Część Bez tytułu 3

0 0 0
                                    

Szybko narzucił na siebie kurtkę i zniknął za drzwiami. Postanowił, że tym razem skorzysta z windy. Nacisnął przycisk przywołujący. Ledwo cofnął rękę, gdy drzwi się rozsunęły.

Jadąc na dół odczuwał lekkie podenerwowanie. Kiedy na parterze drzwi ponownie się rozsunęły nagle zrobiło mu się zimno. Do tego stopnia, że zjeżyły mu się ma ciele włosy. Przestępując próg miał wrażenie jakby się z kimś mijał. Rozejrzał się dokoła. Na klatce nie było nikogo.

Tymczasem na dworze burza zdążyła rozszaleć się już na dobre. Ulewny deszcz pod wpływem silnego wiatru sprawiał wrażenie jakby przesuwał się niczym następujące po sobie ściany zbudowane z wody. Co więcej trwająca nawałnica spowodowała, że chodnik prowadzący do parkingu zdążył już niemal całkowicie zniknąć. Aktualnie był częścią jednej wielkiej kałuży głębokiej w niektórych miejscach na dobre kilkanaście centymetrów. Żadne studzienki kanalizacyjne nie byłyby w stanie poradzić sobie z taką ilością opadów.

Steve początkowo próbował ominąć co poniektóre z kałuż wydających mu się na najbardziej zdradliwe. Niestety po kilku krokach wdepnął w jedną z nich co skończyło się tym, że stał po kostki w wodzie. Zaklął pod nosem i ruszył dalej. Nastroju nie poprawiło mu też szwankujące oświetlenie prowadzące na parking. Liczne błyskawice rozcinające niebo dawały więcej światła niż pozostałe działające latarnie.

Minął szlaban przy wjeździe na parking. Od razu w oczy rzucił mu się jego bus. Auto miało otwarte drzwi od strony kierowcy. Przyśpieszył kroku. Stanął przy nim rozglądając się dokoła. Nikogo nie widział. Zresztą nawet gdyby chciał to przez padający deszcz mógł dostrzec jedynie to co dzieje się tylko w bezpośrednim otoczeniu. Podczas kolejnego rozbłysku spowodowanego przez piorun zauważył także, że przez niemal cały bok auta ciągnie się dziwaczne zarysowanie. Było naprawdę głębokie. Jak gdyby ktoś wbił widły czy inny trójząb w karoserię, a następnie przeciągnął ten przedmiot w kierunku tylnych świateł zdzierając przy tym blachę samochodu.

Kiedy otrząsnął się z szoku zajrzał do środka samochodu. Telefon leżał nietknięty na półce przy przedniej szybie. Chwycił go oraz włączył funkcję latarki. Na lekko drżących nogach obszedł busa dokoła. Ponownie zatrzymał się przy nietypowym uszkodzeniu. Zrobił jego zdjęcie. Następnie zamknął auto i ruszył w kierunku bloku uważnie obserwując okolicę. Po drodze przystanął jeszcze na moment przy aucie Meadow. Wszystko wydawało się jednak w porządku.

Wchodząc do klatki wciąż odczuwał niepokój. Dla swojego spokoju sprawdził jeszcze czy na pewno zamknął za sobą dokładnie drzwi. Odwrócił się w kierunku windy. Zaskoczył go fakt, że kabina nie była na samym dole. Wcisnął przycisk wzywający windę. Ta ku jego zdumieniu znajdowała się na czwartym piętrze. Po chwili z powrotem osiągnęła poziom parteru. Drzwi otworzyły się na roścież zapraszając go do środka. Choć w środku nikogo nie było mógłby przysiąc, że przekraczając jej próg ponownie odniósł wrażenie jakby z kimś się mijał. Poczuł chłodny ruch powietrza.

W paszczy szaleństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz