-Nie będę z Tobą dyskutowała, Kylian!

Kylian.

Kręcę głową z niedowierzaniem, że zarówno Chloe jak i moja matka tak łatwo wzięły stronę pierdolonego Samuela. Oczywiście jestem wkurwiony na siebie za to że okłamałem brunetkę, ale jej zachowanie tylko upewniło mnie w tym, że mimo wszystko i tak stanęłaby po stronie swojego toksycznego eks.  

-Trzymaj.-warczę i rzucam w kierunku dziewczyny pęk kluczy. -Ja dzisiaj nie wracam do domu.-oznajmiam, wrzucając ostatnią walizkę do bagażnika swojego samochodu.

-Więc gdzie będziesz spał?- pyta, wpatrując się we mnie swoimi dużymi, brązowymi oczami.

-A to już nie Twoja sprawa. - oznajmiam chłodno, po czym wsiadam za kierownicę i z piskiem opon ruszam w kierunku swojego mieszkania.

Pomagam brunetce uporać się z walizkami, a następnie przebieram się i bez słowa wychodzę z mieszkania. Zamawiam taksówkę i po czterdziestu minutach znajduję się w matignon, który wypełniony jest po brzegi ludźmi. Przeciskam się przez szalejący tłum i podchodzę do baru zamawiając whisky, z którą następnie udaję się do loży. Rozsiadam się wygodnie i cieszę swoje oczy roznegliżowanymi dziewczynami, które wiją się przy rurach do tańca.

-Stary, wszystko w porządku?- unoszę wzrok i zauważam stojącego nade mną Achrafa.

-Sergio wysłał zdjęcie do Chloe, na którym siedzimy w samochodzie z tym jebanym Samuelem, a ja o tym nie wiedziałem i szedłem w zaparte, że nic nie zrobiłem.- oznajmiam i unoszę szklankę wypełnioną alkoholem po czym wypijam ją na raz.

-Przemyśli i wybaczy, wiesz jakie są dziewczyny.

-Chloe nie jest taka jak wszystkie!- warczę, posyłając brunetowi chłodne spojrzenie. -Ponad pół roku zajęło mi zdobycie jej zaufania i co? i kurwa gówno! Zjebałem, jak zwykle!- dodaję i ponownie nalewam sobie do szklanki whisky, którą od razu wypijam.

W mojej głowie już konkretnie szumi i wiem, że powoli tracę kontrolę nad swoim ciałem i myślami. Czuję ocierający się o moje krocze tyłek jakiejś dziewczyny, która zapewne liczy na jakiś dobry zarobek, jednak po pierwsze nie mam na to ochoty, a po drugie w tym stanie mój kutas nie stanąłby nawet przy pieprzonej Chloe. Podnoszę się z wygodniej sofy i zataczam się tak że ląduje na niej ponownie. 

A następne, co pamiętam to przestraszona mina mojej księżniczki.

Chloe.

Przewracam się z boku na bok, nie potrafiąc zasnąć. Mam ogromne wyrzuty sumienia za to jak potraktowałam Kyliana, jednak z drugiej strony wiem, że jego zachowanie było równie nie w porządku. Ściągam z siebie kołdrę i wstaję z łóżka, spoglądając od razu na telefon. Modlę się by zauważyć tam chociaż jedną wiadomość od bruneta, jednak nic takiego nie ma miejsca. Przeklinam pod nosem, zwyczajnie w świecie martwiąc się o niego i udaję się na taras by zaczerpnąć świeżego powietrza. Opieram się o balustradę i przyglądam się ulicy, którą oświetla jedynie kilka latarni. 

-Kylian.- krzyczę, zauważając go, idącego zygzakiem samym środkiem drogi. Przestraszona od razu zbiegam po schodach na dół i podbiegam do niego, chwytając go mocno za ramię.  -Jesteś totalnie pijany. -oznajmiam, przewracając oczami.

-Przepraszam Chloe. -mruczy, zatrzymując się i patrząc mi prosto w oczy. -Możesz mi to wybaczyć i zapomnieć?- pyta i upada na kolana, składając dłonie jak do modlitwy. 

-Ani nie jestem Jezusem, ani nie mam alzheimera.- oznajmiam, posyłając mu delikatny uśmiech.- Ale jak teraz grzecznie pójdziesz ze mną do domu to przemyślę to jeszcze raz, okej?- pytam i wyciągam w jego kierunku dłoń, którą od razu chwyta.

-Z Tobą mógłbym pójść nawet na koniec świata, księżniczko!

Powolnym krokiem przemierzamy hol i z pomocą windy lądujemy w mieszkaniu bruneta. Spoglądam na niego w świetle i marszczę brwi, zauważając, że całe jego ubranie ubrudzone jest błotem i trawą. Chcę zapytać go o to gdzie u licha był, ale rezygnuję z tego pomysłu, widząc w jakim stanie jest.

-Chodź, zrobię Ci kąpiel.- oznajmiam, na co brunet posłusznie kiwa głową i kieruje się ze mną do łazienki.

Napuszczam wody do wanny i dodaje do niej płynu do kąpieli, który stoi obok, a następnie podchodzę do chłopaka, pomagając mu pozbyć się ubrań. Przejeżdżam wzrokiem po jego ciele i zatrzymuję na chwilę wzrok na jego przyrodzeniu, co oczywiście mu nie umyka.

-Chloe Gateau, gapisz się na mojego kutasa!- stwierdza ze śmiechem i podchodzi do mnie, ściągając ramiączko mojej koszulki nocnej. 

-Co robisz?- pytam, czując jak moja koszulka spada na ziemię. 

-Chcę żebyś wykąpała się ze mną, księżniczko. Obiecuję, że będę grzeczny. -dodaje, unosząc dłonie w geście poddania.

Przystaję na jego propozycję i wchodzę do wanny wypełnionej po brzegi pianą. Zajmuję miejsce między nogami bruneta i opieram swoją głowę o jego klatkę piersiową. Obserwuję jak jego dłonie chwytają za gąbkę, a następnie czuje ją na swoim brzuchu i piersiach. 

-Wiem, że jesteś na mnie zła za dzisiejszą sytuację, ale chcę żebyś wiedziała, że jest mi przykro tylko dlatego, że Cię okłamałem. Nie jest mi żal tej łajzy, której i tak należał się porządny łomot.

-Kylian, proszę Cię... Jesteś pijany i bredzisz. - oznajmiam, odwracając się do bruneta twarzą.

-Jestem pijany to fakt. -uśmiecha się, przewracając oczami. -Ale nawet pijany wiem, że zabiłbym każdego kto w jakiś sposób mógłby Ci zaszkodzić, lub Cię skrzywdzić!  

-Kylian...

-Proszę powiedz mi, że ja też coś dla Ciebie znaczę... Proszę!

_________________________________________

Jezu, dotarłam do końca tego rozdziału, ale to nie było łatwe, a ja nie jestem z niego zadowolona nawet w trzydziestu procentach.... Ale obiecuję poprawę, haha ❤️

Hasta el huesoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz