18.

743 43 62
                                    

Chloe.

-Jesteś tego pewna? Pamiętaj, że zawsze możesz zostać, a ja pomogę Ci ze wszystkim. 

Kręcę przecząco głową, słuchając propozycji siostry, choć przez ułamek sekundy przechodzi mi przez głowę myśl żeby zostać i próbować od nowa, jednak ostatecznie rezygnuję z tego pomysłu.

-Chcesz dać rodzicom tą satysfakcję?- pyta, próbując jeszcze w jakiś sposób na mnie wpłynąć.

-Oczywiście, że nie chcę, ale nie chcę też siedzieć Wam na głowie, szczególnie, że agencja rozwiązała ze mną kontrakt i nie mam pomysłu na to co dalej mogłabym robić. - oznajmiam, posyłając siostrze delikatny uśmiech. 

Podchodzę do niej, i zamykam ją w szczelnym uścisku, widząc jej smutną minę. Z jakiegoś powodu mi również jest smutno. Znaczy dokładnie wiem z jakiego powodu, tym powodem oczywiście jest Kylian. 

Moje myśli od razu wracają do wspaniałego pocałunku, który miał miejsce wczoraj w jego mieszkaniu i z jednej strony nienawidzę się za to, że zaraz po nim odsunęłam się od bruneta, a z drugiej dziękuję sobie, bo wiem, że żałowałabym tego, co mogłoby wydarzyć się później.

-Halo? Słuchasz mnie?

Mrugam kilkukrotnie, zauważając przed oczami dłoń siostry, którą wymachuje widocznie zirytowana.

-Huh?

-Pytam, o której masz lot?

-Um, za trzy godziny, więc będę zbierać się na odprawę, bo oczywiście nie zrobiłam jej online. -Oznajmiam, ponownie przytulając siostrę. -Będę za Wami baardzo tęsknić, dziękuję, że znosiliście mnie i moje humorki przez te pół roku.

-Wiesz, że moglibyśmy je znosić do końca życia. Kochamy Cię wszyscy, Chloe! Nie zapominaj o tym i proszę pamiętaj, że gdy tylko zechcesz to masz gdzie wrócić.

Przegryzam wargę, czując, że z moich oczu mimowolnie zaczynają lecieć łzy i wiem, że to najlepszy i ostatni moment żeby odejść zanim rozkleję się na dobre. 

Żegnam się po raz ostatni z siostrą i wolnym krokiem ruszam w kierunku odpraw. Oczywiście oglądam się jeszcze kilkukrotnie, mając jakąś głupią nadzieję, że zobaczę tam Kyliana, jednak nic takiego nie ma miejsca, więc zrezygnowana idę przed siebie.

Odprawa na całe szczęście przebiega bezproblemowo i po dwóch godzinach siedzę już wygodnie w samolocie, szukając w głowie jakiegoś dobrego wytłumaczenia na mój szybszy powrót do Barcelony.

~*~

Wysiadam na lotnisku el-prat i stamtąd udaję się taksówką prosto do rodzinnego domu. Czuję dziwne uczucie stresu, spowodowane zobaczeniem rodziców i w pewnym momencie chcę zawrócić z powrotem na lotnisko, jednak w końcu przełamuję swój strach i naciskam dzwonek do drzwi.

-Chloe, co Ty tu robisz?- pyta, wyraźnie zaskoczona moim widokiem mama. -Tylko nie mów, że coś zawaliłaś i Cię zwolnili.

-Ciebie również miło widzieć, mamo.- syczę, mijając ją w przejściu.

Nie czekając na nią, wbiegam po schodach na górę i od razu kieruję się do swojego pokoju, który na całe moje szczęście jest w nienaruszonym stanie.

Spędzam tam jakiś czas, rozpakowując swoje rzeczy, po czym schodzę na dół zastając przy stole rodziców, którzy jak zwykle się kłócą.

Hasta el huesoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz