Chloe.
-Nie ma opcji, że pozwolę Chloe zamieszkać w Paryżu? Jesteś nienormalny- przewracam oczami słysząc donośny krzyk mojej mamy, która swoim głosem może służyć za mój budzik. Nieśpiesznie podnoszę swoje ciało z łóżka i udaję się do łazienki, by załatwić swoje potrzeby fizjologiczne i przebrać się w strój do biegania. Po wszystkim zbiegam na dół, zastając w kuchni kłócących się rodziców.
-Możecie skończyć tą niepotrzebną kłótnię?- pytam, zatrzymując się na ostatnim schodku.
-Ale my się nie kłócimy, kochanie- oznajmia mama, a ja patrzę na nią z politowaniem, bo naprawdę czasami moi rodzice zachowują się jakbym miała dalej dziesięć lat i nie wiedziała jak działa świat i ludzie.
-Cokolwiek- mruczę po nosem i naciskam na klamkę, jednak zostaję powstrzymana przed wyjściem przez głos rodzicielki.
-A śniadanie? Powinnaś coś zjeść, bo zasłabniesz jak będziesz biegać- biorę głęboki wdech, czując, że moje zirytowanie sięga zenitu.
-Jak zjem to nie będę w stanie biegać- oznajmiam, najspokojniej jak tylko potrafię, po czym wychodzę z domu, upewniając się, że drzwi trzasnęły wystarczająco głośno.
~*~
Wybiegam na ulicę, udając się truchtem w kierunku promenady, do której mam około pięć kilometrów. Po drodze mijam zabieganych Hiszpanów i zatrzymuję się dopiero wtedy, gdy moje stopy dotykają piasku. Biorę kilka głębokich oddechów, po czym ściągam buty i ruszam już spokojnym krokiem w kierunku oceanu.
-Cześć Samuel, już jestem- oznajmiam, witając się z chłopakiem całusem w usta. -Coś nie tak?- pytam, zauważając smutną minę blondyna.
-A jak myślisz?- pyta, wpatrując się we mnie swoimi pięknymi, niebieskimi oczami. - Jutro wyjeżdżasz, więc raczej nie mam powodów do radości- wzdycham głośno i siadam na piasku, przytulając się do chłopaka.
-To tylko rok, Sam. Jakoś to przetrwamy, poza tym mamy samoloty, pociągi, autobusy, samochody- wyliczam, próbując w ten sposób pocieszyć chłopaka. -Proszę, spędźmy ten dzień ciesząc się nim- dodaję, unosząc palcami kąciki ust blondyna. - Wieczorem Carla urządza imprezkę na plaży, może pójdziemy?
-Myślałem, że spędzimy ten wieczór tylko we dwoje, mam dzisiaj wolną chatę- przegryzam wargę, rozważając w głowie kuszącą propozycję Samuela.
-Zróbmy tak: pójdźmy na imprezę, by Carla była szczęśliwa, a później pójdziemy do Ciebie by się pożegnać.
-To śmieszne, że po dwóch latach związku nadal nie potrafisz powiedzieć, że będziemy się piepr...- zakrywam dłonią usta blondyna nie chcąc by ludzie obok słyszeli, że rozmawiamy o takich rzeczach, na co blondyn kręci głową nie mogąc przestać się śmiać.
Na plaży spędzamy kilka godzin, głównie rozmawiając i wspominając wszystkie fajne chwile, które razem przeżyliśmy.
Ogólnie z Samuelem znam się od podstawówki, jednak nigdy jakoś nie było nam po drodze. On był typem, z którymi moi rodzice niespecjalnie chcieli bym się zadawała, a ja do osiemnastego roku życia, byłam totalnie im poddana.
Wydaje mi się, że coś pękło i zmieniło się dopiero, gdy przekroczyłam tą magiczną cyfrę i gdy po raz pierwszy wyszłam na imprezę, upijając się na niej do nieprzytomności. Wtedy dopiero poczułam, co to znaczy wolność i nastoletnie życie, które w jakiś sposób zostało mi zabranie przez rodziców, którzy marzyli by zrobić ze mnie sportsmenkę. Cóż, niedoczekanie...
YOU ARE READING
Hasta el hueso
Fanfiction"You cannot heal in the same place where you got sick" Chloe Gateau, to dwudziestoletnia dziewczyna, która chcą uciec od zaborczych rodziców wyjeżdża do Paryża, w którym stawia swoje pierwsze kroki w świecie mody. Kylian Mbappe to dwudziestoczterol...