23.

713 48 61
                                    

Kylian.

-O kurwa- tylko tyle jestem w stanie z siebie wydusić, gdy zauważam całą swoją rodzinę, która siedzi przy stole posyłając nam mordercze spojrzenie.

Mój wzrok przez jakiś czas krąży od Chloe do moich rodziców i tak na zmianę. Jestem zaskoczony ich nagłą wizytą i wkurzony tym, że o niczym mi nie powiedzieli. 

-Możesz mi powiedzieć o jakie dziecko chodzi Kylian?- przegryzam wnętrze policzka, spoglądając na wkurzonego ojca, który zmierza w moim kierunku. -Coś Ty zmajstrował? Mało masz problemów? - pyta, po czym przenosi swój wzrok na Chloe. -W którym miesiącu jesteś?

-Wilfried, opanuj się!- upomina go matka, odpychając go i przytulając do siebie przerażoną Chloe. -Kochana nie martw się, jakoś damy sobie z tym wszystkim radę.- pociesza ją, nie pozwalając mi nawet dojść do jakiegokolwiek słowa.

-Chloe nie j...- nie kończę, bo czyjaś pięść ląduje na moim policzku. Zataczam się do tyłu i przejeżdżam palcem po pękniętej wardze, z której sączy się krew. Podnoszę swój wzrok, czując narastający we mnie gniew i napotykam pierdolonego Samuela, który posyła mi bezczelny uśmieszek.

Skąd do kurwy nędzy się tutaj wziął?

-To za rozsyłanie nagich zdjęć Chloe. - oznajmia, wymachując mi przed twarzą zdjęciem, które zrobiłem Chloe jak się pieprzyliśmy. -Naprawdę myślałeś, że ujdzie Ci to na sucho? Nie tym razem. 

Czuję przyśpieszone bicie serca i adrenalinę, która zaczyna płynąć w moich żyłach. Spoglądam na jego ohydną mordę i z całej siły jaką mam w ręce wykonuję uderzenie, niestety moja pięść zostaje zatrzymana przez mocny chwyt ojca. Posyłam w jego kierunku spojrzenie śmierci, jednak odpuszczam widząc jak prosi bym dał sobie spokój.

-To jeszcze nie koniec.- krzyczę, obserwując uciekającego Samuela i zaczynam w głowie szykować sobie plan zemsty.

Jestem wkurwiony na siebie za to, że nie pomyślałem o konsekwencjach swojego czynu i że wysłałem to zdjęcie tak naprawdę bez jej zgody, a teraz cała nasza rodzina miała okazję je oglądać. Posyłam brunetce przepraszające spojrzenie i wiem, że po tym wszystkim, co teraz się wydarzyło z pewnością nie będzie chciała mieć ze mną nic wspólnego.

-No synu, chyba jesteś nam winien konkretne wyjaśnienia. - biorę głęboki wdech i kiwam głową, czując niesamowite zażenowanie swoim zachowaniem i całą tą sytuacją. Zajmuję miejsce na przeciw swoich rodziców i przegryzam wargę nie wiedząc tak na prawdę od czego zacząć. -Nie mamy całej nocy, Kylian. 

-No więc to nie Chloe jest w ciąży. -oznajmiam i widzę ogromną ulgę na twarzach rodziców brunetki. -Przez jakiś czas spotykałem się z taką jedną dziewczyną i ona teraz spodziewa się dziecka i twierdzi, że jest moje. Nie ufam jej, dlatego zrobiłem testy na ojcostwo i przed chwilą dostałem wyniki.- wbijam swój wzrok w podłogę nie mogąc znieść łez, które spływają po twarzy mojej rodzicielki. 

-Sprawdź je, teraz!- rozkazuje mój ojciec, więc posłusznie wyciągam telefon i wchodzę na pocztę, czując się tak jakbym siedział na pierdolonym rollercoasterze, który jedzie cały czas w dół. Wchodzę w plik i pobieram go, a następnie zamieram widząc wynik.

Podnoszę swój wzrok i zauważam, że każdy wpatruje się we mnie wyczekując odpowiedzi. Przełykam głośno ślinę, a na moich ustach pojawia się szeroki uśmiech.

-To nie ja jestem ojcem!- krzyczę, pokazując rodzicom wynik badań, a następnie podchodzę do brunetki i zamykam ją w szczelnym uścisku. 

Chloe.

Hasta el huesoWhere stories live. Discover now