List do Miłości

81 8 4
                                    

Królowo poetów, matko pierwszej pieśni
Przyjmij dziś ode mnie te pokraczne słowa
Które rozedrganą woli dłonią kreśli
Krwią na kartach myśli gorejąca głowa

Choć cię wychwalali piewcy pod niebiosa
Zwali cię aniołem, kupidem skrzydlatym
Choć mój krzyk utonie w ich namiętnych głosach
Nie dam się uciszyć, odesłać w zaświaty

Czemu tyle fałszu siejesz w naszych życiach?
Czemu powaliłaś wszechświat na kolana?
Jakże znosisz widok swojego odbicia
Kiedy na twym czole kainowa rana?

Nas ogniem obdarzasz, sama jesteś z lodu
Nie ma w tobie dobra ni sprawiedliwości
Jesteś złem, ułudą ciepła tkaną z chłodu
Gdzie nie ruszysz, trzeszczą pod twym butem kości

Zabijasz niewinność dla swojej uciechy
Na dusze nakładasz zdradzieckie kajdany
Naiwne spojrzenia i słodkie uśmiechy
I płaszcz twój młodzieńczą krwią wiecznie zbrukany

Sama nie masz serca, inne mściwie łamiesz
Twoja pierś pożółkła z tej chorej zazdrości
Lecz łez moich więcej nigdy nie dostaniesz
Przeklinam cię dzisiaj, bezduszna miłości!

Repost

ŚnieżynyOù les histoires vivent. Découvrez maintenant