27.

624 49 55
                                    

Chloe.

Przegryzam wnętrze policzka i zastanawiam się przez jakiś czas czy przyjęcie propozycji współpracy od mojego byłego fotografa to na pewno coś, co chcę zrobić. W mojej głowie od razu pojawiają się wspomnienia z przed kilku miesięcy, gdzie byłam wyśmiewana i zaczepiana przez niego i wzdrygam się na samą myśl o tym. Z drugiej strony wiem, że to jedyna szansa by zacząć zarabiać, bo odkąd dwa tygodnie temu wyprowadziłam się od Kyliana, całe moje oszczędności zaczęły topić się jak lód.

-Przeklęty Paryż.- mruczę pod nosem i ostatecznie kieruję się do budynku, w którym swoje prywatne studio ma Perez.

Witam się z nim uściskiem dłoni i krzywię się lekko, zauważając półnagie zdjęcia kobiet, porozwieszane w pomieszczeniu. 

-Widzę, że w końcu wzięłaś sobie moje rady do serca.- przegryzam wnętrze policzka, słysząc jego bezczelny śmiech i widząc jego wzrok, którym mierzy moje ciało. -To jak? Podpisujemy umowę?- pyta, podsuwając mi stos papierków.

-Najpierw chcę ustalić konkrety.- oznajmiam, stanowczym tonem, na co tylko prycha, ale posłusznie siada za biurkiem i wpatruje się we mnie wyczekująco. -Nie zgadzam się na sesje rozbierane, na akty i reklamowanie bielizny erotycznej. 

-Spokojnie, słoneczko. Od takich sesji są lepsze dziewczyny.- oznajmia z chamskim uśmiechem. -Coś jeszcze chcesz ustalić?- kręcę przecząco głową i zabieram się za czytanie umowy, finalnie ją podpisując. 

Wychodzę z budynku w jeszcze gorszym humorze niż gdy do niego wchodziłam, ale wiem, że mimo wszystko zrobiłam dobrze podpisując tą przeklętą umowę. W innym przypadku wylądowałabym pod mostem, a tego naprawdę bym nie chciała. 

Uciekając przed deszczem chowam się w jednej z moich ulubionych kawiarni w Paryżu i zajmuję miejsce w kącie, zamawiając espresso. Rozsiadam się wygodnie i zatracam się w książce, którą akurat kupiłam wcześniej w księgarni.

-Mogę się dosiąść?- unoszę wzrok i marszczę brwi, zauważając stojącego nade mną Kyliana. Przełykam głośno ślinę i chcę zaprzeczyć, ale wyprzedza mnie. -Zajmę Ci tylko chwilę, Chloe.

-Czego chcesz? - pytam, nie siląc się na miły ton głosu. 

-Dzwoniła do mnie Delphine, podobno odmówiłaś spotkania z nią, dlaczego to zrobiłaś? Możesz być zła na mnie i możesz mieć mnie w dupie, ale cholera to życiowa szansa, która przechodzi Ci koło nosa.

-Nie potrzebuję litości, Kylian! - warczę, spoglądając w jego smutne oczy. - Gdybyś nie zadzwonił do niej to nie wiedziałaby o moim istnieniu, mimo, że wcześniej byłam tam na setkach castingów.

-Owszem, zadzwoniłem tam, ale cholera, gdybyś się tam nie nadawała to Delphine w życiu by Cię nie przyjęła, zrozum to.- oznajmia, chwytając za moją dłoń, którą od razu odpycham. 

-To już bez znaczenia, mam nową pracę. Podpisałam umowę z Perezem. -wyjaśniam, a oczy bruneta rozszerzają się nieproporcjonalnie.

-Oszalałaś? Chloe, przecież przez niego odeszłaś z poprzedniej agencji, to imbecyl, który tylko Cię wykorzysta.- krzyczy, skupiając na nas wzrok innych ludzi. -Nie pozwolę Ci na to, nie ma takiej opcji. Nie będziesz dla niego pracować.

-Wybacz, ale nie masz już nic do powiedzenia. Straciłeś to prawo w momencie, w którym perfidnie okłamałeś mnie po raz drugi.- szeptam i rzucam na stolik dwadzieścia euro, a następnie wychodzę z restauracji, czując jak pod powiekami zbierają mi się łzy.

Hasta el huesoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz