Chloe.

-Muszę ja z nim iść? - patrzę na siostrę, która kiwa głową, co sprawia, że wkurzam się jeszcze bardziej. -Umówiłam się z Jamal'em w Matignon o dwudziestej drugiej.

-Więc trochę się spóźnisz, na pewno to zrozumie. -Przewracam oczami i spoglądam na Isayash'a, który ubrany w strój psg, czeka gotowy do wyjścia.

-Dajcie mi chwilę- oznajmiam po czym szybkim krokiem udaję się do swojego pokoju.

Wyciągam z szafy czerwoną, satynową sukienkę i czarne sandałki na słupku i wpakowuje je do torby. Na siebie zakładam czarne jeansy i bluzę tego samego koloru, którą Kylian zostawił jakiś czas temu u mnie.

-Możemy iść- oznajmiam, zbiegając po schodach. Chwytam chłopczyka za rękę i wychodzimy z mieszkania.

Na miejsce dojeżdżamy, gdy drużyna już gra mecz. Jednak widzę w tym spory plus, bo przynajmniej nie ma kolejek do wejścia. Wchodzę z Isayah'em na wybrany sektor i zajmuję miejsce obok Ethana.

-Coś ciekawego mnie ominęło?- pytam, spoglądając na bruneta, który wpatruje się w boisko ze znudzoną miną.

-Nope... Żadnej ciekawej akcji i żadnego gola.

Przenoszę swój wzrok na murawę i zauważam Kyliana, który wygląda na bardzo zirytowanego tym, że akcja praktycznie cały czas toczy się na ich połowie. Widzę, że stara się ze wszelkich sił by przeprowadzić jakiś sprawny atak, jednak za każdym razem, gdy dostaje piłkę to jego oddany rzut nie jest celny.

-O cholera!- krzyczę, widząc Kyliana, który przepycha się z jednym z zawodników drużyny przeciwnej. 

Oczywiście zaraz obok nich pojawia się reszta drużyny, która usilnie próbuje odciągnąć ich od siebie, oraz sędzia, który pokazuje żółty kartonik Kylianowi, co tylko potęguje jego złość.

Przyglądam się temu z lekkim szokiem, bo nigdy wcześniej nie widziałam tak zdenerwowanego chłopaka. Koniec końców, mecz kończy się wynikiem 0-0, co niezbyt satysfakcjonuje kibiców psg, którzy dość mocno krytykują zespół za ich grę.

-Jak chcesz to mogę podrzucić Was do domu. -proponuje Wilfried trzymając zmęczonego Isayah'a na rękach. -Nie chcę żebyście tłukli się jakimiś taksówkami.

-Ja jeszcze muszę coś załatwić, ale jakby Pan odwiózł małego to byłabym wdzięczna- oznajmiam, na co tylko kiwa głową.

~*~

Kylian.

Po meczu w naszej szatni atmosfera jest tak gęsta, że można by kroić ją nożem. Wiem, że po części jestem za to odpowiedzialny, jednak nie czuję się zbytnio winny temu, że skończyliśmy grę marnym remisem. 

-Chłopaki, ja tu przyszedłem na konkretne kino akcji, nawet popcornik sobie kupiłem, a wy mi zaserwowaliście jakiś tandetny dramat. -spoglądam na Ramosa, który mierzy każdego z nas wzrokiem, kręcąc przy tym głową. -A Ty!- zwraca się do mnie. -Opanuj się, bo dymy na meczach mają należeć do mnie.

Unoszę swoje dłonie w geście poddania, po czym zbijam piątkę z Hiszpanem, który rozsiada się wygodnie obok mnie.

-To co chłopaki? Matignon?- pyta, jednak odpowiada mu cisza. -No chyba kalece nie odmówicie? Poza tym jesteście mi winni kolejkę za tą nędzną grę.

Hasta el huesoWhere stories live. Discover now