Pani Zmierzchu

32 3 0
                                    

Jej ręka jak piorun na słońce uderza
W horyzont je wgniata z rozbryzgiem krwi
Pożogę złocistą jak Arka Przymierza
W obłokach roznieca i mrokiem lśni

Jej nikab smolisty nieboskłon pochłania
W tysiące zdobiony diamentów gwiazd
Jej oko się srebrzy jak duch przemijania
Księżycem zgubionym wśród świateł miast

Jej oddech bieg wichrów przemienia znad morza
I w piaskach pustyni zasiewa chłód
W jej wonnych warkoczach miłości śpią złoża
Czekając, aż zryją je żądza i głód

Jej wstęga zaślubna przydusza sumienia
I chęci wyzwala z prawniczych ram
Mordercze instynkty, potrzebę zbawienia
Rozgrzesza i godzi w jeden stan

Jej wola zakleja powieki zmęczeniem
I kładzie stworzenia jak niegdyś mór
Pokotem przy sobie, gdy sennym marzeniem
Wplątuje ich myśli w potoki chmur

Usypia znużeniem, rozbudza potrzebą
I ciała łączy w rozkoszny szał
Wyrzuca z głów wiarę, nadzieję na niebo
I gubi je echem wśród czarnych skał

Gdy milknie ostatnia już pieśń muezzina,
Jej władza straszliwa przejmuje świat
Lecz kiedy się wschodni horyzont poczyna
Przejaśniać, to wiedz, że przybył jej kat!

ŚnieżynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz