Obudziłam się strasznie słaba. Wstałam i pomknęłam do łazienki. Spojrzałam w lustro nagle z mojego nosa zaczęła lać się krew. Szybko wzięłam papier toaletowy i przytrzymałam go koło nosa. Po kilku minutach czerwona ciecz przestała lecieć.
- Domson? - usłyszałam wołanie z pokoju. Oznaczało to że Octavian się już obudził. Szybko wyszłam z łazienki.
- Tu jestem! - powiedziałam. Położyłam się koło niego i przytuliłam.
- Muszę coś załatwić..- zaczął. - Spędzisz dzień z Danielem? Poznasz go bliżej..
- Em.. no dobra.. A co z Viką? - spytałam się przypominając sobie o niej.
- Ona chyba też mi coś mówiła...że ma coś do załatwienia.-Czemu mu coś powiedziała, a mi nie wspomniała o niczym. Trochę podejrzane. No ale stwierdziłam że miło spędzę czas z Danielem.
- To gdzie idziemy? - spytałam Daniela, gdy właśnie wychodziliśmy z hotelu.
- A gdzie chcesz iść? - wydawał się być miły, ale nie potrafie się do niego przekonać po tym jak nieświadomy olał Viktorie.
- Może pójdziemy do galerii, musze kupić jakieś sukienki..- powiedziałam, chodź bałam się jego reakcji, bo wiadomo, chłopacy nie lubią chodzić po sklepach.
- Jasne, możemy iść! - Takiej reakcji się nie spodziewałam. Myślałam że zaraz zacznie marudzić, a on nawet się cieszył ze idziemy do galerii.
Gdy już doszliśmy na miejsce pojechaliśmy ruchomymi schodami do góry i weszliśmy do sklepu. Wybrałam kilka sukienek i poszłam je przymierzyć.
I tak było z każdym sklepem w galerii, oczywiście zakupy niósł mi Daniel, chodź sama chciałam je nieść to on się nie zgodził. Kupiłam także ładna bransoletke Viktorii.
Była już 15 i właśnie siedzieliśmy w restauracji i jedliśmy pucharki lodowe, ktore Daniel nam kupił. Nagle przez szybę lokalu ujrzałam zbliżającą się Viktorie. Gdy była dość blisko pomachalam jej, żeby widział gdzie siedzimy. Zauważyła nas i podeszła do nas.
- To ja już muszę iść.. Pa! - powiedział Daniel i wybiegł z restauracji. Czy oni siebie unikają czy co? Z Viktoria poszłyśmy na plażę i się opalałyśmy.
- Chodź! Coś ci pokaże! - powiedziała Viktoria wstając i ubierając koszulkę. Poszłam w jej ślady. Szłyśmy przez plaże.
- Gdzie my idziemy? - zapytałam w końcu.
- Zobaczysz!
Dalej szłyśmy w milczeniu. Gdzie my do jasnej ciasnej idziemy? Po 10 minutach drogi przez piask weszłyśmy na duży pomost, otaczający różne jachty czy łódki. Stanelismy przy wielkim jachcie i na niego weszłyśmy.
- Co my tutaj robimy? - spytałam. I w tym samym momencie ujrzałam wielki plakat na którym było napisane wszystkiego najlepszego. Był wielki stół na którym leżał ogromny tort, obok napoje, niekoniecznie bezalkoholowe. I nagle za mną zaczęli mi śpiewać sto lat. Obrucilam się i ujrzałam Daniela, Octaviana i Viktorie.
- Przepraszamy że tak późno.. - powiedział Octavian.
- Lepiej późno niż wcale! - powiedziałam i go pocałowałam.
Byłam już trochę piana, a my wyplynelismy w morze. Teraz jacht się zatrzymał i powoli dryfuje po wodzie.Nagle naszla mnie ochota na kapiel. Rozebralam koszulkę i podeszłam do barierki jachtu. Nie wiem czy jest głęboko, ale otworzyłam furtkę i wskoczyłam do wody.
- Ale ty jesteś głupia - Powiedziała Viktoria.
- Lepiej wskakuj! - namawiałam ją. Po chwili namowy w
Dołączyła do mnie. A w nasze ślady poszli też chłopcy.- Dziękuję jeszcze Raz - posiedziałam gdy już wracaliśmy do domu.