Me?

10.1K 254 206
                                    

Deszcz hukiem odbijał się od szyby samochodu. Ciemność uniemożliwiała dostrzeżenie jakichkolwiek szczegółów, chociaż ulice były oświetlane przez żółte światło latarni. Przetarłam ręką zaparowaną szybę, by móc zobaczyć więcej. Niskie, jednorodzinne domki zmieniały się w większe budowle, a usypiający spokój został przerwany przez nadmiar aut. Mrok, który opanował całe miasto przez późną godzinę, został rozświetlony przez miliony światełek.

Sacramento nie śpi.

Znałam tę drogę na pamięć, wszystko było wręcz takie same. Przez niesprzyjającą pogodę ilość osób na dworze była bliska zeru, jednak pojawiali się i tacy dziwacy. Kałuże rozchlapywane przez auta brudziły jasny chodnik, przez co jeszcze bardziej było tu szaro. Westchnęłam głęboko, przymykając oczy. Każdy element był taki sam, jak go zapamiętałam. Cieszyłam się, że nic się nie zmieniło. Jak powszechnie wiadomo, ja nienawidzę jakichkolwiek zmian. Sprawiały one zamęt w moim życiu, a, że jestem osobą, która na ogół za dużo myśli i przejmuje się rzeczami, które tego nie wymagają, stanowiły one dla mnie ciężki orzech do zgryzienia. Co jednak nie oznaczało, że takowych nie było. Były, a wraz z tym rokiem szkolnym szykowałam się na nadmiar tych niespodziewanych przemian.

Otworzyłam oczy, słysząc syrenę strażacką jednak zdążyłam zauważyć tylko szybko przejeżdżający pojazd. Zapewne jakiś wypadek. O to w taka pogodę nie jest trudno. Chwilę po tym zatrzymaliśmy się na światłach, a obok nas znalazło się auto, które wyglądało jak moje. Czerwona Mazda, a w niej kobieta rozmawiająca przez telefon. Chyba płakała, chociaż trudno było to dokładnie określić przez dudniący deszcz. Po chwili ruszyliśmy, a ja zaczęłam znów obserwować obraz zza szyby pojazdu i rozmyślać nad różnymi, idiotycznymi, rzeczami.

– Chyba muszę zostać jutro dłużej w pracy. Wybacz kochanie, będziesz zmuszona do zrobienia obiadu. – moje głębokie rozmyślania przerwał delikatny głos mojej mamy. Blondynka założyła kosmyk włosów za ucho i spojrzała na mnie, uśmiechając się lekko.

– W porządku. – odparłam i również próbowałam odwzajemnić uśmiech.

Co zapewne mi nie wyszło, zważając na mój nastrój, który był naprawdę dzisiaj wstrętny.
Niby wszystko było dobrze, jakoś się układało, a jednak wciąż byłam znużona życiem i nieszczęśliwa. Co było ze mną nie tak?

Mimo, że na ogół byłam uśmiechnięta i radosna nie odczuwałam wewnętrznego spokoju i szczęścia, czego bardzo pragnęłam.
Nagle przed moimi oczyma pojawiło się logo sklepu, do którego mieliśmy wstąpić po drodze do domu. Naciąganęłam szybko kaptur kurtki na głowę i wysiadłam z czarnego auta. Przeszłam szybko przez odcinek drogi prowadzącej do wejścia sklepu, ponieważ nie uśmiechało mi się bardzo zmarznąć, tym bardziej zmoknąć. Nieprzyjemny zapach ogarnął moje nozdrza, co tutaj było normalne. Bez zmian.
Przemierzałam sklep u boku rodzicieli dalej będąc w swoich myślach. W pewnym momencie moja mama zatrzymała się przy dziale z pieczywem, a ja poszłam dalej z tatą. Barczysty ciemny blondyn z granatowymi tęczówkami i lekkim zarostem prezentował się jak zwykle lekko przerażająco.

– Musisz się ogolić. – mruknęłam w jego kierunku, a on uniósł na mnie wzrok. Po pewnym czasie wyglądałby, jak dziadek, więc koniecznie musiał zgolić włosy na swojej żuchwie.

– Muszę ci przyznać rację, chociaż Jane wciąż upiera się bym ją zapuścił. – westchnął wspominając o mamie. Nie wiem, co jej się w tym podoba, ale wolę nie pytać.

Zatrzymałam się przy napojach i stanęłam na palcach, dosięgając butelki wody. Jestem pewna, że gdybym nie miała tak długiej kurtki zapewne większość sklepu mogłoby oglądać mój zacnie wielki tyłek. Zdecydowanie za krótka jest ta spódniczka, chociaż na pierwszy rzut oka wcale tego nie widać.
Po dłuższej chwili znaleźliśmy się przy kasie. Oferowałam pomoc moim rodzicom, lecz odmówili, twierdząc, że dadzą radę sami. Więc cierpliwie czekałam i w tym czasie spojrzałam na swoje odbicie w szybie sklepu. W sumie chociaż z moim wyglądem nie jest tak tragicznie jak z wnętrzem, które było dość dziwne. Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, to oczy, które były ciemne, na pierwszy rzut oka można by było powiedzieć, że były wręcz czarne. Jednakże one miały odcień głębokiego granatu, co przyciągało uwagę, a ja po prostu je lubiłam. Po tatusiu. Następnie mój wzrok przeniosłam na jasne włosy, które falami opadały na ramiona. Gdybym nie wpadła na pomysł w wakacje by zrobić sobie jasne refleksy na pewno były by w lepszym stanie. Chociaż to też przez prostownice, której często używam. Naturalnie się kręcą, czego nie lubię bo nie układają się i wyglądam, jak Chopin.

NightmareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz