LEPSZE MIEJSCE

325 9 19
                                    

Siedziałam przy blacie kuchennym w domu kolegi Michała. Chodź nigdzie go nie widziałam. Starałam się tym faktem wogóle nie przejmować. Przecież zrobił to na własne życzenie.

Popijałam drinka, patrząc na dużo wstawionych osób. Za niedługo nowy rok, a ja złudnie myślałam, że spędzimy go razem.

-JAWORSKA- usłyszałam gdzieś z tłumu

Rozglądałam się do około lecz nikogo nie widziałam.

Wzięłam łyka napoju.

-JAWORSKA-usłyszałam ponownie

Może się przesłyszałam?

Wzdrygłam się kiedy moje oczy zostały zakryte wielkimi dłońmi.

-Ej- próbowałam wyrwać się z tego uścisku-Pomocy!- moje usta zostały zasłoniętę przez tajemniczą osobę.

Dlaczego ja? (Chyba taki powinien być tytuł)

Moja panika i strach sięgały zenitu, ale po chwili została uwolniona.

-A to ty nie dawno chciałaś dać mi wryj?- bez ostrzeżenia jak tylko umiałam dałam mu liścia w policzek.

-Już to zrobiłam- wzruszyłam ramionami tak, tak udawaj odważną.

-Wiesz, że już nikt ci nie pomoże? - zagroził mi.

Wstałam z miejsca na którym siedziałam. Co ja odpierdalam.

-I niby tak chcesz uciec- przybliżał się do mnie.

Nie zdążyłam usłyszeć dalszych słów gdy wbiłam się w tłum pianych ludzi.

Wybiegłam na taras. I właśnie w tedy rozbryzły się wszystkie światła.

Tak zaczęłam mój nowy rok. Skierowałam głowę w górę aby zobaczyć rozjaśnione niebo. To trawo dosłownie kilka sekund, ale właśnie ta mała chwila była magiczna. Była by prawdziwa gdybyś był blisko.

Niebo było znów ciemne, a ja mierzyłam wzrokiem wszystkie pary do okoła w głębi im zazdroszcząc, że jeszcze nie znalazłam takiej osoby.

Chociaż nie mogłam winić ciebie bo również ja mogłam zapytać.

..

Wróciłam do domu. Byłam w nim kompletnie sama. Moji rodzice świętowali że znajomymi i zabrali nawet małego kundelka.

Zbiegłam na dół gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Może rodzice wrócili szybciej?

W progu wejścia ujżałam czterech chłopaków.

-Hejjjj- powiedział szczepan

-Po co tu jesteście?-zapytałam

-Yyy przenocujesz nas?- odpowiedział ponownie chłopak

Odeszłam od drzwi zostawiając je otwartę.

-Ale Matczak to chyba może iść do siebie?- zwruciłam się do ledwo przytomnego chłopaka.

-Michał chciał ci coś powiedzieć- odpowiedział Szczepański

-Najpierw wjedźcie- odparłam

Nie zdążyłam się nawet obejrzeć, a chłopcy siedzieli na kanapie w salonie.

Usiadłam obok Krzyśka.

-Co chciałeś mi powiedzieć?- zapytałam łapiąc kontakt wzrokowy z Michałem

Uklękł na dywanie

-Ej ej stop- widziałam, że ledwo kontaktuję - Chcecie coś do jedzenia-zaproponowałam

-Nie- odpowiedział szczepan

-No to w takim razie, wy śpicie na dole- wskazałam na trzech chłopaków- a ty możesz iść na górę- powiedziałam do Krzyśka.

-ALE TO MI POWINNO PRZYSŁUGIWAĆ TO LEPSZE MIEJSCE!- wykrzyczał Michał leżący na kanapie

-To było tyle nie pić, a jeśli dasz radę wejść na górę to możesz spać z Krzyśkiem- wzruszyłam ramionami.

...

Poczułam ugniatający się materac obok mnie. Nie miałam chęci wstawania wiec zostałam w tej pozycji.

Ręką Michała przyciągnęła mnie do siebie zamykając w szczelnym uścisku.

-Dobranoc-szepnął

-Trochę długo ci zajęło to przybycie- również szepnęłam

-Zastanawiałam się czy Szepan nie byłby lepszą opcją od ciebie, ale chyba dobrze trafiłem

...

Wstałam przez budzik którego zawsze zapomniałam wyłączyć.
Wygrzebałam się leniwie z łóżka chłopak nawet nie drgnął, ale w jego przypadku to norma.

Zeszłam na dół aby przygotować jakieś śniadanie dla moich gości i dla mnie.

Wygrałam bardzo bezpieczną opcje aby każdemu przypasowało. Klasycznie tosty.

Po przygotowaniu wszystkiego musiałam ich obudzić. Słodka zemsta za wczorajsze zatruwanie życia.

Otworzyła drzwi mojego pokoju jednak Michał już nie spał.

-Chodź na dół

-Moszę?

-Jak nie chcesz jeść to nie

- Chyba, że tak

...

-Może jak już jesteśmy sami to jakiś spacer?-zaproponował

-Chętnie

-To co hulejnogi?

-Jeszcze pytasz?

..

Znajdowaliśmy się na Bemowie miejscu przereklamowanym lecz pięknym w swojej prostocie.

-Jak tu pięknie

-No nawet

-Zawsze wszystko psujesz

-No, ale to jest pole co ma mi się podobać?

-Dzewa? Rozejrzeć się możesz, a nie tylko swój czubek nosa.

-W sumie zapalił bym- westchął

-Ale sobie nie zapalisz

-Zabronisz?

-Nie

-No właśnie- włożył rękę do kieszeni swojej kurtki - Ty kurwo

-Ale to nie moja wina

-A kogo

-Najebałeś się i zgubiłeś

-Ale ty mnie wkurwiasz

-Ze wzajemnością

~~~
Eee No poprostu powiedziałam, że napiszę rozdział to musiałam okej?




𝓜𝓲ł𝓸ść 𝓷𝓪 𝓵𝓪𝓽𝓸 𝓬𝔃𝔂 𝓷𝓪 𝓵𝓪𝓽𝓪?||𝐌𝐀𝐓𝐀Where stories live. Discover now