𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 𝓳𝓮𝓭𝓮𝓷𝓪𝓼𝓽𝔂

101 16 15
                                    

— Akita! — wołam z radością i rzucam się na brunetkę z mocnym uściskiem, przez co ta krzyczy zaskoczona.

— Błagam, ostrzegajcie, jak zamierzacie się do mnie przytulać — mówi. — nie chcecie przecież, żebym padła na zawał. Mój brat by was chyba zabił.

Lloyd w międzyczasie zamyka drzwi do domu, wcześniej łapiąc swojego kota, który zaciekawiony kierował się do drzwi.

— Wpadłam tylko na chwilę, muszę iść potem do pracy — mówię spokojnie. — na jak długo przyjechałaś?

— Wracam jutro wieczorem, Lloyd powiedział, że mogę się przespać na jego łóżku, a on pójdzie na kanapę — na twarzy dziewczyny pojawia się delikatny uśmiech. — Lloyd mi mówił, że poznałaś jakiegoś chłopaka. — Udaje jej się potrząsać moimi ramionami. — Musisz mi o wszystkim opowiedzieć.

— O Boże, czy będę teraz świadkiem tych znanych i nielubianych przez mężczyzn damskich plotek? — pyta załamany Lloyd, na co my z Akitą odpowiadamy tylko;

— TAK.

— Boże — załamany Lloyd unosi delikatnie Szczura na poziom swojej głowy, by spojrzeć swojemu przyjacielowi w oczy. — chłopie, na co myśmy się pisali.

— Nic się nie martw, Lloyd, wprowadzimy cię we wszystkie informacje — prycha Akita. Pomagam jej wejść do pokoju blondyna, który załamany jęczy coś pod nosem, obie siadamy na łóżku, a chłopak zajmuje miejsce przy biurku na swoim obrotowym krześle.

Właściwie to przez te trzy godziny, na które tu przyszłam to głównie Akita opowiada, jak żyje jej się w Ninjago City i że naprawdę brakuje jej mieszkania tutaj, bo naprawdę lubiła spędzać czas z Lloydem, który rumieni się od tych słów, ale stara się udawać, że wcale tak nie jest.

Naprawdę nie podoba mi się, że minęła już ponad połowa wakacji, minęło kilka pierwszych dni sierpnia, a ja nie jestem gotowa jeszcze na powrót do szkoły, który z dnia na dzień jest coraz bliżej.

Wchodzę do kawiarni i od razu zauważam Daniela stojącego przy ladzie i rozmawiającego z Sixem, w tej chwili stojącego do mnie plecami.

— Cześć — witam się spokojnie, na co i brunet i blondyn, odpowiadają mi niemal od razu dokładnie tym samym. — Działo się coś dzisiaj ciekawego?

— Poza tym, że Six wypił chyba sześć — uśmiecha się na te słowa, bo dopiero teraz zdaje sobie sprawy z gry słów — kaw na dodatkowym espresso to nie — Daniel wzrusza ramionami.

Spoglądam zaskoczona na Sixa, który faktycznie nie wygląda za dobrze.

— Miałem ciężką noc — mówi, jeszcze zanim zdążę zadawać jakiekolwiek pytanie.

— Możesz jechać do domu, jeśli chcesz się przespać — zauważam. — wydaje mi się, że dam już sobie radę sama, a jak spóźnię się na autobus, to zawsze mogę po kogoś zadzwonić, żeby mnie zawiózł do domu.

— Ja cię odwiozę — prycha. — nie będziesz jechać w nocy autobusem. Po prostu muszę poczekać, aż kofeina zacznie działać.

— Nie rozumiem, dlaczego nie możesz pojechać do domu sobie odpocząć — prycham.

— Jezu — wtrąca Daniel z niezadowoleniem. — weźcie złapcie się za rączki albo dajcie sobie w końcu buzi, bo aż kichać mi się chce od tej chemii w powietrzu.

— Może to jakieś toksyczne opary od ciebie biją? — pytam, krzyżując ramiona na piersi, a potem spoglądam na Sixa. — jedź do domu. Albo zamów sobie taksówkę.

— Zrobię sobie kolejna kawę i będzie w porządku — mówi spokojnie.

— Po siódmej kawie prędzej siądzie ci serce, niż dostaniesz energii — prycha blondyn, a potem spogląda na mnie — idziesz się przebierać? — pyta mnie, na co na kiwam tylko głową. Jeszcze szybko lustruję bruneta wzrokiem, odwracam się i kieruję na zaplecze, by zamknąć się z łazience, przebrać w koszulkę i jeansy, a potem wrócić za ladę, gdzie spędzam zdecydowaną większość swojego dnia w pracy. — Masz przypilnować, żeby pojechał do domu. I nie dawaj mu żadnej kawy — ilustruje mnie jeszcze na szybko.

𝓖𝓮𝓷 𝓨: 𝓗𝓪𝓻𝓾𝓶𝓲Where stories live. Discover now