– To była niesamowita noc! – powtórzyła Leokadia po raz enty, kiedy wracaliśmy do domu. – Tak cudownie się bawiłam! Dziękuję, że zabrał mnie pan na ślub.
– Cała przyjemność po mojej stronie – burknąłem markotnie.
– Naprawdę aż tak się panu nie podobało?
– Nic takiego nie powiedziałem. Jestem absolutnie zachwycony. Dobrze raz na jakiś czas wyjść do ludzi. Wtedy człowiek upewnia się, że przeprowadzka na odludzie była najlepszą decyzją jego życia.
– A ja myślałam, że już dawno przestał pan być gburem.
– Gburem pozostaje się na zawsze.
– Oj tam, oj tam. Nic nie trwa wiecznie.
Leokadia uśmiechnęła się i oparła głowę o szybę. Patrzyła przed siebie rozanielonym wzrokiem. Przeszło mi przez myśl, by zapytać o Juliana. Czy to możliwe, by pomiędzy nim a dziewczyną nawiązała się nić głębszego porozumienia? W porę zdałem sobie sprawę, jak bardzo nie mam w tym momencie ochoty rozmawiać. Załączyłem radio.
– O czym pan myśli? – zagadnęła po chwili Leokadia.
Westchnąłem ciężko. Jedyne, o czym w tamtej chwili marzyłem, było wyciągnąć się samotnie na kanapie i załączyć muzykę.
– Zastanawiam się, jak wyglądałby świat, gdyby John Lennon grał w The Rolling Stones – wymyśliłem na poczekaniu.
– Nie mam pojęcia, o kim pan mówi.
– A więc zagłębij się w temat, a potem powiedz mi, co o tym sądzisz.
– W porządku. Ale teraz porozmawiajmy o czymś.
– Leokadio, naprawdę nie mam na to ochoty.
– Szkoda. Droga mija o wiele szybciej przy rozmowie.
Nie odpowiedziałam, a dziewczyna zrozumiała, że naprawdę nie mam ochoty rozmawiać. Po chwili zorientowałem się, że wiele kosztuje ją powstrzymanie się od mówienia. Za półtorej godziny będziemy w domu, mogłem wytrzymać jeszcze te kilka chwil.
– Widziałem, że dobrze bawiłaś się z tym chłopakiem, Julianem, tak? – zagadnąłem.
– O, tak! – Leokadia od razu się rozpromieniła. – Jest absolutnie wyjątkowy!
– W jakim sensie?
– Pasjonuje się koszykówką, a jednocześnie pisze wiersze.
– Co w tym niezwykłego?
– Ma wszechstronne zainteresowania.
– Czy ja wiem? To tylko dwie rzeczy.
– W dzisiejszych czasach niewielu chłopców interesuje się poezją.
– Pokazał ci jakiś swój wiersz?
– Jeszcze nie. Zrobi to, gdy kolejny raz się spotkamy.
– Kolejny raz? – powtórzyłem zaskoczony.
– Julian obiecał, że odwiedzi mnie niedługo – oznajmiła dziewczyna z zachwytem. – To cudownie, prawda?
– Bardzo miło. A gdzie on mieszka?
– W Warszawie. Wiem, to kawałek, ale przecież w dzisiejszych czasach odległość nie stanowi już tak wielkiego problemu.
– Poznałaś jego rodziców?
Dopadły mnie wyrzuty sumienia. Zeszłego wieczora myślałem tylko o sobie i swej niechęci do ludzi. Zapomniałem, że Leokadia wciąż jest dzieckiem, na które powinienem mieć oko. Cóż za brak odpowiedzialności! Miałem nadzieję, że nie przyjdzie mi tego gorzko żałować...
![](https://img.wattpad.com/cover/312836697-288-k599162.jpg)
CZYTASZ
Dziki kwiat
General FictionPewnego ranka, podczas śniadania na tarasie, moim oczom ukazała się dziewczynka. Szła w stronę jeziora ubrana w kalosze i koszulę nocną. Moment, w którym potknęła się o moje dynie - choć wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem - stał się początkiem przyg...