6. Jazda

334 15 0
                                    

Nico miał właśnie przenieść sie cieniem gdy drzwi do jego domku otworzyły się.

- Nico! - Hazel weszła do ich domku. Podeszła i przytuliła go. - słyszałam co się stało ale nie szukaj go na własną rękę, to się może źle skończyć.

Nico przytulił siostrę.

- Gadałaś z Jasonem? - spytał.

- Nie...Tak. Przyjaźnicie się, on się tylko martwi. Lepiej będzie jak zostaniesz w obozie. Tak będzie dla Ciebie bezpieczniej.

- Gdyby Frank zaginął też siedziałabyś na dupie czy chciałabyś go odnaleźć?

Córka Plutona nie odpowiedziała tylko zaczęła gładzić brata po włosach. Robiła to prawie tak samo jak Will. Will... Di Angelo tęsknił za nim. Za jego promiennym uśmiechem. Za oczami w kolorze bezchmurnego nieba. Za ślicznymi blond włosami które delikatnie się świeciły i powiewały, nawet jeśli nie było wiatru. Za piegami na jego twarzy które był wstanie policzyć gdy byli wystarczająco blisko siebie. Za jego ustami, które zawsze smakowały malinami. Za jego ciałem, które emanowało ciepłem a w jego objęciach czuł się bezpiecznie. Tęsknił też za jego cudownym głosem, który był w stanie słuchać cały dzień i nie mieć dość. Tak bardzo tęsknił za swoim słoneczkiem które tak bardzo kochał...

-♡-♡-♡-

Will Solace i Lily Blake wyszli z samolotu na lotnisku w Nowym Jorku. Tak blisko domu, tak blisko Nica ~ pomyślał blondyn. Spojrzał na ekran wskazujący Na godziny odlotów.

- Dlaczego jest 1 sierpnia?! - zawołał zdziwiony. Wszyscy Spojrzeli na niego zdziwieni. Złapał dziewczynkę za rękę i wsiadł do pierwszego autobusu kierującego się na Manhattan. Kupili bilety i usiedli na dwóch wolnych miejscach. Chwilę przed odjazdem, do pojazdu wszedł przygarbiony, Stary mężczyzna. Will wstał i oddał mu swoje miejsce.

Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i zajął miejsce. Lily spojrzała na Solace'a. Jej mina wyrażała "zabierz mnie od niego". Chłopak zmarszczył brwi i wyciągnął rękę w kierunku małej blondyneczki. W tym momencie, Stary dziadek przyłożył swoją dłoń do jego przedramienia. Niebieskooki krzyknął i zabrał rękę. Całe przedramię miał mocno poparzone. Spojrzał na mężczyznę i szybko przyciągnął Lily do siebie.

Facet zmienił swój wygląd i teraz jego skóra dosłownie płonęła. Leo by sobie z nim poradził ~ pomyślał Solace. Wręczył plecak młodszej siostrze.

- Odsuń się Lily - powiedział. Ognisty gość zaatakował. Will został poparzony jeszcze w brzuch, nogę, ramiona i dłoń zanim pokonał potwora. Wysiedli na najbliższym przystanku. Na szczęście byli blisko Manhattanu. Chłopak pomyślał, że mogliby odwiedzić mamę Percy'ego ale nie miał pojęcia gdzie mieszkała. Westchnął.

- Lily, pojedziemy taksówką.

- Gdzie?

- Na obóz letni. Tam jest super, spodoba Ci się. Podasz mi plecak? Muszę policzyć ile zostało nam pieniędzy. - błękitnooki spojrzał na dziewczynkę, która za nic nie chciała na niego spojrzeć. Zauważył że nigdzie nie było jego plecaka. - Lily, gdzie jest plecak który ci dałem?

- Noo...przestraszyłam się i...i przez przypadek zostawiłam go w autobusie - spuściła głowę. Starał się nie denerwować. Byli bez pieniędzy, bez jedzenia, picia, bez opatrunków i bez książki Annabeth która go zabije. Westchnął po raz kolejny.

- Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze. Tylko teraz udamy się na bardzo długi spacerek, dobra?

- Mhm.

Miłość | SolangeloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz