Chapter Nine

519 29 2
                                    

Gdy zajechaliśmy na miejsce. Ruszyliśmy w stronę nie wielkiego domku można nazwać stodoły. 
Weszliśmy do środka. Nigdzie nie było loczka. W oczy rzucała się łódka która utrzymywała się na wodzie. Ta stodoła miała takią dziurę dzięki której rybacy mogli wypływać z tego miejsca na jezioro.Steve chwycił wiosło.
- Na wszelki wypadek- tłumaczył
Zaczął delikatnie uderzać wiosłem o przykrytą jakąś matą łódkę.
Z łódki wyskoczył Eddie. Szybko złapał za pobitą butelkę i zaatakował Steve'a przykładając mu szkło do gardła.
-Łoo!Eddie to ja Dustin. Nie chcemy zrobić ci krzywdy. - tłumaczył Dustin
- To jest Max, ta co nie chciała grać z nami w D&D.- wskazał na rudowłosą która uśmiechnęła się do Eda
- A to Robin, gra na klarnecie w szkolnej orkiestrze- Robin uśmiechnęła się i udała że gra na klarnecie
- To Steve Harrington brat twojej ukochanej Kate...
- A tam stoi twoja Kate - wskazał na mnie.
Eddie na mnie spojrzał. W jego oczach dostrzegłam zmęczenie, strach i ból. Jak by to nie były te same piękne oczy które patrzyły się na mnie przez te wcześniejsze pare dni. Odrazu rzucił szkło i podszedł do mnie rzucając mi sie na ramiona.
- Katy, to wszystko stało sie tak szybko. Nie zabiłem jej.. Nie wierzysz im prawda. przecież wiesz że...- nie zdążył dokończyć
- Eddie. Już spokojnie. Nie zabiłeś jej. Wszystko będzie dobrze. Choć usiądziemy. Nie denerwuj się- powiedziałam to bardzo spokojnym tonem. Starałam sie go uspokoić i mi sie udało.
Eddie siedział tam prawie 2 dni bez jedzenia. Zauważyłam że Robin trzyma dwie reklamówki. Wiedziałam że to dla niego.
- Usiądź Eddie. Robin coś ci chyba przyniosła- wskazałam na torby
Dziewczyna uśmiechnęła się i podała reklamówki z jedzeniem.
Eddie wyją jakieś chrupki które odrazu zaczął jeść.

Eddie zaczął opowiadać wszystko po kolei co się wydarzyło od czasu gdy odwiózł mnie do domu.
- I wtedy wybiegłem... Zostawiłem ją tam...
Nastała chwila ciszy.
-Myślicie że zwariowałem- powiedział chłopak i schował twarz w ręce.
- Nie,wcale ta nie myślimy- odezwał się Dustin
-Nie chrzań, przecież wiem, jak to brzmi. - Ed spojrzał na Dustina a potem na mnie.
-Nie chrzanimy- powiedziała surowo Max
- Wierzymy ci- dodała Robin
Eddie pokręcił głową. Cały czas na jego twarzy dostrzec było można zaniepokojenie i strach.
- Posłuchaj... to, co ci zaraz powiem, może być trochę...
-trudne do przyjęcia- dokończyłam zdanie Dustina

Gdy Henderson opowiedział całą historie o Willu,Nastce, drugiej stronie, potworach, demogorgonie i o reszcie popapranych stworzeń z tamtego okropnego miejsca.
- Czy tamtej nocy...coś widziałeś?- zapytała Robin
-Takie Ciemne cząsteczki?- Max spojrzała na Munsona. Ten tylko pokiwał przecząco głową co oznaczało że nie widział i nie zauważył nic dziwnego.
- Wyglądają prawie jak wirujący pył.- Dustin nie odpuszczał
-Nie było niczego, co dało się zobaczyć... albo dotknąć- odpowiedział mu Ed
- Wiecie, próbowałem ją obudzić.Nie mogła się ruszyć. Jakby była w jakimś transie czy coś.- tłumaczył loczek
- lub pod wpływem zaklęcia...-powiedział Dustin
- Klątwy- Ed spojrzał na Hendersona
-Klątwa Vecny- Dustin chyba wiedział kim jest potwór stojący za śmiercią dziewczyny.
-Kim jest Vecna?-Zapytał Steve
- Nieumarły stwór o wielkiej mocy- wytłumaczył Dustin który był tak samo przerażony jak Ed
-Czarownik- dodał Munson
- Mroczny Mag- skończył Dustin

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

𝐸𝒹𝒹𝒾𝑒 𝓂𝓎 𝓁𝑜𝓋𝑒 𝒾 𝓁𝑜𝓋𝑒 𝓎𝑜𝓊 𝓈𝑜Donde viven las historias. Descúbrelo ahora