Rozdział 24

239 13 13
                                    

Po zakończeniu patrolu skierowała się do biura szefa gdzie nie spotkała tym razem Gregory'ego, a za to Asystenta Szefa Policji Dante'go Capele. Od razu, bez problemu załatwiła sprawę jutrzejszego wolnego i szybko wyszła aby nie zaprzątywać głowy funkcjonariuszowi. Jedzie wprost do domu i akurat zostaje jej trochę czasu aby odwalić się na wieczorne wyjście z bratem. Zaparkowała właśnie przed swoim mieszkaniem gdy usłyszała dźwięk przychodzącego SMS'a. Była to wiadomość od Vincenza w której pyta się czy Eli poprowadzi dziś jako iż podobno nie pije. Elizabeth odpisała jedynie, że przyjedzie po niego po 20. Windą jechała już na swoje piętro i w drodze na nie przyszło jej do głowy pytanie o którym nawet wcześniej nie pomyślała, była za bardzo skupiona na swoich rzeczach aby nawet popatrzeć na to co dzieje się z bratem. Vincenzo nigdy nie był typem imprezowicza, zbytnio też nie pił, dlatego tym bardziej zastanawiała się dlaczego akurat tym razem był chętny na coś takiego. Od zawsze był najspokojniejszy z całego rodzeństwa, które zdecydowanie sprawiało problemy za dzieciństwa. Od zawsze też wiedział, że chce w jakiś sposób pomagać ludziom, już za młodu wymyślił sobie, że zostanie lekarzem, chociaż sam nie lubił chodzić do nich. Nikt nie brał tego na zbyt poważnie i chociaż Eli słyszała, że nie wspomina on dobrze początków studiów to jednak, dopiął swego. Od kiedy Elizabeth pamięta to właśnie z Vini'm najlepiej się dogadywała, chociaż to Lorenzo był jej bratem bliźniakiem i chociaż, że mieli kompletne inne charaktery. Raczej Elizabeth miała zawsze ten władczy charakter, który chce aby było wszystko po jej myśli, jest strasznie uparta i nie poddaje się dopóki nie dojdzie do wyznaczonego celu, a jak się angażuje w coś to na 100%, a przy tym wtrąca nos w nie swoje sprawy. Vini był jej kompletnym przeciwieństwem, nie upierał się przy swoim zdaniu, nie lubił się nigdy kłócić i nie pchał się na pierwszy plan, pozostawał zboku ale drugiego takiego przyjaciela jak on by się nie znalazło, sam raczej nie dzielił się swoimi problemami ale zawsze wysłuchał. Bez wątpienia Eli była za szkoły średniej typem imprezowiczki, którą spotkać można było na każdej domówce czy imprezie, od alkoholu nie stroniła, a zawsze to Eli musiała przekonywać brata aby poszedł z nią. Dlatego tym bardziej dziwiła się jak to wczoraj role się poniekąd odwróciły.

Na chwilę Elizabeth zostawiła te wszystkie myśli i wspominki na bok, bo zegar tykał, czasu ubywało, a Eli nie zaczęła się ani trochę ogarniać do wyjścia. Szybko wykąpała się i umyła głowę, zaczęła suszyć włosy, które zaczęły się szybko ponownie kręcić. Gdy jej włosy dosychały przeglądała szafę zastanawiając się co ubrać, niedługo zajęło jej decydowanie, a zaraz miała już na sobie klasyczne jasne jeansy z wysokim stanem, biały krótki top zakończony lekką falbanką i z krótkimi hiszpankowymi rękawami, a do tego na wierzch czarną ramoneskę. Przyszedł czas na makijaż. Generalnie Elizabeth nie jest jakoś dobra w tej dziedzinie, pomalowała się więc tak jak zawsze. Na oczy dała jaśniejsze jak i ciemniejsze brązowe cienie i na czuja nimi pracowała na oku, szybkie i delikatne konturowanie twarzy i na zwieńczenie element, który bardzo lubiła czyli czerwona szminka, bardziej nawet wpadająca w bordo. Przyszedł wreszcie czas aby wychodzić i kierować się po brata. Lekko spóźniona po jakiś 20 minutach czekała już pod jego mieszkaniem. Długo się nie naczekała, a do jej bordowego Audi wszedł Vini. Po kilku wymienionych zdaniach Vincenzo ustawił GPS'a na jakiś klub, który znajdował się na rogu Alta Street i Innocence Boulevard, więc nie tak daleko od miejsca gdzie się znajdowali. Będąc już w pobliżu oboje szukali miejsca gdzie mogli by zaparkować, bo przy samym klubie był z tym problem. Koniec końców trochę na przypale zaparkowali na poboczu przy stacji benzynowej, która była centralnie na przeciwko ich miejsca docelowego. Już przed wejściem stało sporo osób w to lepszym lub gorszym stanie. Vincenzo był ubrany w koszulę w czarno żółte paski i czarne spodnie, generalnie klasycznie jak na Viniego przystało. Oboje weszli do środka, przeszli kawałek mijając przy tym gromadkę ludzi, a zaraz ukazał się przed nimi duży parkiet, jeszcze więcej ludzi, a muzyka która przed chwilą nie była jeszcze tak donośna nagle zrobiła się strasznie głośna, klimatu dodawały światła mieniące się na wiele kolorów, które zmieniały swoją pozycję co chwilę. Długo nie postali tak po środku niczego, a Vincenzo zaczął dalej gdzieś iść. Od razu gdy Eli zauważyła odchodzącego brata dogoniła jego kroku przepychając się nieco między ludźmi. Na obrzeżach sporej sali znajdowały się miejsca siedzące oraz stoliki. Przez wielkość pomieszczenia było tam też odrobinę ciszej, ale ludzi i w tej części nie brakowało. Chwilkę Vini jakby doszukiwał się wśród co chwilę przechodzących ludzi wolnego miejsca. Po chwili bez słowa ruszył dalej, a zaraz razem znaleźli się na wolnej kanapie. 

Hide In The DarkWhere stories live. Discover now