Strażak

151 14 2
                                    

Makak zbierał się do wyjścia gdy w korytarzu pojawił się Monkey king.
-A gdzie to się wybieramy? - spytał Wukong z chytrym uśmieszkiem.
-Do pracy. - odpowiedziała mu sześciouszna małpa.
-U, do pracy. Tego bym się po tobie nie spodziewał.
-Tydzień temu złożyli mi propozycję wstąpienia do straży pożarnej, to się zgodziłem. Czas znaleźć nowy cel w życiu.
-W takim razie życzę ci powodzenia i uważaj tam na siebie.
-Dzięki, brzoskwinko 😘

,, W remizie strażackiej "
-Uno! - krzyknęła demoniczna kocica.
-Chorela! Baśka, ty to potrawisz grać w uno. - powiedział Makak lekko załamany 17 przegraną.
-Nie jestem Baśka tylko Barbara. Baśka siedzi na dole i szuka ładunków do strzelby.
-Na chuj jej ta strzelba?
-Dowiedziała się że ma w ogródku kreta i że mąż ją zdradza.
-A nie prościej opsypać kretowisko kakałem?
-Kto powiedział że strzelba jest na kreta?
Nagle w pokoju pojawił się szef remizy.
-Mamy wezwanie o agresywnym facecie, który utknął na drzewie. - ogłosił szef.
-IHAA! Czyli w końcu mamy jakies wezwanie! Ty Baśka! Zostaw tą strzelbę i chodź! Wezwanie mamy! - zawołała entuzjastycznie Barbara.
-Gdzie jest to wezwanie? - spytał Makak, masując swoje wrażliwe uszka.
-Na Górze Kwiatów i Owoców. - odpowiedział szef.
-O kurwa, no to będzie ciekawie. - powiedział Makak do siebie pod nosem, kładąc sobie rękę na twarzy.
,, Po dojechaniu na miejsce "
-Halo?! Straż Pożarna! Kto nas wzywał?! - wrzeszczała Barbara.
-Jeśli to jest jakiś żart, jakiegoś durnego gówniarza to przysięgam, że wytrzepie go jak stary dywan! - wkurzyła się Baśka, trzęsąc się i patrząc wszędzie zwariowanym spojrzeniem.
-Baśka spokojnie, wzięłaś tabletki tak? - spytała jej siostra.
Nim padła odpowiedź strażacy usłyszeli bieg. Makak dzięki swojemu słuchowi rozpoznał to znajome bicie serca i zdyszany oddech. Dlatego nie zdziwił się gdy zza krzaków wyskoczył zdyszany MK.
-A ŻARTOBLIWY GÓWNIARZ! JUŻ JA CI POKAŻĘ PIERDOLONY SMARKACZU JEDEN! - zawołała wkórwiona Baśka, rzucając się na MK'a.
-Spokój Basia! To mój pseudo syn. - powstrzymał ją szęściouch, łapiąc ją za kołnierz. - MK, ty nas wzywałeś?
-Tak, chodźcie, zaprowadzę was! - powiedział przejęty MK i ruszył w kierunku miejsca, z którego przed chwilą przybiegł.
Prześli przez wodospad, grote, korytarze ozdobione starymi malowidłami przedstawiające przeszłość gospodarza małpiej wyspy. W końcu wyszli na polanę na której znajdowało się drzewo brzoskwiniowe i dom Monkey king'a. Szczególną uwagę Makaka zwrucił widok przyjaciół chłopaka, którzy byli cali w bandażach i plastrach.
-Jeny, co wam się stało? - spytała zdziwiona czarna małpa, i właśnie w tej chwili zauważył, że coś się na tym drzewie poruszyło.
Popatrzył na drzewo w skupieniu, aż nagle ujrzał na jedenj z gałęzi swojego partnera.
-Wukong, co ty do chorely robisz na tym drzewie? - spytał Makak.
-HISSSSSSSSS-syknęła pomarańczowa małpa a jej ogon i futro nastroszyły się.
-O co tu do chorely chodzi? - spytała ciemna małpa.
-No bo Monkey king zowu wzapadł w tę swoją medytację, i w pewnym momencie wpadł pan Tang i Pigsy. Pigsy rzucił w Tanga miską Mo ale pan Tang zrobił unik i miska trafiła Monkey king'a, który teraz myśli że jest kotem. Oczywiście prubowaliśmy go przywrócić do normy ale nas podrapał i uciekł na to drzewo. Błaaagam ściągnijcie go zanim sobie coś zrobi. - tłumaczył zrospaczony MK.
-Spokojnie młody, w dzieciństwie ściągałam żubra z drzewa więc małpa nie robi mi różnicy. - uspokoiła go Baśka.
-Baśka to nie był żubr tylko kot. - poprawiła ją Barbara.
-Ale taki tłusty jak żubr. Dobra wy mi tu dupe zawracacie a tam mnie moje powołanie wzywa. Adios głombos.
Baśka wzpięła się na drzewo z prędkością błyskawicy. Znalazła rudą małpę, ale niestety kiedy do niej podeszła, ta zaczęła syczeć i w ostateczności podrapała ją i zrzuciła z drzewa.
-Noż kurwa mać! Dobra mam nowy pomysł, tylko potrzebuję do niego siekiery.-powiedziała Baśka masując swoje obolałe siedzenie.
-To chyba nie będzie konieczne. - przerwał jej Makak. - MK przynieś but Wukonga.
MK od razu zniknął w chatce swojego mentora. Po chwili wrócił z kozakiem swojego nauczyciela.
-Dobra, a teraz czas by plan stał się rzeczywistością. - powiedział sześciouch, po czym rzucił kozakiem w śpiącego Suna.
Sun Wukong pod wpływem uderzenia spadł z drzewa prosto na twarz.
-O matko, mój łep! - jęczał Wukong. - Co się stało?
-Dostałeś kocią miską w łep i myślałeś że jesteś kotem. Wdrapałeś się na drzewo i żeby cię ściągnąć, rzuciłem w ciebie twoim kozakiem.
-Oł. To wszystko wyjaśnia.
-Hej, szef dzwonił! Mówi że mamy pomóc w wyciąganiu niemowląt ze studni! - zawołała Baśka.
-Co niemowlęta robią w studni? - spytała zdziwiona Barbara.
-Chuj wie!-odpowiedziała Baśka idąc razem z siostrą do wyjścia.
-Cóż muszę już się zbierać. Służba nie wróżba. - zażartowała czarna małpa i pobiegła śladem swoich koleżanek.

Małpi kabaret Where stories live. Discover now