Rozdział 35

122 5 1
                                    

Obudziły mnie rano promienie słoneczne, które raziły mnie po oczach. Podniosłam się i usiadłam w pozycji siedzącej spojrzałam się na okno. Westchnęłam i po chwili wstałam z łóżka i podeszłam do okna i spojrzałam przez nie. Pogoda była piękna słońce pięknie świeciło.

Po chwili podeszłam do szafki i wyciągnęłam ubrania. Sięgnęłam po czarne spodnie i beżowy top. Udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Zawinęłam wokół ciała biały ręcznik i stanęłam przed umywalką z lustrem. Spojrzałam na siebie i położyłam rękę na mojej taili i przypomniałam sobie o wczorajszym wieczorze z Adrienem. Zamknęłam oczy i zaczęłam się kołysać i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Wiem, że mnie zranił i powinnam go nienawidzić, ale jest coś w nim co mnie do niego ciągnie. I nie potrafię tego sensownie wyjaśnić.

Po chwili z zamyślenia wytrwał mnie głos mojego brata.

- Lily! Wychodź bo się spóźnisz. -powiedział będąc pod drzwiami od łazienki.

- Już wychodzę. -odpowiedziałam i otworzyłam oczy i spojrzałam na siebie w lustrze. Po chwili usłyszałam jak mój brat odchodzi od drzwi i schodzi na dół po schodach.

Zabrałam się za robienie makijażu. Ubrałam ciuchy wcześniej przygotowane i rozczesałam i wysuszyłam włosy. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół do kuchni. Gdy weszłam do kuchni to poczułam piękny zapach. Był to zapach naleśników.

- Naleśniki. -powiedziałam i spojrzałam się na stół. I po chwili spojrzałam się na brata, który stał przy kuchence i dalej robił naleśniki.

- Dzień dobry śpiochu. -powiedział James w moją stronę.

Spojrzałam się na brata i zaczęłam powili zastanawiać się nad tym czy coś James kombinuję. Bo to było do niego nie podobne.

- Zrobiłem śniadanie, częstuj się. -powiedział i wskazał na stół. - Co tak mi się przyglądasz? -spytał gdy zauważył, że cały czas się na niego patrzę.

- Nie, nic -odpowiedziałam i usiadłam do stołu. - Dziwne. -powiedziałam i nałożyłam naleśnik na mój talerz i sięgnęłam po jakieś dodatki.

- Co jest dziwne? -spytał się zdziwiony. Nie rozumiał o co mi chodzi.

- Jesteś taki miły i zrobiłeś śniadanie sam z siebie. A to rzadkość u ciebie. -powiedziałam i spojrzałam się na brata.

- Jeśli chcesz to mogę być nie miły i zaraz to wszystko sprzątnąć. Jeśli ci to przeszkadza. -odpowiedział i uśmiechnął się w moją stronę.

- Nie! Wiesz wole twoją wersje miłego. -powiedziałam. - A śniadanie zostaw w spokoju. -powiedziałam i zabrałam się za jedzenie. - Jest pyszne.

James skończył szybciej swoje jedzenie i wstał od stołu i zabrał brudne naczynia i włożył je do zmywarki.

- Pośpiesz się trochę bo się zaraz spóźnisz. -powiedział James w moją stronę i po chwili wyszedł z kuchni.

- Wiem, wiem. -powiedziałam i dokończyłam swoje śniadanie i po chwili wstałam od stołu i włożyłam naczynia do zmywarki. Odwróciłam się i zderzyłam się z czyjąś klatką piersiową. Spojrzałam na tą osobę i był to Adrien. Jego oczy wpatrywały się w moje. Po minie chłopaka widziałam, że jest na kacu.

No dość wczoraj dużo wypił bo cała butelkę whisky. Ja może tylko kilka łyków wzięłam od niego.

Po chwili usłyszałam odgłosy schodzącego mojego brata po schodach. Automatycznie się odsunęłam się od chłopa. Mój brat wszedł do kuchni i spojrzał się na nas.

Complicated Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz