Deszcz

51 5 4
                                    

Niebo opuchło
mleczystą ropą,
słoneczne truchło
ptaki w świt wloką.
Deszcz jak woalka
drzewa otula;
ostatnia walka
wodnego króla...
Kłębom ciężarnym
odchodzą wody,
kroplami w czarny
lecą staw. Kłody
i liście suche
mącą odbicia.
W wodzie, jak duchy,
minione życia
wspomnień, co drgają,
wraz z ruchem kręgów,
rozprysków zgrają,
wysiewem błędów.
Płaczą niebiosa
tym głuchym brzaskiem,
rzęsistą rosą,
pioruna trzaskiem.
Płaczą nad światem,
minionym wiekiem,
nad zwiędłym kwiatem
i nad człowiekiem.

ŚnieżynyWhere stories live. Discover now