Chapter thirty two

99 7 0
                                    

- No i on wtedy powiedział że mam tylko cztery dni i po tym znowu się z nim zobaczę...
- Musimy coś zrobić, Kate- przejęty Edd spojrzał na mnie
- Nic z tym nie zrobimy. Spotkam się z nim... i powiem że do niego nie dołączę.
- No ale on wtedy zrobi to samo co ukazał w wizji Nancy. Kate nie chce cię znowu stracić. Musimy go powstrzymać- Widziałam przerażenie w oczach mojego chłopaka.

Nie ma wyjścia z tej sytuacji. Musimy wykorzystać ten czas jak najlepiej. Nie wiem jeszcze jak.
Nic nie powiem reszcie. Aby się nie martwili. Jeśli mamy odejść z tego świata to wszyscy razem. W tej sprawie jestem bezradna. Nic nie mogę zrobić. Przez te cztery dni pragnę spędzić czas z najbliższymi i moim ukochanym. Mój brat wygrał. Vecna będzie panował nad światem...
Nic już go nie powstrzyma.

- Skarbie, nie powiemy im... - gdy to powiedziałam Eddie spojrzał na mnie pytająco
- Te cztery dni chce spędzić z wami bawiąc się w jakimś niesamowitym miejscu. A nie na wymyślaniu planu jak pokonać Vecne. On o mało cię nie zabił...
- Rozumiem i szanuje twoją decyzje.Ale czy to oznacza że zginiemy? W sumie teraz i tak był bym martwy- pod koniec swojej wypowiedzi Edd się zaśmiał
- Niestety to jest prawda słonko. On jest potężniejszy nie mamy z nim szans.
Tłumaczyłam mu. Myślałam że Loczek zareaguje inaczej. Że będzie zły lub smutny ze świadomością że za cztery dni zginiemy.
- To co chcesz zrobić przez ten czas? Całe cztery dni.- przerwał ciszę
- chciała bym powtórzyć tem wieczór gdy pierwszy raz zabrałeś mnie do Hellfire Club. Chce abyśmy wszyscy zagrali w D&D a potem abyśmy poszli gdzieś gdzie będziemy sami. Ty byś mi grał na gitarze i trochę uczył.. to chce zrobić.
- Załatwione. To wszystko stanie się jeszcze dzisiaj księżniczko. A teraz idź się ubierz- Eddie zakończył naszą rozmowę pocałunkiem.
Edd tak samo jak i ja poszliśmy się doprowadzić do porządku. szybko umyłam zęby i twarz. Potem ubrałam jakąś bluzkę Loczka, jeansy i skórzaną kurtkę. Lekki makijaż i jestem gotowa.
Nie wiedziałam co dalej robić wiec położyłam się na łóżku i wykręciłam numer El na moim różowym telefonie.
Pierwszy sygnał
Cisza
Drugi sygnał
Cisza
Trzeci sygnał

- Halo?- usłyszałam głos Eleven
- Hej El! Co tam? - przywitałam radośnie przyjaciółkę
- Kate? Emm... przepraszam Coraline- głos Nastki tym razem był trochę zawstydzony i zmieszany. Po tych ostatnich wydarzeniach nawet moi przyjaciele nie wiedzą jak do mnie się zwracać.
- Zostałam przy Kate- zaśmiałam się nerwowo
- Co cię nakłoniło aby zadzwonić?
- Sama wież jak jest z chłopakami... Dawno już nie gadałam z moją przyjaciółką. W sumie to nie ważne. Co tam u ciebie?
- Em. Właśnie skończyłam oglądać z tatą telewizje. A u ciebie? Jak tam z twoim chłopakiem? Eddie, tak?
- Zgadza się. U mnie wszystko dobrze. A z Eddiem wyśmienicie.
- Wież że nie o to pytam- oj tak. Dobrze wiedziałam o co chodzi Nastce.
- Opowiadaj jaki jest!
- El, On jest w pokoju obok
- No i co? Gadaj ale już
- No dobra... No więc jest słodki, opiekuńczy, zabawny i kochany. Troszczy się o mnie. Gdy jest mi smutno zawsze mnie pociesza. Czuje się z nim bezpiecznie...
Nastała krótka chwila ciszy
-... często tonę w jego pięknych oczach. Trochę niezręczne jest to gdy gapie mu się w oczy więcej niż 2 minuty ale Eddie nie zwraca na to uwagę. Zawsze po tym mnie całuje. Bardzo go kocham.- dodałam po czym usiadłam i odwróciłam się w stronę drzwi.
Eddie
On to wszytko słyszał. Zaczerwieniłam się.
- Em.. El zadzwonię do ciebie później
- Oho. Nie mów że słyszał- zaśmiała się
- Tak. Do później- pożegnałam się i rozłączyłam. Odłożyłam telefon na miejsce.
- Też cię kocham księżniczko
Lekko westchnęłam po czym zatonęłam w jego spojrzeniu. Chwile po tym zaczęliśmy się do siebie zbliżać. I nawet nie wiem kiedy to nastąpiło gdy nasze usta złączyły się. Namiętne pocałunki nie miały końca.
Cieszyłam się chwilą. I nie miałam zamiaru przestać. W końcu już za trzy dni mam być martwa więc... JEBAĆ!

𝐸𝒹𝒹𝒾𝑒 𝓂𝓎 𝓁𝑜𝓋𝑒 𝒾 𝓁𝑜𝓋𝑒 𝓎𝑜𝓊 𝓈𝑜Where stories live. Discover now