Rozdział trzydziesty drugi

5.6K 696 169
                                    

Dobra, to zgodnie z obietnicą na koniec historii Cass i Hanka wpada ostatni maraton :D Dzisiaj rozdział nr 32, o północy 33, z piątku na sobotę o północy 34, a z soboty na niedzielę epilog. Indżojcie!

________________________________

– Musisz to przymierzyć, Cass!

Neve i Juniper to fajne kompanki, ale w niektórych przypadkach są absolutnie niereformowalne. Na przykład wtedy, gdy dają mi do przymierzania ciuchy, w których nigdy w życiu nie wyszłabym na ulicę.

Chyba wszyscy wokół mnie zdążyli się już zorientować, że jestem z tych ludzi, którzy nie lubią wyróżniać się z tłumu. Wręcz przeciwnie, wolę się w niego wtopić i nie zwracać na siebie uwagi. Tym bardziej nie rozumiem więc, dlaczego Neve macha mi przed oczami TAKIM ciuchem. To krótka, złota, połyskliwa kiecka, w której czułabym się jak półnagi uliczny neon.

No dobrze, neony nie bywają nagie, ale to chyba zrozumiałe porównanie.

– Absolutnie nie. – Kręcę głową, posyłając Neve przerażone spojrzenie. – Wyglądałabym w tym jak idiotka.

Neve wymienia spojrzenia z Juniper.

– Zakład, że Hank zerwie z niej tę sukienkę w dwadzieścia sekund po tym, jak ją w niej zobaczy – mówi Neve.

Juniper udaje, że się zastanawia.

– Sądzę, że w dziesięć – oponuje po chwili.

Zbieram szczękę z podłogi. DLATEGO proponują mi przymierzenie takiego ciucha?!

– Nie zamierzam tego sprawdzać – zapewniam pospiesznie, a kiedy obie patrzą na mnie tak, jakbym zabrała im ulubioną zabawkę, rozkładam bezradnie ręce. – No co? Odkąd to bawi was prowokowanie Hanka?

– Bardziej zabawne od sprowokowania Hanka byłoby jedynie sprowokowanie Remy'ego, żeby podniósł głos albo okazał jakiekolwiek emocje – odpowiada Neve z rozbawieniem, a Juniper się krzywi. – No dalej, zrób nam tę przyjemność. Nie musisz nam nawet opowiadać szczegółów. Po prostu pokażesz się Hankowi w tej kiecce, a my zobaczymy, jak zareaguje.

– Dwadzieścia dolców – dodaje Juniper swobodnie. – Założę się o dwadzieścia dolców, że zajmie mu to nie więcej niż dziesięć sekund.

Neve posyła jej krzywe spojrzenie.

– To nie w porządku, jesteś medium.

Juniper uśmiecha się promiennie.

– Nie oszukuję w moich zakładach.

One kompletnie zwariowały.

Zgodziłam się na wspólne zakupy tylko dlatego, że Hank, podobnie zresztą jak jego bracia i Lexie, udali się na to całe zgromadzenie watahy. Idiotyczne, że nie mogli mnie za jednym zamachem przedstawić, ale ze względu na poruszany na zgromadzeniu temat uznano, że lepiej będzie zorganizować dwa spotkania. Neve zaoferowała, że zostanie na ten czas moją niańką, po czym wymyśliła wypad do miasta z Juniper. Zgodziłam się, bo wiem, że Hankowi zależy, żebym zbliżyła się do jego rodziny, nawet jeśli Neve nadal trochę mnie onieśmiela.

Tak trafiłyśmy do centrum handlowego i tego sklepu, w którym obie kobiety próbują mnie pozbawić resztek godności.

– Mam świetny pomysł! – ożywia się Juniper, zanim zdążę znowu zaprotestować. – Kupimy ci tę kieckę i sobie coś na przebranie, zostawimy stare ciuchy w samochodzie i pojedziemy na drinki do Tabby. Umówimy się z wilkołakami, że odbiorą was tam po zgromadzeniu, i zobaczymy reakcję Hanka na sukienkę Cassie. Co wy na to?

Ognisty księżyc | Nieludzie z Luizjany #3 | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now