"Jesteś najsilniejsza"

244 14 59
                                    

#DUNCAN#

Znacie to uczucie, gdy w końcu dzieje się coś, na co bardzo długo czekaliście? Gdy po długim oczekiwaniu w końcu się to dzieje, a godziny nerwowego napięcia okazują się owocne?

Ja poczułem to z całą mocą wczoraj, gdy w końcu pocałowałem Courtney. To wspaniałe uczucie nadal mnie nie opuściło. Zacząłem się bać, że zaraz zacznę lewitować nad ziemią albo z pleców wyrosną mi skrzydła – tak świetne było to uczucie.

A jednak świat jak zawsze bardzo się spieszył i nie miał jak wcisnąć w grafik mojego życia tej radości. Mimo całego szczęścia, jakie dało się wyczuć u członków naszej paczki z powodu przebudzenia Court i oficjalnego ogłoszenia Bridg i Geoffa swojego związku, napięcie było równie duże. Jego powodem był stan zdrowia szatynki i przeróżne rzeczy, które wyszły na jaw w przerażającym tempie.

Trwała lekcja historii. Profesor mówił o II Wojnie Światowej – a ja wyjątkowo byłem zainteresowany, bo to moje tematy – gdy do sali weszła pani Grace, pielęgniarka.

– Czy mogę prosić LeShawnę, Geoffa i Duncana?

– Oczywiście. – skinął głową nauczyciel i gestem pokazał nam, żebyśmy poszli z kobietą.

Wymieniliśmy z Geoffem zaniepokojone spojrzenia. Baliśmy się, że na jaw wyszła nasza akcja na ostatnim piętrze, a co gorsza, że jakimś cudem zamieszana została w to latynoska, która gotowa byłaby nas za to zabić. Nasze obawy rozwiały się, gdy wyszliśmy na korytarz i zobaczyliśmy tam Bridgette, Mike'a, Zoey, Gwen i Trenta. Oni nie byli w to zamieszani.

Ale czy to nie podejrzane, że wzywano CAŁĄ naszą paczkę?

Pani Grace wydawała się być poddenerwowana. Spojrzała na nas rozbieganym spojrzeniem i mruknęła:

– Biedne dzieci...

– Pani Grace, co się dzieje? – spytała zaniepokojona Zoey.

– Chodźcie... Chodźcie... – odparła pielęgniarka i ruszyła korytarzem, zamiast odpowiedzieć.

Wymieniliśmy wszyscy zdumione i nieco zaniepokojone spojrzenia. Z oporem ruszyliśmy za kobietą.

Już po pierwszym zakręcie wiedziałam, że idziemy do szpitala.  Wszystko stawało się jasne. Chodziło o Court.

Poczułem, że mój oddech przyspiesza. Wyprzedziłem wszystkich, również panią Grace, która próbowała mnie zatrzymać, ale nie dałem się. Z hukiem otworzyłem drzwi do szpitalnej sali.

Courtney nie było na jej łóżku.

Świat się zakręcił. Zatoczyłem się nieco. Musiałem oprzeć się o ścianę, inaczej bym upadł. Doktor, z którym przez czas śpiączki szatynki zdążyłem się zaprzyjaźnić, podszedł do mnie i pomógł mi usiąść na łóżku, na którym jeszcze niedawno leżała najdroższa mi w świecie osoba. Gdzie teraz była? Czemu zabrali ją ode mnie? Dlaczego to zrobili, kto to zrobił? Z jakiego powodu ta osoba chciała mnie ją odebrać?!

– Duncanie... – odezwał się doktor.

– G-gdzie... gdzie o-ona jest...? – spojrzałem na niego.

Musiał mi powiedzieć, bo ja musiałem wiedzieć. Gdzie była moja Courtney?!

Mężczyzna westchnął ciężko.

– Musieliśmy przenieść ją do bardziej profesjonalnej placówki. Tutaj nie byliśmy w stanie...

– Adres. – spojrzałem w jego niebieskie oczy. – Niech pan poda mi adres szpitala.

– Duncanie, najpierw mnie posłuchaj. Nie chcieliśmy jej tam przenosić, ale...

– A chuj mnie obchodzi powód! – wstałem gwałtownie. – Niech pan powie mi ten cholerny adres!

Toksyczna miłość | Duncney | ZAWIESZONE!!Where stories live. Discover now