9️⃣

5 1 0
                                    

Treningi szły mi opornie, ciągle chodziłem rozkojarzony nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Bardzo chciałem wiedzieć co dręczy Jimina, ale nie mogłem na niego w żaden sposób naciskać. Przez moją głowę przeszło już chyba z tysiąc różnych myśli o co może chodzić. Może jest chory? A może coś stało się w jego rodzinie? Może chodzi o studia albo o taniec? Nie miałem pojęcia.

Dziś czekał nas kolejny trening, a ja już wiedziałem, że znów moje myśli uciekną w kierunku młodszego. Westchnąłem ciężko widząc studio tańca i powolnym, ślimaczym tempem udałem się w jego kierunku.

Jimin zachowywał się jak zawsze, może tylko trochę bardziej był przylepą, ale nie zwracałem na to uwagi wmawiając sobie, że to tylko moja wyobraźnia płata mi figla.

Pierwsza część treningu poszła nam całkiem dobrze, udało mi się na chwilę zapomnieć o problemie Chima i poświęcić całą uwagę tańcu, jednak ten stan nie trwal zbyt długo. Podczas jednego z podnoszeń znów odpłynąłem myślami i o mały włos nie zrzuciłem Parka na podłogę.

- Hoseok! - dotarł do moich uszu wkurzony głos Seokjina. - Skup się do cholery! Chcesz zrobić krzywdę sobie i jemu? - krzyczał choreograf.

- Co? Nie. Oczywiście,że nie. - odpowiedziałem wyrwany z transu.

- Co się z Tobą dzieje Hobi? Od jakiegoś czasu chodzisz strasznie rozkojarzony. - zapytał przejęty Jimin.

- To nic takiego, przepraszam. Postaram się skupić na treningach bardziej. Przepraszam chłopaki, że sprawiam taki problem. - odpowiedziałem ze skruchą.

- Mam nadzieję, że tak będzie, a teraz wracajcie do domu. Widzę Was tutaj jutro punktualnie i liczę na Twoje pełne skupienie Jung. - pogroził mi palcem Kim.

Razem z Jiminem opuściliśmy salę i poszliśmy się przebrać.

- Hoba, nie wiem co się ostatnio z Tobą dzieje, ale nie będę pytał. Mam nadzieję, że sam mi powiesz. Widzę jaki chodzisz spięty i zamyślony dlatego może wyjdziemy gdzieś dzisiaj? Wiesz, rozerwiemy się trochę, może uda Ci się trochę zrelaksować? - zaproponował niższy.

- To całkiem niezły pomysł. To gdzie idziemy?

- Hmm.. do wesołego miasteczka! - krzyknął uradowany chłopak.

Tak, jak zarządził Chim tak też się stało. Po kolei zaliczaliśmy każdą atrakcję, od kamikaze po kolejkę dla dzieci. Bawiliśmy się świetnie, śmiejąc się i wygłupiając przez dobre dwie godziny.

- A widziałeś jak się uśmiechnęła do nas ta pani z dzieckiem kiedy upolowałem tego zabawkowego zająca i dałem go jej córce?

- Ona pożerała Cię wzrokiem, jakby mogła to pewnie rzuciłaby się na Ciebie. - powiedział z wyrzutem Jimin.

- Jesteś zły? - spytałem nie rozumiejąc skąd ten ton głosu.

- Ja? No coś Ty. - fuknął młodszy. - Chodź, została nam ostatnia atrakcja.

Tym sposobem skończyliśmy siedząc w łódce pływającej po małym kanale, w tle grała cicho romantyczna muzyka, a atmosfera wokół nas zrobiła się jakby bardziej gęsta. Miałem ogromną ochotę złapać Jimina za rękę albo przyciągnąć go do siebie i wpić w jego słodkie usta, ale ostatkiem sił podtrzymałem się. Widziałem, że chłopak jest trochę obrażony na mnie, ale nie wiedziałem dlaczego, mimo to postanowiłem go przeprosić.

Przepływaliśmy właśnie przez "tunel miłości" jak głosił napis nad nim. Pomyślałem, że to całkiem dobry moment na przeprosiny więc nachyliłem się w stronę mojego przyjaciela by cmoknąć go w policzek on widocznie wpadł na ten sam pomysł, bo w chwili gdy moje wargi miały dotknąć jego skóry na policzku, chłopak odwrócił się do mnie i finalnie nasze usta połączyły się w delikatnym pocałunku. Moje serce momentalnie przyspieszyło, oddech utknął w płucach, a ja zamarłem. Bałem się co dalej będzie. Chłopak również zamarł na ulamek sekundy, a potem delikatnie odsunął się odemnie i wręcz w panice zaczął się tłumaczyć. Po kilku minutach udało mi się go uspokoić i oboje stwierdziliśmy, że to był tylko mały wypadek, jednak cała atmosfera tego dnia wyparowała, a między nami zrobiło się dosyć niezręcznie. Obaj szukaliśmy jakiejś wymówki by zakończyć to spotkanie i w końcu udało nam się rozejść do domów.

Całą drogę do mojego mieszkania nie mogłem przestać myśleć o tych miękkich, dużych ustach idealnie pasujących do tych moich. Teraz już byłem pewny, zakochałem się w swoim przyjacielu na amen.

Zakochałem się w Park Jiminie.

Just dance [Jihope]Where stories live. Discover now