Rana

187 10 0
                                    

Monkey king był padnięty. Najpierw miał parę spotkań jako gość w programie. Potem trenował z MK'em, który był coraz lepszy w walce. A na koniec pomógł mu w ratowaniu świata przed jakimiś demonami. Sun Wukong ledwo żywy doszedł do domu. Po małym rozejrzeniu się uznał że jego partner jeszcze nie wrócił, więc skierował się do sypialni. Padł na łóżko i powoli odpływał w sen aż poczuł że ktoś siedzi obok niego. Podniusł powoli wzrok i ujrzał swojego sześciouchnego partnera.
-Ciężki dzień? - spytał go Makak.
-Bardziej niż twój i uprzedzam cię, że nie mam na nic dziś siły, więc proszę mnie zostawić w spokoju. - odpowiedział mu Wukong po czym znów wpadł twarzą w poduszki.
-Heh, niech ci będzie ty zgredzie.
Wukong gwałtownie wstał i złapał czarną małpę za pelerynę, już miał mu przywalić gdy zobaczył, że na twarzy czarnej małpy maluje się obraz bólu. Zaniepokojony spojrzał w dół i zobaczył, że jego partner tamuje sobie ręką krew, która leciała mu z rany po lewej stronie na brzuchu.
-Matko Święta! Makak na litość boską! Co ci się stało?! - zawołał przerażony Wukong puszczając pelerynę swojego partnera.
-To? A nic takiego. Takie małe dra- AUU! - sześciouszna małpa zawyła z bólu.
-,, Nic takiego "?! Makak do chorely! Toż to trzeba opatrzeć i to szybko, bo jeszcze infekcja będzie! Rusz tę dupę i chodź!
-Heh. Dobrze wasza wysokość, niech będzie.
Monkey king zaprowadził swojego partnera do salonu i usadowił go na kanapie. Poszedł do kuchni, otworzył jedną szafkę i wyciągnął z niej apteczkę.  Po chwili wszedł znów do salonu. Makak czekał tam na niego już bez swojej bluzy ale wciąż tamował sobie ręką ranę. Pomarańczowa małpa zagapiła się chwilę na swojego sześciousznego partnera. Miał on bowiem dużą słabość do tego umięśnionego ciała na którym widniały blizny po różnych przygodach i starciach. Po chwili Wukong otrząsnął się i zaczął opatrywać czarną małpę. Oboje siedzieli w ponurej ciszy. W końcu Sun Wukong postanowił, przerwać tą ciszę.
-Jak to się stało? - spytał.
-Co? - spytał Makak wyrwany ze swoich myśli.
-Jak. To. Się. Stało?
-Aaaa. Jak wracałem po swoim występie, to zauważyłem że jacyś gangsterzy dokuczali pewnej staruszce. Więc gdy próbowałem ich przepędzić jeden z nich mnie dźgnął nożem ale spokojnie, zemściłem się na nich srogo.
-Łał, Makak to niesamowite.
-Wiem.
-Ale teraz powiedz prawdę, kto ci to zrobił?
-Ehhhh, DBK.
-Za co?
-Pokłuciliśmy się o to, który z nas jest starszy i jakoś tak wyszło.
-O matko Makak no po prostu ręce opadają.
-Przepraszam.
-Wiesz, że to będzie kiedyś twój gwóźdź do trumny, co nie?
-Może, ale z tobą niczego się nie boję. - mówiąc to Makak przytulił się do szyi swojego, rudego partnera.
Monkey king uśmiechnął się na to w odpowiedzi, po czym powiedział:
-Też cię kocham ale na przyszłość bardziej uważaj, dobra?
-Zobaczymy. - powiedział Makak, całując go w policzek.

Małpi kabaret Where stories live. Discover now