Rozdział 18

297 6 0
                                    

Dzień rozpoczęłam jak zwykle, wstając z łóżka równo z budzikiem o 6:30 . Od rana miałam słaby humor. Promienie słoneczne nie poprawiały tego. Nie świecił już tak, jak wczoraj. Niebo było zachmurzone przez ciemne chmury, modliłam się, żeby tylko nie padło. Po otworzeniu okna do mojego nosa dotarł powiew ciężkiego, zimnego powietrza. Zapowiadał się smutny i ponury dzień dla River City.

Leniwym krokiem podeszłam do komody i sięgnęłam po ubrania później podeszłam do laptopa i włączyłam moją ulubioną playliste, żeby poprawić sobie jakoś humor.

Udałam się do łazienki, żeby wykonać niezbędną pielęgnacje twarzy i dokładnie umyć zęby swoją ulubioną miętową pastą. Przeglądając się w lustrze, stwierdziłam, że to ten dzień, kiedy postawie na spięte włosy w luźnego koka na czubku głowy. Mój makijaż był standardowy, nie różnił się niczym od poprzednich dni. Ubrana byłam w czarne spodnie przylegające i do tego ubrałam czarna rozpinaną bluzę, a pod bluzą miałam biały top na ramiączkach. Pierwszy raz od bardzo dawana miałam rano czas, żeby posprzątać pokoju. Gdy już skończyłam sprzątanie pokoju spojrzałam przelotnie na pokój i kiedy stwierdziłam, że w miarę jest czysto, zabrałam swoją torebkę i zeszłam po schodach na dół prosto do kuchni.

Dopiero dochodziła 7:00, więc postanowiłam, że zrobię sobie jakieś porządne śniadanie i nie będą to płatki ani tosty. Wyjęłam z lodówki dwa jajka, bekon, masło i pomidora. Na jedną patelnie wbiłam dwa jajka, a na drugą położyłam bekon, żeby podsmażyć go na chrupiąco. Posmarowałam sobie jedną kromkę chleba masłem i położyłam, wcześniej pokrojonego pomidora. Po paru minutach, kiedy jajka i bekon były gotowe, położyłam je na talerz, obok kanapki. Standardowo do szklanki wlałam sok pomarańczowy i zaczęłam jeść to, co przygotowałam. Podczas jedzenia, przejrzałam swoje wszystkie media społecznościowe i napisałam do przyjaciółki.

Po zjedzeniu, włożyłam talerze do zmywarki i poszłam ubrać buty i kurtkę.

- James! -krzyknęłam.

- Tu jestem. -usłyszałam jego głos, który wydobywał z salonu. Poszłam do niego i zobaczyłam jak męczy się skręcając nową szafkę pod telewizor.

- James zdążymy? -spytałam.

- Jasne zaraz wychodzimy a ty gotowa jesteś? -spojrzał się w moim kierunku.

- Tak już jestem gotowa. -powiedziałam.

Po chwili James zostawił szafkę i wstał z podłogi i sięgnął kluczki i ubrał buty i po chwili już wychodziliśmy z domu i wsiedliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy w stronę uczelni. Po dłuższym czasie byliśmy już pod uczelnia pożegnałam się z bratem i ruszyłam w stronę wejścia. Po chwili telefon zaczął mi dzwonić i chciałam go wyciągnąć z torebki i wypadły mi rzeczy z torebki.

-Kurwa...to zdecydowanie nie jest mój dzień. -powiedziałam pod nosem i zaczęłam zbierać rzeczy z ziemi. Po chwili ktoś do mnie podszedł i zaczął mi pomagać zbierać mi rzeczy. Gdy podniosłam wzrok zobaczyłam Camerona uśmiechnęłam się w jego stronę.

-Hej, gorszy dzień. -powiedział Cameron.

-Jak widać. -powiedziałam i westchnęłam.

Wstałam z ziemi i otrzepałam swoje spodnie z piasku i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych i weszłam do środka. I udałam się pod sale chwile czekałam aż nagle zjawił się wykładowca. Zajęci dziś mijały dość szybko. Nawet się nie obejrzałam a powili zajęcia się kończyły. Wyszłam z uczelni i ruszyłam w stronę kawiarni, która znajdowała się niedaleko uczelni. Gdy już wchodziłam do środka wpadłam na kogoś i poczułam, że zostałam oblana.

- Kurwa! Czy ty jesteś normalny?! -powiedziałam wściekła. - Patrz co robisz idioto! -powiedziałam w emocjach. Kiedy trochę ochłonęłam, podniosłam wzrok na chłopaka.

Complicated Love Where stories live. Discover now