Rozdział trzynasty

53 4 7
                                    


Koriand'r

Dick kolejny raz wrócił w środku nocy. Tym razem przystał na moją propozycję i przyszedł do mnie. Był wykończony, ale nic sobie z tego nie robił. Za mało sypiał, siedział po nocach w aktach, a kiedy zaczęłam marudzić, że nie może tak funkcjonować, znalazł inne rozwiązanie i zaczął znikać na kilka godzin. Nocne patrole były idealną wymówką, którą wykorzystywał żeby móc w spokoju tworzyć swoje teorie spiskowe. Terra zajmowała jego myśli, ale więcej uwagi poświęcał Slade'owi. Wyciągał brudy sprzed lat, wszystkie sprawy, których nie rozwiązał. Kiedyś przyjaciel Beast Boy rzucił półżartem, że Robin i Slade mają na swoim punkcie obsesje i dziś się z tym zgadzam. Robin zaczynał świrować na samo wspomnienie Slade'a.

Zakręciłam kurek z gorącą wodą, wyszłam spod prysznica i wleciałam do sypialni. Spięłam wilgotne włosy i rozstawiłam wszystkie kosmetyki. Przede mną pracowity dzień, a ja chciałabym wyglądać jak ziemskie dziewczyny, skoro miałam z nimi spędzić prawie cały dzień. Byłam podekscytowana organizacją balu charytatywnego. Spojrzałam za ramię, Dick przekręcił się na plecy i obserwował mnie, przeciągając się.

– Coś mnie ominęło?

– Zgłosiłam się do pomocy w ziemskim balu, pamiętasz? Mówiłeś, że szukają sponsorów i chętnych do pomocy. No więc ja idę pomagać, a ty mógłbyś wspomóc ich pieniężnie.

~*~*~

Rachel

Obudziłam się z myślą, że Garfield maluje dla mnie paznokcie i o mało nie pisnęłam. Wyciągnęłam przed siebie dłonie i zafalowałam palcami z czarnymi paznokciami. Wczoraj wieczorem Starfire naszło na babski wieczór i nie mogłam się wymigać. A skoro już musiałam w tym uczestniczyć, postanowiłam wykorzystać sytuację i pozwolić jej pomalować sobie paznokcie.

Minął tydzień odkąd Garfield zaprosił mnie na randkę. Do tej pory nie wykorzystaliśmy żadnej okazji żeby niepostrzeżenie zwinąć się z wieży. Czułam, że to będzie dzisiaj. Starfire planowała jakąś imprezę, a Cyborg coraz częściej ulatniał się bez słowa. Najbardziej przejmowałam się Robinem, ale ostatnio raczej wzajemnie się unikaliśmy. Wolałabym z nim o tym porozmawiać niż żeby nas przyłapał.

A Garfield coraz częściej mi się śni i szczerze mówiąc nawet nie próbuję już tego wypierać. Wyglądało na to, że chyba naprawdę dobrze się z nim bawiłam. I nawet czasami pojawiała się myśl, że może on ma racje i faktycznie mi się podoba. To było dziwne i niestosowne w moim przypadku, a najgorsze w tym wszystkim było to, że nie czułam się tym skrępowana. Fakt, wolałam nie myśleć o tym kim dla siebie jesteśmy, albo czym jest to uczucie, które do niego czuje. Przekładałam to na kolejny dzień, a później na kolejny i kolejny i tak w kółko. Przejął moją codzienność, moje myśli, a ja nic z tym nie robiłam. Podobało mi się to. Nie niepokoiło mnie to tak, jak powinno; jak niepokoiłoby mnie kilka tygodni temu.

I tak, naprawdę chciałabym zaryzykować. Czułam, że z nim mogę wszystko. No i bądźmy szczerzy, co niby mogłoby mi grozić poza dobrą zabawą? Jestem tylko ja i on. A on to wszystko czego chciałam i potrzebowałam. To całe pieprzenie o potrzebie samokontroli stało się już nudne, a ja nie chciałam wracać do ciągłego umartwiania się co będzie jeśli w końcu wybuchnę.

Znalazłam Garfielda w salonie, kończył jeść śniadanie. Jak to możliwe, że spałam dłużej niż on? Uśmiechnęliśmy się do siebie tak, jak uśmiechają się osoby, które coś knują. Dotarło do mnie jak głupio szczęśliwi musieliśmy się wydawać z perspektywy osoby trzeciej. To takie nowe uczucie, wyzwalające. Poczuć się szczęśliwą. Przy nim czułam się lżej, on przyciągał pozytywne emocje. Chwilami chciało mi się płakać z ich nadmiaru.

Teen Titans || Jestem taki sam jak inni, kiedy się skaleczę - krwawięΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα