Część Bez tytułu 17

1 0 0
                                    

Kiedy Steve zakończył spotkanie w pracy chciał jak najszybciej wrócić do domu. Zanim ruszył postanowił sprawdzić czy przypadkiem nie oddzwoniła do niego Meadow. Na ekranie nie było jednak żadnych nieodebranych połączeń. Zaniepokojony wybrał jej numer.

Meadow wciąż spała w salonie. Tyle, że to co jej się śniło dalekie było od przyjemnej drzemki.

Jej telefon znajdował się na skraju stolika nieopodal. Choć był wyciszony, miał włączoną wibrację. Stąd też, kiedy dzwonił Steve telefon sukcesywnie zsuwał się w stronę krawędzi stołu by po chwili upaść na podłogę. Hałas spowodowany jego upadkiem wyrwał przerażoną Meadow ze snu.

Otworzyła szeroko oczy. Drzwi wejściowe były uchylone. Serce podeszło jej do gardła. Wstając gwałtownie poczuła ukłucie w miejscu rany przy łuku brwiowym. W tym samym czasie jej uwagę przykuł brzęczący na ziemi telefon. Schyliła się po niego nie spuszczając drzwi z oczu. Odebrała połączenie:

- Hej. Czemu nie oddzwaniasz? Wszystko w porządku? – odezwał się Steve.

- Gdzie jesteś? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. Brzmiała jakby była poddenerwowana.

- Właśnie wyszedłem z pracy. Dzwoniłem wcześniej. Potrzebujesz czegoś z miasta?

- Poczekaj chwilkę – wciąż trzymając w ręku telefon podeszła do drzwi. Wyjrzała na zewnątrz. Na klatce panowała błoga cisza. Wróciła do mieszkania i powoli robiąc jego obchód czy oby na pewno jest sama, kontynuowała rozmowę – miałam przed chwilą okropny sen. Właściwe to koszmar. Może to przez to, że uderzyłam się w głowę.

- Co zrobiłaś? Jak to się stało? - przerwał jej wyraźnie zmartwiony i zaskoczony Steve.

- Nieważne. Wszystko jest w porządku. Mam prośbę. Będziemy mieli gościa na obiedzie. Podeślę Ci zaraz SMS z listą zakupów. Ogarnij to proszę.

- Gościa? Kogo?

- Wszystko opowiem ci w domu. Tylko wracaj jak najszybciej. Nie chcę być już dłużej sama.

- Dziwnie brzmisz. Na pewno nic ci nie jest?

- Jedź ostrożnie. Czekam na ciebie. Pa.

Kiedy się rozłączyła wysłała do Steve'a wspomnianą listę potrzebnych produktów. Następnie usiadła przy oknie, skąd nie ruszyła się aż do jego powrotu.

W paszczy szaleństwaWhere stories live. Discover now