10.

916 40 175
                                    

Chloe.

Budzą mnie głośne krzyki dochodzące z pomieszczenia obok. Powoli otwieram oczy i krzywię się gdy docierają do mnie promienie słońca, przebijające się przez ogromne okno. Podnoszę się do pozycji siedzącej i wpadam w panikę zauważając, że jestem w obcym miejscu i co gorsze nie mam na sobie ubrania. Zbieram się w sobie i próbuję sobie przypomnieć, co się stało wczoraj w nocy. 

-Cholera, Ty idiotko- szeptam, gdy dochodzi do mnie, co zrobiłam i co tak naprawdę próbowałam zaproponować Kylianowi. 

Ogarnia mnie zażenowanie tą całą sytuacją i naprawdę mam ochotę zapaść się pod ziemię, lub zdobyć moc teleportowania się i wrócić do mieszkania siostry. Niestety wiem, że tak dobrze nie ma, więc podnoszę się z łóżka, czując, że alkohol jeszcze do końca się ze mnie nie ulotnił. Idę do łazienki, którą na szczęście brunet ma zaraz obok swojego pokoju i biorę prysznic, chcąc chociaż trochę zmyć z siebie wczorajszą noc. 

-O dzień dobry, Chloe- uśmiecham się sztucznie, widząc siedzącego przy stole Kyliana i Ethana. -Usiądź z nami, porozmawiamy sobie- niechętnie wykonuję polecenie bruneta, starając się unikać jego wzroku.

-Możesz mi Chloe wyjaśnić, dlaczego zabrałaś do klubu Ethana, który nawet nie ma pieprzonych osiemnastu lat?!- przegryzam wnętrze policzka, widząc złość malującą się na twarzy Kyliana.

-Możesz się przestać jej czepiać? To ja chciałem iść i sam ją o to prosiłem, nie musisz się tak o mnie troszczyć, nie jesteś moim ojcem! - wciągam powietrze, czując, że atmosfera z minuty na minutę staje się coraz gęstsza.

-Kurwa, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mogłeś sobie zaszkodzić! Skąd wiesz kim były te dziewczyny? Gdybym tam nie wszedł w odpowiednim momencie to...

-To co? Kylian, nie mam już dziesięciu lat! Wiem, co to seks i wiem jak się zabezpieczać- spoglądam na Ethana, który aż kipi ze złości. -Jeżeli chciałeś mi wyjaśnić na czym to polega, to się spóźniłeś, poza tym naprawdę nie mam ochoty na tą rozmowę, bo pęka mi łeb, więc idę się położyć- oznajmia, po czym przytula się do mnie, a następnie wraca do sypialni. 

Spoglądam na Kyliana, który tempo wpatruje się w ścianę, rozmyślając nad czymś.

-Ja też będę się zbierać- oznajmiam, przerywając niezręczną ciszę, po czym podnoszę się z miejsca. -Przepraszam, że sprawiłam Ci kłopot- dodaję, skupiając jego uwagę na sobie.

-A za, który konkretnie kłopot przepraszasz?- przełykam głośno ślinę, czując, że moje policzki przybierają różowy kolor.

-Za każdy- szeptam, po czym zakładam na siebie ramoneskę i udaję się do wyjścia.

Droga do mieszkania siostry jest dla mnie niesamowitą katorgą, bo walczę z potwornymi zawrotami głowy i nudnościami. Na szczęście jakimś cudem udaje mi się dojść do mieszkania, w którym od razu udaje się do łazienki i zwracam wszystko, co wypiłam i zjadłam wczorajszego dnia.

Oczywiście po wszystkim udaję się do łóżka, w którym od razu zasypiam.

~*~

Budzę się słysząc dzwonek do drzwi. Zirytowana, zeskakuję z łóżka i podchodzę do drzwi, zauważając w nich Kyliana, który w jednej ręce trzyma pudełko z pizzą, a w drugiej kilka słoneczników. 

-Co tu robisz?- pytam, wpuszczając bruneta do środka. 

-Przyszedłem przeprosić za swoje zachowanie, nie powinienem tak na Ciebie naskakiwać, a tak poza tym przyniosłem Ci obiad. Musisz zjeść coś tłustego by pozbyć się kaca- oznajmia, puszczając mi oczko, po czym odkłada pudełko na wyspę kuchenną.

Hasta el huesoWhere stories live. Discover now