Chapter twenty

341 21 2
                                    

Gdy weszliśmy wszyscy zajęli jakieś miejsca. Lucas, Max, Erica i Dustin siedzieli przy stole. Nancy i Steve na krzesłach przy niewielkiej wyspie a ja wtulona w Edda siedziałam na kanapie.

- pokazał mi... rzeczy które jeszcze się nie wydarzyły. Najokropniejsze rzeczy.Widziałam ciemną chmurę rozchodzącą się nad Hawkins. Centrum miasta w ogniu.Martwych żołnierzy i tego ogromnego stwora. Z szeroko otwartym pyskiem. Nie był sam. Wszędzie roiło się od potworów. I wojska, wszyscy nadciągali do Hawkins.na nasze ulice i do naszych domów. A potem pokazał mi moją mame i Holly, Mike'a. Wszyscy... Wszyscy byli...
- Dobrze ale...on cię próbuje przestraszyć- przerwał jej Steve
- Przecież to jest nieprawdziwe- powiedziałam
- Jeszcze nie - szepnęła Nancy
-Ale było coś jeszcze, pokazał mi przejścia. Cztery przejścia.Rozprzestrzeniające się po Hawkins. Te przejścia wyglądały jak z przyczepy Eddiego.Ale ciągle rosły . To nie było to Hawkins z drugiej strony. Tylko nasze Hawkins. Nasz dom. - dodała
Kiedy to mówiła miałam ochotę się rozpłakać. Czułam żal, złość, smutek i żal. Czułam się jak by mi gula wyrosła w gardle. Nie mogłam nawet się odezwać. Byłam przerażona. Tan potwór mil zamiar zniszczyć wszystko. Moją szkołe, domu moich przyjaciół. Miał zamiar zabić wszystkich.Eddiego, Steve'a, moich rodziców, Nancy, Mike'a, Max, Dustina, Lucasa, Erice, kochaną  Robin. Mój dom...  Wszystko przepadnie... Nawet jeszcze dobrze nie znam Eddiego, od niedawna się znamy. Gdy tylko przychodzi mi do głowy myśl że w każda  chwila  może być  naszą ostatnią, nie wytrzymuje.
Moje ręce się trzęsły a łzy już spływały po policzkach. Byłam roztrzęsiona.Na  moje nieszczęście wszyscy to zauważyli.
- Katy, księżniczko. Co się dzieje?- zapytał Edd
Steve wstał i szepną coś do niego. Reakcja mojego chłopaka była widoczna. Był bardzo przejęty ale udawał spokojnego.
- Choć kochanie, wyjdziemy. Przewietrzysz się. Pooddychasz świeżym powietrzem. - powiedział po czym pomógł mi wstać. Objął mnie w talii i zaprowadził na dwór.
Usiedliśmy na schodach za  przyczepą Max, tak aby nikt nie zauważył Edda.
- Już spokojnie. Księżniczko, jestem tutaj. Spójrz na mnie- uspokajał się
Spojrzałam na chłopka. Zatonęłam w jego pięknych czekoladowych oczach. Uspokoiło mnie to. Mój oddech zwalniał tak samo jak i serce. Oddychałam głęboko i spokojnie. Już było po wszystkim...
- Pamiętaj nie pozwolę aby ktokolwiek cię skrzywdził.
- Dziękuje Eddie. Nawet nie wież ile dla mnie znaczysz... Nie widzisz jak na mnie działasz?
- Możesz to trochę rozwinąć skarbie?
- Nie wiem co ci Steve powiedział ale to był jeden z moich ataków paniki. Miewam je naprawdę rzadko. Ale chce o tym zapomnieć- powiedziałam
Eddie nic nie powiedział tylko mnie przytulił.
- Kate, wiem że to może nie właściwe pytanie na teraz. Co cie doprowadziło do tego stanu?- zapytał
- No wież zaczęłam myśleć o naszym mieście, szkole, domu, przyjaciołach, rodzicach, o moim bracie i tobie. Boje się że nie będę miała możliwości poznać cie bardziej. No wież o co chodzi. Od niedawna jesteśmy parą i boje się że każda chwila może być naszą ostatnią- ledwo co udało mi się to powiedzieć bez płaczu
- Rozumiem cie skarbie, i naprawdę nie mam ci w tej kwestii nic do powieszenia na pocieszenie oprócz „ będzie dobrze" .
- Skarbie tez się boje ale strach, złość i inne negatywne emocje możemy przeobrażać w wielką moc. Dzięki niej możemy zyskać odwagę  i sile do działania.Trzeba tylko uwierzyć. Uwierz mi słonko to jest przydatne w D&D.
- Dziękuje Eddie, naprawdę mnie uspokoiłeś. Postaram się tak robić jak mi powiedziałeś. Ale pamiętaj jedynym moim uspokojeniem i ukojeniem jesteś ty. Tylko przy tobie czuje się dobrze i bezpiecznie - powiedziałam po czym przytuliłam się do loczka
- Katy?
- Eddie?
- Musimy zrobić wszystko aby wizja którą Vecna pokazał Nancy się nie spełniła- powiedział poważnie Edd
- No to co tak siedzimy? Idziemy im pomóc w wymyślaniu.

𝐸𝒹𝒹𝒾𝑒 𝓂𝓎 𝓁𝑜𝓋𝑒 𝒾 𝓁𝑜𝓋𝑒 𝓎𝑜𝓊 𝓈𝑜Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt