poważne czy wypadki?

3.4K 139 97
                                    

Mówiłam, że bez miłości nie
byłoby też nienawiści, a bez nienawiści nie ma przemocy. To nie
nienawiść jest najbardziej niebezpieczna – odpowiedział wtedy –
ale obojętność.”

— Lauren Oliver, Delirium


Stałam oparta o blat kuchenny, bawiąc się swoimi włosami. Czułam się, jak pięciolatka, która uciekła od stołu, zbesztana przez rodziców za swoje niewłaściwe zachowanie. Naprzeciw mnie stał mój ojciec, pijąc pierwszego drinka dzisiejszego popołudnia, chociaż jeszcze kilka godzin temu zarzekał się, że nie weźmie alkoholu do ust, do jutrzejszego ranka. Zaraz obok niego znajdował się Shirley, który spoglądał to na mnie, to na ojca. Wszyscy tkwiliśmy w dziwnej atmosferze, której nijak nie umiałam nazwać ani tym bardziej przerwać.

– Więc. – zaczął mój tato, odchrząkując uwcześnię. – Napijesz się Nate, whisky? – zapytał bez ogródek, podnosząc szklankę do ust.

– Tato. – westchnęłam przeciągle, przykładając rękę do czoła. – Nie uważasz, że to zły moment? – zapytałam, wystawiając dłoń przed siebie.

– W żadnym wypadku. – pokręcił stanowczo głową. – Wiedziałem, że w końcu to się wydarzy, a chłopak tylko ułatwił sprawę. – wywróciłam oczami na jego lekceważący ton głosu. Wiedziałam, że nie mówi tego poważnie, ale w głębi siebie czułam, że było to nieodpowiednie. Z drugiej strony, zachowywał on, jako jedyny, całkowity spokój i opanowanie, pomimo tego, że babcia była nieprzytomna od prawie dziesięciu minut. – Twoje zdrowie, Nate! – dopowiedział, a ja odbiłam się biodrem od blatu i podeszłam bliżej nich. Położyłam dłonie na wyspie kuchennej i spojrzałam na nich znacząco.

– Czemu tak zareagowała? – uniosłam brew, wpatrując się w blondwłosego mężczyznę. Odłożył szklankę, a wtedy lód obił się o jej ścianki. Stanął w dokładnie takiej samej pozycji, co ja i przechylił głowę w lewo.

– Bo twoja babcia kocha dramaturgię. – mruknął przekonany o swojej racji. Opuściłam zrezygnowana ramiona, odpuszczając jakiekolwiek próby na wyciagnięcie z niego minimalnie przydatnej wiedzy na temat tego, co dokładnie tam mogło się wydarzyć. Wtedy do kuchni przyszła Caroline, która obrzuciła nas tylko obojętnym spojrzeniem. Wypuściła powietrze z ust, poprawiając swoją białą marynarkę i przejechała językiem po dolnej wardze, zanim postanowiła się odezwać.

– Zrobisz mi drinka, szwagrze? – zapytała, wzdychając pod nosem. Mój ojciec tylko kiwnął głową, nawet nie próbując się odezwać. Zmarszczyłam delikatnie brwi, ale ostatecznie postanowiłam machnąć na to ręką. Nie potrafiłam nawet tego wyjaśnić, a jakże było to ciekawe, zważywszy na to, że ojciec nie rozmawiał z żadnym członkiem tej rodziny. Naprawdę, absolutnie wszyscy go nie akceptowali, bo Sarah go nie akceptowała.

Co prawda, nigdy nie pytano o to dziadka, ale nie sądzę, by odniósł się do tego inaczej. Lub w ogóle, żeby się odniósł do czegokolwiek.

– Jest już przytomna, tylko ciągle jęczy, że chce wody. – nagle odezwała się ciotka, a ja ruszyłam się niespokojnie.

– Miriam nam mówiła, że leży w salonie i się nie rusza. – mruknęłam niepewnie, a ona zaśmiała się bez krzty rozbawienia, kręcąc głową.

– Nie kłamała, ale to nie oznacza, że nie gada, jak najęta. – odparła, wypijając duszkiem całą szklankę alkoholu. Była to nasza pierwsza wymiana zdań, odkąd skoczyłam jedenaście lat. Kiwnęłam na nią głową, zbytnio nie wiedząc, jak się do tego ustosunkować. Miałam już swoje zdanie, ale nie chciałam robić sobie kolejnego wroga w postaci swojej własnej chrzestnej. Wtedy usłyszałam jej głębokie westchnięcie. – A myślałam, że będzie równie nudno, co zawsze. A tu zapowiada się istna komedia. – uśmiechnęła się dziwnie, po czym zerknęła znów na mojego ojca. – Jeszcze po jednym?

NightmareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz