Budzi się.

44 3 0
                                    

- Boże, jak to? Jaki szpital? Niech pani mi wszystko powie! - byłam tak zdesperowana, ze zapomniałam sie przedstawić..- Przepraszam, zapomnialam się przez to wszytko przedstawic..jestem Domosn.
- Domosn? Octavian mówił dużo o tobie! - powiedziała lecz jej głos został bez zmiany. - Jesteśmy w hospital Folgers. - Zaraz zaraz! Przecież to jest w Nowym Jorku, co on tutaj robi? Teraz to nie jest takie ważne. Musiałam szybko się tam dostać.
Podziękowałam i się rozłączyłam. Tylko jak ja się tam dostanę? Myśl Domson, mysl! Ojciec będzie w pracy, więc muszę jechać taksówką.
Okazało się że będzie dopiero za 20 minut. Nie miałam wyboru, wiec zgodziłam się na to. 
- Dzień dobry, do hospital Folgers. - powiedziałam taksówkarzowi gdy po długich 20 minutach przyjechała pod szkole. Pojazd ruszył szybko, tak jakby kierowca wyczuł ze coś było nie tak. Już po kilku minutach byłam pod budynkiem.
Nie jestem gotowa.
Nie jestem gotowa na spotkanie.
Ale nie mogę go zostawić!
Wybiegłam do szpitala i spytałam o mojego przyjaciela.  Niestety nie znał jego nazwiska. Zaczęłam chodzić po całym szpitalu w poszukiwaniu Octaviana. Jak już straciłam nadzieję że go znajdę, wszlam do sali i ujrzałam go.  Chłopaka ze zdjęcia, które mi wysłał. Koło łóżka szpitalnego ujrzałam jego rodziców.
- Dzień dobry.
- Witaj Domosn. - czyli mnie rozpoznała. Ukleklam przy łózku, złapałam go za rękę i zaczęłam płakać. Po jakis 3 bezczynnego leżenia usnęłam dalej w tej samej pozycji.
Obudziła mnie jego mama. 
- Domson wstawaj - lekko mnie szturchnęła. Otworzyłam oczy i ujrzałam stojącą nade mną mamę Octaviana. Rozejrzałam się i dalej siedziałam na podłodze trzymając go za rękę.
- Powinnaś zadzwonić do rodziców.. Żeby się nie martwili. - lekko pokiwalam głowa. Wstałam z podłogi dalej trzymając go za rękę, lecz musiałam wyjść z sali by zadzwonić. Z niechęcią puściłam dłoń Octaviana i wyszłam z sali.
Zadzoniwszy do taty wytłumaczyłam mu wszytko. W skrócie: " kto? Co? Jak? ". Mój tata powiedział że od razu po pracy przyjedzie tutaj by mnie wesprzeć. Nagle z pokoju gdzie leżał Octavian wybiegła jego mama. 
- Powiedział coś! - wykrzyczala.
- Budzi Się. Co powiedział? - spytałam.
- Wypowiedział twoje imię.

Domson w pogoni za marzeniamiWhere stories live. Discover now