16.

790 44 80
                                    

Chloe.

Przewracam oczami, słysząc głośne krzyki Lany i Isayah'a. Nakrywam swoją głowę poduszką i ponownie próbuję zasnąć czując, że nadal w moich żyłach płynie sangria, wypita wczorajszej nocy.

-Ciociu, pobaw się z nami- niechętnie otwieram oczy i podpieram się na łokciu, zauważając wpatrzoną we mnie dziewczynkę.

-Lana, słoneczko daj cioci pół godzinki- proszę, ponownie opadając na miękką poduszkę.

Nim się orientuję, dziewczynka wskakuje na łóżko i kładzie się obok mnie, wtulając się w moje rozgrzane ciało.

Śpimy tak dobre kilka godzin, dzięki czemu, mój organizm się regeneruje i budzę się totalnie bez kaca.

Chwilę jeszcze spędzam w łóżku przedrzeźniając się z Laną, a następnie udaję się do łazienki by się przebrać.

W międzyczasie spoglądam na telefon, jednak zastaję tam tylko jedną wiadomość, w dodatku od Jamal'a.

Od: Jamal

Gdzie jesteś? Martwię się o Ciebie.

Do:Jamal

Przepraszam, musiałam wcześniej wyjść :(

Odpisuje chlopakowi, po czym chowam telefon w tylnej kieszeni spodni i ruszam na dół zastając siedzącego przy wyspie kuchennej Kyliana, który prowadzi zawziętą rozmowę z Jiresem.

Od razu chcę wrócić na górę, jednak na moje nieszczęście zostaję zauważona przez męża mojej siostry. 

-Cześć, Chloe! Jak się czujesz? Wczoraj chyba była dobra impreza?- pyta, spoglądając na mnie.

Wymuszam uśmiech i podchodzę bliżej nich, mimo że naprawdę nie mam na to ochoty.

-Bywałam na lepszych- oznajmiam, czując na sobie palące spojrzenie Kyliana.

-Melissa zrobiła Ci śniadanie, jest w lodówce.

-Dzięki, ale wczoraj zjadłam zbyt dużo, więc odpuszczę sobie. - dodaję, wypijając duszkiem całą szklankę wody.

-Nieważne ile zjadłaś wczoraj, dzisiaj nadal musisz jeść- wtrąca się Kylian i to sprawia, że pierwszy raz tego dnia spoglądam na niego, od razu tego żałując.

Jego twarz wygląda na zmęczoną, jakby w ogóle nie spał, a jego smutne oczy wpatrują się we mnie i przysięgam, że czuję się jakby ktoś zatrzymał czas... Ziemia do Chloe!  Pamiętaj o tym, co Ci zrobił...

-Odpierdol się ode mnie, Kylian- warczę, po czym wymijam ich i udaję się z powrotem do swojego pokoju.

Kylian.

Przewracam oczami, słysząc słowa brunetki, jednak nie reaguję na nie. Wiem, że jest na mnie zła i oczywiście ma do tego pełne prawo. To co zrobiłem było serio nie w porządku i gdybym tylko mógł cofnąć czas wszystko zrobiłbym inaczej.

-Halo? Kontaktujesz?- otrząsam się z transu i spoglądam na brata, który wymachuje mi rękoma przed twarzą. -Pytam, co się stało, że Chloe jest na Ciebie taka zła? Ostatnio chyba dobrze się dogadywaliście?

-Skomplikowana sprawa- oznajmiam, nie chcąc wchodzić w szczegóły. -Wezmę te kanapki i jej zaniosę- dodaje, podnosząc się z krzesła.

Chwytam w dłonie talerz wypełniony kanapkami i podkradam jedną, pochłaniając ją praktycznie na raz.

-Tylko proszę, nie pozabijajcie się. Musisz się dzisiaj zająć dzieciakami.

Hasta el huesoWhere stories live. Discover now