Do Wolności

41 4 5
                                    

Czasem słodko się uśmiecha
Świat wspaniały i przejrzysty
Dzwoneczkami dźwięczą echa
Wyznań, śmiechów, prawd wieczystych

Czasem chmury odkrywają
Złote słońce nad mą głową
Czasem deszczem nad nią stają
Burzę niosąc w noc surową

Czasem wiosnę budzi ranek
Krwią rumiany nocnych smoków
W falbanowych snach firanek
Gna kaskadą splot obłoków

Czasem biorę w swoje płuca
Oddech czysty mroźnej ciszy
Żaden krzyk jej nie zakłóca
Ani chrobot żadnej myszy

O, wolności! na ułamek
Wiecznie trwać niezdolnej chwili
Przybądź, gwiazdo mych zachcianek
Na twój cień me serce kwili

Przyjdź, oszukaj choć na chwilę
Duszę zdartą kajdanami
Że gdzieś, choćby już w mogile
Pod twoimi trwać skrzydłami

Wreszcie móc będziemy wiecznie
Bez koszmarów nieminionych
Od ich mar już dziś bezpiecznie
Skryci pod twych słów welonem

Niech to słońce nie opuszcza
Moich strutych nocą źrenic
Niechaj stal porośnie puszcza
Wiosna wyrwie ząb jesieni

Czyś jest kłamstwem czarnych przeżyć
Czy zaś prawdą, bez znaczenia;
Przybądź tylko, pozwól wierzyć
Że nas zbawisz od cierpienia

ŚnieżynyWhere stories live. Discover now