy człowiek na ziemi

1.3K 58 23
                                    

W potoku łez bezsennych,
W sercu złamanym na pół,
W oczach pięknie zdobionych,
W widoku Twym nad ranem,
W lazurze oczu bezdennym
I w ustach Twych słodkich czerwonych
Znajduję Ciebie co rano
I gubię Ciebie wieczorem
Nocą marzę o Tobie,
A rankiem znajduję na nowo..."

—  Autor nieznany.

Po pierwszej wspólnej nocy bałam się otworzyć moje oczy. Po pierwszej nocy, leżałam i nasłuchiwałam odgłosy z pokoju, próbując wyczuć, czy moje obawy zostały spełnione.
Czy zostałam sama w łóżku?

Z początku myślałam, że leżę tak kilkanaście minut, nie mogąc zmusić swoich uszu na tym, aby zaczęły słuchać. Nie działały poprawnie, cały czas słyszałam szum w głowie, jakbym dostała tępym narzędziem w tył głowy. Denerwowałam się, ale nawet to nie sprawiło, że przemogłam się i otworzyłam powieki. Tak bardzo chciałam wiedzieć, że wybrałam dobrze.

Po pierwszej nocy moją głowę wypełniało tysiące myśli. Czy byłam dobra, czy nie wydawałam dziwnych dźwięków, czy moje ciało mu się podobało, czy chce to jeszcze powtórzyć...
Obijały się o moją czaszkę, wprowadzając w mój umysł istny zamęt. Nie czułam jego zapachu ani jego ciepła. W końcu wiedziałam, że jestem sama.

I coś boleśnie zakuło mnie w sercu.

Gorycz i żal rozlały się w moim wnętrzu, aż nagle poczułam zimny powiew na swoim odkrytym ramieniu. Westchnęłam, gdy dreszcze przeszły po moim kręgosłupie. Moja skóra zachowała ślady jego palców i języka. Czułam mrowienie w tamtych miejscach. A kiedy już myślałam, że zaczynam wariować, postradałam wszystkie zmysły, poczułam ciepłe palce na łopatce. Powolnym ruchem jechały po mojej nagiej skórze, sprawiając, że nagle mój umysł się uspokoił. Jakby ktoś przekręcił wajchę i nagle woda zaczęła gnać w dobrym kierunku i młyn w mojej głowie zaczął się pod jej wpływem obracać. Poczułam ulgę, chociaż nie byłam pewna, czy nadal nie śnię.

– Rosalie. – cichy głos, jakby zza ściany, wymówił moje imię. Naprawdę myślałam, że śnie, dopóki nie poczułam ciepłych ust na moim ramieniu. – Rosalie. – ledwo uniosłam powieki. Byłam wykończona, niewyspana i pełna sprzecznych, niezrozumiałych emocji. Pełna niepewności. A wtedy mój zaspany wzrok spotkał się z pewnym spojrzeniem Nathaniela i wszystkie myśli ucichły. Zacisnęłam na chwilę powieki i wsunęłam się mocniej pod kołdrę.

- Dlaczego nie śpisz? – zapytałam, obserwując go zza przymrużonych powiek.

- Bo pierwszy raz, odkąd skończyłem szesnaście lat dostałem zwodu z rana. – wyznał bez cienia krępacji, a ja niekontrolowanie zachichotałam, niemal od razu zakrywając usta dłonią. – Bawi cię to?

- Tak na ciebie działam? – nadal zakrywałam usta dłonią, bo cisnął mi się na nie uśmiech. Wszystkie niepewności odeszły w niepamięć.

Przy tym człowieku ciężko negocjować swoją wartość.

- To ujma na moim honorze. – położył swoją dłoń na klatce piersiowej. Zerknęłam na nią, przypominając sobie, jak idealnie moja pierś leży w tej dłoni i jak uwielbiał ją ściskać, aż zagryzałam usta do krwi. Na moją twarz wstąpił rumieniec, gdy ujrzałam, jak mi się przygląda. – I nie przyznałbym ci się do tego, gdyby nie to, że... – odgarnął z mojej buzi kosmyk włosów. Przejechał wierzchem dłoni po ciepłym policzku i nieznacznie się uśmiechnął. – Widzę, jak myślisz. Czuje, jak wątpisz. – nawet nie zauważyłam, kiedy jego druga ręka znalazła się pod kołdrą i teraz zacisnął swoje palce na moim udzie. Przełknęłam ślinę. – Zupełnie niepotrzebnie. – i nachylił się, a ja niemal od razu zakryłam jego usta dłonią.

NightmareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz